30.

6.3K 223 0
                                    

Rayan

- Roy ja wychodzę dziś wcześniej.- mówię chowając dokumenty, gdy mój asystent wchodzi do gabinetu.

- Wspominał pan o tym. Nie ma już dziś więcej spotkań. Może pan wyjść z czystym sumieniem.- mówi.

- Świetnie. Idę dziś z żoną do lekarza. Zobaczymy jak nasz maluszek urósł przez ostatni czas.- uśmiecham się.

- Wiem, że już panu to mówiłem, ale powtórzę. Gratuluje. Będzie pan świetnym ojcem.

- Dzięki. Mam nadzieje, że będę lepszy od własnego. Ale mam podejrzenia, że Lope mi na to nie pozwoli.- mówię.

- Pańska żona to cudowna kobieta. Jeśli się pan obawia o to, jakim będzie pan rodzicem to niepotrzebnie. Ona i pańska matka na pewno dadzą panu wskazówki, co robić.- posyła mi sympatyczny uśmiech i wychodzi.

Mam nadzieje, że ma racje. Przynajmniej dzięki ojcu wiem, czego mam nie robić. Kończę pakować papiery i wychodzę. Roy ma jeszcze jedno zadanie nim też będzie mógł wyjść. Z uśmiechem żegnam wszystkich, którzy są w zasięgu wzroku. Wsiadam do samochodu i wyjeżdżam z parkingu. Mknę miedzy samochodami nie tak szybko jak zwykła mam zwyczaj. Ostatnio zacząłem bardziej dbać o bezpieczną jazdę jak i życie. Nie chce zostawić swojego dziecka bez ojca. Nie spodziewałem się, że małżeństwo i fakt, iż zostanę tatą tak mnie będzie uszczęśliwiał. Moja matka jest wniebowzięta. Od dawna marzyła o wnuku a teraz jednego będzie miała. Wie, że dziś mamy wizytę u ginekologa. Nie zdziwię się, jeśli zadzwoni do nas wieczorem żeby być na bieżąco ze stanem zdrowia Lope. Często słyszę jak moja żona rozmawia z moją matką. Cieszę się, że jak potrzebuje porady od kobiety pyta się jej. Choć z obserwacji wydawało mi się, że Lope ma dobre relacje z macochą. Cóż nie wnikam. Zatrzymuje się jeszcze w kwiaciarni nim dobieram do siedziby firmy Lope. Nie wysłałem jej dziś kwiatów, więc teraz je ode mnie dostanie. Pani w kwiaciarni jest zaskoczona, gdy mnie widzi. Wie, kim jestem, bo często sam wybieram kwiaty dla bliskich mi osób, ale przy bukietach dla Lope proszę ją o poradę.

- Witam panie Palmer. Już myślałam, że dziś pan nie przyjdzie skoro nie wpadł pan w porze lunchu.- mówi i się uśmiecha.

- A tak wyszło. Dziś z żoną jedziemy do szpitala na badania i USG. Dlatego pomyślałem, że sam dostarczę jej dziś bukiet.- patrzę na kwiaty, jakie są dziś dostępne.

Jest wiele ciekawych i pięknych sztuk, z których powstałby piękny bukiet.

- Co mi pani dziś poleca?- pytam.

- Może białe goździki, kilka róż, trochę zielonych i białych ozdób.- mówi stajać obok mnie.

Uśmiecham się i kiwam głową. Podoba mi się ten pomysł i jestem ciekawy, jaki będzie rezultat jej starań. Nie czekam długo, bo nawet nie mija pięć minut, gdy kwiaciarka podaje mi gotowy bukiet. Place jej, żegnam się i wychodzę. Z tej kwiaciarni jest bardzo blisko do formy Lope wiec szybko docieram na miejsce. Ponieważ to ja przywiozę żoną do pracy lub szofer jej miejsce parkingowe jest wolne. Biorę kwiaty i wysiadam. Jest jeszcze wcześnie. Dopiero dochodzi 14. Na 15 mamy ustaloną wizytę u lekarza a jeszcze wcześniej powinniśmy stawić się na pobranie krwi. Lekarze chcą sprawdzić czy anemia, choć trochę się zmniejszyła. Oboje pilnujemy żeby zażywała leki, które przepisał jej lejarz. Nawet Tara pyta się jej przy śniadaniu czy je brała. Dziwie się, że jeszcze nie ma dość naszej opieki nad nią. Dzielnie to znosi, choć czasem mam wrażenie, że już jest na granicy wytrzymałości i chce mi powiedzieć abym przestał się tak o nią zamartwiać. Mijam wielu ludzi w drogę do budynku. Spedytorzy, kierowcy ochroniarze, magazynierzy mijają mnie z uśmieszkami na ustach. Wózki widłowe jeżdżą z pełnymi paletami. Pewnie dziwią się na widok faceta w garniturze z kwiatami. Mam gdzieś, co myślą. Jestem ciekawy, co powie Lope, gdy mnie zobaczy. Może zasłonie swoją twarz kwiatami żeby myślała, że jestem kurierem. Tylko, jeśli zobaczy spodnie od garnituru pewnie domyśli się, że to ja. A co mi tam. Szybko przechodzę przez hol budynku i wsiadam do windy. Jadę sam, więc nie ma żadnych przystanków po drodze tylko jadę prosto na piętro gdzie Lope ma swój gabinet. Wysiadam i idę spokojnie korytarzem w stronę biurka Helen. Kobieta uśmiecha się na mój widok.

Zostań ze mną ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz