22.

6.8K 236 4
                                    

Rayan

Nie mam ochoty stąd wyjeżdżać. Ten czas, który tu spędzamy jest świetny. Lope rozluźniła się jak jeszcze nigdy. Ja zresztą też. Żadne z nas nie wspomina nic o pracy. Ulżyło mi, gdy żoną zdecydowała się mi wybaczyć. Wczorajszy wieczór skończył się namiętnym seksem na pogodzenie. Teraz już bierzemy pełnymi garściami z tego weekendu. Dziś od rana jesteśmy na plaży. Opalamy się i pływamy. Jutro rano mamy wracać wiec dziś musimy wypocząć na zapas.

- Skarbie idziemy do wody?- Lope patrzy na mnie z nad okularów przeciwsłonecznych.

- Jeśli chcesz to nie widzę przeciwwskazań.- odpowiadam i podnoszę się wyciągając do niej dłoń.

Ona ją chwyta, wstaje z moją pomocą i idziemy do tej cudownej wody. Oczywiście Lope się broni, gdy chwytam ja w pasie wciągam ja głębiej, ale przestaje i oplata mnie nogami w biodrach i mocno trzyma się mojej szyi. Śmieję się, gdy nie chce mnie puścić, mimo że potrafi pływać.

- Skarbie, bo utoniemy razem, jeśli mnie nie puścisz.- mówię starając się zachować powagę.

- Wczoraj w nocy jakoś nie narzekałeś, gdy nie chciałam cię puścić. Zresztą dziś rano też.- przysuwa twarz bliżej i całuje mnie.

- Jak mogę być niezadowolony, gdy moja naga żona nie wypuszcza mnie z łóżka, bo chce żebym ją porządnie przeleciał.- uśmiecham się, gdy Lope przesuwa swoją dłoń po moim torsie.

- Cóż nie wiem, czego się po mnie innego spodziewałeś skoro przez cały tydzień nie uprawialiśmy seksu.- mówi lubieżnie.

- A czyja to była decyzja?- unoszę brwi.

- Oj chciałam tylko żeby nasze wakacje były bardziej ekscytujące. Ale wiesz jak po takim poście się w końcu wzięliśmy za seks było lepiej niż za pierwszym naszym razem.- mówi wzmacniając chwyt na moich biodrach.

Mój fiut stykając się z jej cipka od razu reaguje pozytywnie i twardnieje. Lope to czuje i szczerzy się jak głupia.

- Może pójdziemy do domku i wykorzystamy twój stan.- mówi pocierając moje krocze.

Zaciskam zęby żeby nie ściągnąć jej majtek tu w wodzie i nie zacząć rżnąć.

- Skarbie opanuj się trochę. Nie jesteśmy tu sami.- mówię z dezaprobatą w głosie.

Wydyma usta niezadowolona, ale chyba daje za wygraną. Opuszcza nogi, ale dalej mnie obejmuje rękami. Nie mam nic przeciwko jej bliskości wręcz przeciwnie bardzo ją lubię. W końcu jestem mężczyzną, który docenia tak ponętną kobieta szczególnie skoro jest moją żoną.

- A może pójdziemy zjeść coś przed pływaniem z delfinami?- pytam przesuwając dłońmi po jej tali.

- Będziemy pływać z delfinami?!- jest podekscytowana i gdybym jej nie trzymał zanurzyłaby się pod wodę.

- Tak. No chyba nie myślałaś, że pozwolę, aby ominęła nas jedna z największych atrakcji tych wysp.- mówię.

Lope tak bardzo się cieszy, że zaczyna mnie szaleńczo całować. Śmieje się i powoli wychodzę z wody, bo zaraz się utopimy. Chwiejąc się niosę żonę na nasze leżaki. Cudem tylko nie tracę równowagi, bo tak się kreci w moich ramionach, że mało brakowało a bym się przewrócił na piasek. Cóż przynajmniej nie byłby to beton. Lope wybucha śmiechem, gdy w końcu siadam na jednym i oddycham z ulgą.

- Przecież nie jestem taka ciężka to, czemu tak wzdychasz?- pyta.

- A tak jakoś.- odpowiadam ukrywając uśmiech na skutek jej niezadowolonej miny.

Zostań ze mną ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz