39.

5.9K 191 0
                                    

Rayan 

Dobra wiem co mam zrobić, ale pytanie jest jeszcze, gdzie mam zorganizować tą kolacje. W mieście nie ma odpowiedniego miejsca na taka okazje, mimo że Lope ma swoje ulubione miejscówki w Waszyngtonie nie są one odpowiednie do zorganizowania kolacji. Siedzę teraz przed laptopem i szukam jakiegoś romantycznego miejsca. W naszym mieście jest ich dużo, lecz żadne nie spełnia moich oczekiwań. Powinienem znaleźć miejsce, gdzie będziemy sami i nikt nam nie przeszkodzi. Przeczesuje włosy sfrustrowany sytuacją. Co z tego, że matka podsunęła mi rozwiązanie sytuacji, jeśli nie potrafię wcielić jej w życie. Wstaje, bo jeśli jeszcze chwile będę bezskutecznie szukał to umyślnie rozwalę laptopa. Muszę się napić. Podchodzę do barku z ciemnego drewna i nalewam sobie szklankę Brendy. Odwracam się do okna i patrzę na horyzont. Jest już maj. Pogoda jest ładna, ptaki latają po niebie na drzewach są liście. Kwiaty już pootwierały swoje pąki. Cały świat wie, że jest już wiosna. Nawet z mojego pietra widać kobiety, matki, które wyszły na spacer ze swoimi dziećmi. Ojców dumnych ze swoich pociech, gdy po raz pierwszy samodzielnie jadą rowerem. Nawet w ogrodzie na dachu budynku naprzeciw mojego widzę rodzinę z dziećmi i maluchem, który uczy się chodzić. Ja też będę niedługo tak spędzał czas. Dociera do mnie szczek kluczy przy drzwiach. Pewnie Tara zrobiła zakupy i je przyniosła. Odstawiam szklankę z niedopitym alkoholem na blacie i idę jej pomóc. Nie myliłem się, gosposia wnosi ciężkie torby przez drzwi. Bez słowa odbiera od niej torby i zanoszę je do kuchni. Słyszę, że idzie za mną. Nie odzywamy się do siebie, gdy rozpakowujemy torby.

- Wyglądasz trochę lepiej niż ostatnio. - mówi.

- Trochę lepiej spałem po rozmowie z matką. Chyba wiem co takiego zrobiłem, że Lope postanowiła mnie zostawić. - mówię uważnie się jej przyglądając.

Nie pokazuje po sobie tego, że ona wie co skłoniło mija żonę do wyprowadzki.

- A więc słucham. - mówi patrząc na mnie złowrogo.

- Gdy do mnie przyszła miałem spotkanie z jedną natarczywą klientką. Narzucała mi się i nim zdarzyłem uświadomić ją jakie będą konsekwencje jej dalszego flirtowania ze mną pocałowała mnie. Odepchnąłem ja, ale mam przypuszczenia, że Lope widziała jak ona mnie całuje, ale nie już jak ja się odsuwam i grozę. - mówię.

- Naprawdę ją pan odepchnął i to było z jej inicjatywy a nie z pana? - upewnia się kobieta.

Kiwam głową zachowując poważny wyraz twarzy. Jeśli jakiś mięsień mojej twarzy by drgnął Tara od razu pomyślałaby, że kłamię.

- Cóż trochę to trwało nim domyślił się pan o co chodziło żonie. Mam nadzieje, że pojedzie pan do niej i powie, jak to wyglądało. Ona bardzo cierpi myśląc, że pan ma inną i jej nie kocha. - mówi po prostu Tara.

Dobrze, że przynajmniej ją mam już udobruchaną.

- Chce zaprosić Lope na kolacje, żeby jej wszystko wyjaśnić, ale nie mogę znaleźć w mieście odpowiedniego miejsca. - mówię.

- Niech pan pojedzie do jej ojca i zapyta się o jakieś ważne dla niej miejsce. Tylko pierwsze to będzie musiał pan mu wyjaśnić całą sytuację. Niestety, ale i pan William i Leo wiedzą o całej sytuacji i nie są zadowoleni. Penelopę ledwo udało się ich przekonać, aby dali jej samej załatwić wasze sprawy. - mówi.

- Trudno, jakoś sobie poradzę. Może uda mi się wszystko na spokojnie wyjaśnić. A nawet jeśli nie i oberwę to należy mi się za to, że nie było mnie przy żonie w najgorszym momencie w jej życiu. - mówię i przechodzą mnie ciarki na wspomnienie tego dnia.

- Zadzwoń do nich najpierw i powiedz, że przyjedziesz, bo musisz porozmawiać. - radzi mi.

Ma racje. Nie chce niepotrzebnie denerwować teścia swoim niespodziewanym przyjazdem. Zostawiam Tarę samą i idę do gabinetu, aby na spokojnie porozmawiać z Williamem. Pewnie na samym początku nasłucham się od niego za to że jego córka cierpi przeze mnie. Raz kozie śmierć. Biorę telefon i wybieram numer Williama Lanca. Mężczyzna odbiera po trzech sygnałach.

Zostań ze mną ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz