44. Epilog

11.5K 320 36
                                    

Penelope

Obserwuje z okna naszego domku jak Matt gra razem z tatą i wujkiem w piłkę. Mały ma już cztery latka. Nawet nie wiem, kiedy ten czas tak szybko minął. Mam wrażenie, że dopiero wczoraj byliśmy światkami jego pierwszego uśmiechu, kroku, słowa. A teraz jest już taki duży. Pewnie nim się obejrzę pójdzie do szkoły. Na razie prowadzamy go do przedszkola. Ma już kilku kolegów, więc nam nie marudzi. co prawda teraz myłby zostawać razem ze mną i siostrzyczką w domu, ale nie chcemy go wyciągać z nowo poznanego środowiska. Nic dobrego by to nam nie przyniosło. Wzdycham przyjemnie chłodne powietrze i odwracam się, bo usłyszałam, że mała się obudziła. W kwietniu urodziłam córeczkę. Diana jest naszym drugim skarbem. Oczko w głowie Rayana podobnie jak Matthew. Tym razem moja ciąża przebiegała bez żadnych zakłóceń i niemiłych incydentów. Choć na początku baliśmy się okazało się później, że nie mieliśmy powodów. Ale u każdej kobiety ciąża przebiega inaczej. Tym razem nam się poszczęściło. Nachylam się na łóżeczkiem. Jej niebieskie oczka wpatrują się we mnie ufnie a usteczka uśmiechają.

- No moja laleczka już się obudziła. To pewnie teraz chcesz jeść i zobaczyć co robi tata ze starszym bratem co.- mówię biorąc ją na ręce.

Wychodzę z pokoju, który zaadoptowaliśmy dla małych dzieci jeszcze, gdy Matt był mały. Teraz ma inny pokój w tym domu. Przyjeżdżamy tu w piątki wieczorem i zostajemy cały weekend, żeby nasz syn mógł wyszaleć się w ogrodzie. Szczególnie w lato. A teraz gdy jest tak ciepło ma jeszcze basen do wykorzystania. Na dole podgrzewam jej mleko. Diana spokojnie oczekuje na swoją butelkę bez wiercenia w moich ramionach. Spokojnie pije, gdy trzymam ja w ramionach. Jak już wszystko pochłonęła co było w butelce przekładam ją w swoich ramionach tak żeby jej się odbiło. Przebieram ją z śpioszków i zakładam ubranka na dwór, gdyby miałami się zsunąć na ziemie z koca. Zaczęła się ostatnio turlać. Na trawie co prawda nic jej nie grozi, ale nie chce, żeby pobrudziła swoją piżamkę. Razem wychodzimy do chłopaków. Matt biegnie do nas jak tylko dostrzega, że wyszłyśmy na mały taras.

- Mamo udało mi się strzelić gola wujkowi! - woła skacząc przede mną jak żaba.

Uśmiecham się. Kątem oka widzę, że mój brat puszcza mi oczko. Kucam przed synem i poprawiam córkę w ramionach.

- Na prawdę? To pewnie teraz wujek Leo jest zdruzgotany tym, że ci się udało. Wiesz powinieneś teraz do niego iść i go połaskotać trochę, żeby pośmiał się trochę. To na pewno polepszy mu samopoczucie. - mówię cicho czując na sobie zaciekawiony wzrok męża i brata.

Matti odwraca się do nich a mój brat robi zbolałą minę. Nie wiem czy mu ona pomoże. Chłopiec biegnie do niego i rzuca się na wujka przewracając go na ziemię. Dianę to śmieszy, macha radośnie rączkami i wydaje śmieszne piski. Rayan podchodzi do nas rozpromieniony. Jeszcze parę razy odwraca się zobaczyć co robi Matt nim staje przy mnie.

- Rozumiem, że to ty namówiłaś naszego syna na tą całą akcje. - mówi do mojego ucha.

- Ja? Przecież wiesz, że nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła własnemu bratu. - udaje niewiniątko.

- Oczywiście kochanie. A jak się ma moja księżniczka? - pyta odbierając ode mnie małą która wyciąga rączki do taty.

- Bardzo dobrze. Nie ma śladu po wczorajszym złym samopoczuciu. Musiała mieć kolkę, skoro tak nam marudziła i nie chciała sama spać. - mówię głaszcząc jej delikatny policzek.

- To może wejdziemy na chwile do wody co kochana. Puki twój brat jest zajęty. - proponuje jej.

Diana jakby go rozumiała kiwa główką. Mąż zdejmuje naszej córeczce spodenki i wchodzi do małego baseniku. Gdy on sadza ją między swoimi nogami, aby mogła bezpiecznie pochlapać się w wodzie ja idę do Leo który ciągle leży na trawie.

Zostań ze mną ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz