1.

16.9K 358 11
                                    

Penelope

Dlaczego wybranie potencjalnego ojca dziecka jest takie trudne. Przejrzałam już mnóstwo kart dawców nasienia i wybrałam z pośród nich 10. Jednak po spotkaniach zmieniłam zdanie. Żaden z nich nie nadaje się na ojca mojego maleństwa. Nie mam czasu, aby czekać aż pojawi się ten jedyny. Mam 28 lat nie chce po trzydziestce zachodzić w pierwszą ciąże, jeśli w ogóle by mi się poszczęściło. Na mężczyzn również nie mam czasu. Zbyt wiele godzin spędzam w pracy. Dziecko by to zmieniło. Już nawet planuje, aby zatrudnić kogoś do pomocy w moich obowiązkach, gdy będę w domu zajmować się moim skarbem. Jako prezes jednej z największych firm transportowych w kraju mam mnóstwo obowiązków. Mimo iż większość z nich mógłby robić za mnie, kto inny sama je wypełniamy. Nie chce, aby ludzie myśleli, że dostałam tą posadę tylko, dlatego że jestem córeczką właściciela. Musiałam bardzo ciężko harować, aby zasłużyć chodźmy na stanowisko asystentki mojego ojca, gdy tu jeszcze pracował. Teraz po zawale przekazał pałeczkę mi. Ale i tak często zjawia się w firmie. Odkładam kolejny spis dawców nasienia i wzdycham. Mam na dziś dość. Chwytam dokumenty i torebkę, po czym wychodzę z biura. Moja asystentka siedząca przy biurku przed drzwiami automatycznie wstaje.

- Helen odwołaj moje spotkania do końca dnia. Wychodzę. Ty również możesz już z iść do domu.- mówię.

- Dobrze pani prezes- mówi szybko.

Kręcę jedynie głową. Od początku jej pracy tu starałam się jej wpoić żeby zwracała się do mnie imieniem. Nie lubię takiego tytułowania tak samo jak ludzie zwracają się do mnie moim nazwiskiem. Zjeżdżam windą do holu. Pogoda jest beznadziejna. W drodze do drzwi zakładam płaszcz. Ledwo przekraczam próg a ktoś otwiera dla mnie parasol. Odwracam się do szofera mojego ojca. Jackob pracuje dla mojej rodziny odkąd pamiętam. Teraz to mnie wozi.

- Witam Panią. Do skąd jedziemy?- mówi.

- Do mojego domu. Koniec pracy na dziś.- mówi wsiadając na tylnie siedzenie limuzyny.

- I to jest to, co różni panią od ojca. Wie pani, kiedy przestać pracować.- mówi i rusza.

- Oj masz racje Jakob.- mówię.

Podróż nie trwa długo. Mój dom mieści się na przedmieściach Waszyngtonu. Nie jest to willa jak ta, w której się wychowałam. Zaledwie piętrowy domek jest dla mnie idealny. Na dole mieści się salon, kuchnia z małą jadalnią, gabinet i łazienka. Piętno zajmują dwie sypialnie z przylegającymi do nich łazienkami i jeden niezagospodarowany jeszcze przeze mnie pokój. Żegnam się z Jakobem i idę do środka. Przed domem mam mały ogródek z kwiatami a z tylu jest drugi tym razem z malutkim sadem. Zaprzyjaźniona się z sąsiadka, która jest emerytowaną ogrodniczką. Ponieważ ja nie mam czasu ona zajmuje się obiema ogrodami. Płace jej za to a przy okazji dzielimy się owocami, które urosną. Przechodzę przez furtkę i kieruje się do domu. Jak dobrze jest mieć własny kąt. Nie muszę znosić gadania swojego ojca. Na stare lata zrobił się czepliwy. Zostawiam buty w specjalnej półce i idę do salonu. Na stolik kawowy rzucam katalogi z banku spermy. Nie mam ochoty dalej ich przeglądać. Od miesiąca przygotowuje się do zabiegu mimo ze nie wybrałam jeszcze potencjalnego ojca. W kuchni połykanie leki przepisane przez moją ginekolog. Wstawiam wodę na herbatę i siadam przy stole. Powinnam sprawdzić swój kalendarz, aby wiedzieć, jakie mam jutro spotkanie. Czekając na wodę zbieram swoje jasne włosy spinka i siadam do kalendarza. Większość spotkań to wewnętrzne sprawozdania działów naszej firmy. Jedno jest tylko z przedstawicielem innej firmy. Rayan Palmer prezes Palmet Construcions ma się z nami spotkać podpisać umowę. Ich dotychczasowa firma przewozowa, z którą współpracowali nie dowiozła zgodnie z terminem potrzebnych elementów budowy, więc postanowili ich zmienić. Ojciec jest wniebowzięty możliwością tej współpracy. Mam nadzieje, że jutro wszystko pójdzie tak jak powinno. Nie chce tego zepsuć. Muszę być skupiona. Czajnik zaczyna gwizdać, więc wstaje i wyłączam gaz. Zalewam sobie herbatę gorącą wodą i biorę go. Wychodzę na tył i siadam na chodach. Jest lato, więc słońce jeszcze jest na niebie. W końcu dopiero 16. Nie lubię zimy, gdy o tej porze potrafi być już ciemno. Nie dziwie się, że niektórzy popadają w depresje. Popijam powoli ciepłą herbatę obserwując jak słońce tańczy po liściach drzew, kwiatach i trawie. Niestety moją chwile wytchnienia przerywa uporczywy dźwięk telefonu. Nie mam ochoty po niego wstawać, ale nie mam zbytniego wyboru. Zostawiłam go w salonie obok "menu" dawców. Idę po niego. To tata. No jasne, kto inny mógłby to być. Odbieram.

Zostań ze mną ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz