Nie. Nie jestem taka słaba. Shawn ma mnie w dupie, ale to jeszcze nie koniec świata. Co prawda czuję sie okropnie, ale na nim życie się nie kończy. Jakos przeżyje, bo będę miała przy sobie osoby, które naprawdę mnie kochają. Przynajmniej mam taką nadzieję.
Wstałam i spojrzałam na telefon, który uprzednio wyciszyłam. Kilka nieodebranych połączeń od Alka i kilkadziesiąt od Shawna. Dostałam również SMS'y od Mendesa, ale postanawiałam nawet ich nie odczytywać. Najpierw pisze mi, że jestem nikim i cały czas kłamał, że mnie lubi, a teraz do mnie pisze. Ten to ma tupet!
Chciałam napisać do Alka, żeby się nie martwił i że już wracam do domu, ale potknęłam się o wystającą deskę podłoża i wypuściłam telefon z ręki. Uderzyłam głową o brzeg pomostu, po czym poczułam okropny ból głowy. Pół przytomna chciałam zaczerpnąć powietrza, ale zamiast niego do płuc wprowadziłam wodę. Zaczęłam się dusić jednak nie miałam sił wydostać się na powierzchnię. Leciałam na dno całkowicie tracąc przytomność.
~*~
- An, proszę! - usłyszałam zdesperowany głos Alka po czym podniosłam sie do pozycji siedzącej i wyplułam wodę z ust.
Zaczęłam kaszleć i rozglądać się naokoło. Obok mnie klęczał Alek przemoczony do suchej nitki. Patrzył na mnie z wielką troską w oczach. Mocny ból w głowie przypomniał mi co się stało. SMS'y od Shawna, myśli samobójcze, wypadek...
- Co ty chciałaś zrobić? - zapytał mnie przerażony chłopak.
Pod wpływem emocji z moich oczu poleciały łzy. Jena za drugą spływały po moim policzku. Przyjaciel nic nie mówiąc wziął mnie w ramiona. Gładził moje mokre włosy i szeptał miłe słówka, abym się uspokoiła. Kazał założyć mi jego bluzę, którą zdążył sciągnąć przed wejściem do wody. Widział w jakim jestem stanie, dlatego zadzwonił po taksówkę i odprowadził mnie pod same drzwi.
- Możesz ze mną zostać? - szepnęłam - Nie chcę zostać dzisiaj sama.
- Oczywiście. - odpowiedział i wszedł ze mną do domu.
Gdyby nie on byłabym w domu sama, bo rodzice wyjechali gdzieś na weekend, Kasia jest u chłopaka, a Michał niedawno się wyprowadził. Tego wieczoru chciałam mieć przy sobie kogoś bliskiego, kogoś komu mogę powiedzieć jak bolesne jest dla mnie wyznanie Shawna. Jeszcze rok temu nie powiedziałabym nikomu, ale naprawdę tego potrzebuję. Wiem, że mogę zaufać Alkowi. Jest lojalny i jeżeli tylko może pomaga drugiemu człowiekowi.
Usiadłam na moim łóżku, a po chwili Alek okrył moje ramiona kocem. Usadowił się obok mnie i ujął w ręce moje zimne dłonie. Jego oczy dokładnie badały każdy centymetr mojej twarzy jakby nie istniało nic innego oprócz mnie. W spojrzeniu chłopaka krył się niepokój i współczucie. Jeszcze na imprezie spostrzegł, że coś jest nie tak jak powinno.
- Powiesz mi co się stało? - zapytał spokojnie. W jego głosie nie było zażartej ciekawości ani rozkazu, chciał po prostu wiedzieć czy jestem gotowa o tym opowiedzieć. Lekko skinęłam głową.
Opowiedziałam mu wszystko. Od tego, że przyjaźnie się ze sławnym Shawnem Mendesem po wpadnięcie do wody. Teraz trzymał mnie mocno w swoich ramionach gładząc moje włosy. Widziałam jak zareagował na wzmiankę o moich myślach samobójczych. Był mocno wstrząśnienty. Zaczął mnie zapewniać, że jestem dla niego bardzo ważna i nie mógłby żyć normalnie po mojej śmierci. Mówił, że nie tylko on by się załamał, bo jestem wspaniałą dziewczyną i jest wiele osób, które mnie kochają, na przykład Klara i moja rodzina.
Po tym jak sie uspokoiłam poprosił mnie, żebym pokazała mu wiadomości od Shawna, bo ja mu je tylko krótko streściłam. Sięgnęłam po telefon, który wcześniej zostawiłam na biórku i weszłam w wiadomości. Najpierw postanowiłam odczytać te, które Shawn wysłał mi po zachęcie do samobójstwa.
Shawn: Kochanie moje największe, to nie ja to napisałem!
Shawn: Pamiętasz tą wariatkę o której Ci opowiadałem? To ona to napisała!
Shawn: Jest zazdrosna.
Shawn: Przepraszam.
Shawn: Wiem, że to musiało Cię zaboleć, ale to same kłamstwa!
Shawn: Proszę Cię, wybacz mi.
Shawn: Przecież wiesz, że nigdy bym czegoś takiego nie napisał!
Shawn: Nigdy bym Cię nie skrzywdził.
Shawn: Jesteś moim promykiem słońca w pochmurny dzień, kocham Cię.
Shawn: Proszę powiedz, że tam jesteś.
Shawn: Napisz cokolwiek!
Shawn: An!
Shawn: Nic Ci się nie stało?
Shawn: Chyba nic sobie nie zrobiłaś?!
Shawn: Nie strasz mnie, proszę!
Shawn: Czemu nie odbierasz?!
Shawn: Nigdy bym Ci nie życzył śmierci.
Shawn: Ja Cię kocham!
Postanowiłam nie czytać dalej, bo pod moimi powiekami nagromadziły się łzy. Jak on może pisać coś takiego po tym jak kazał mi się zabić? Czyżby media się o tym dowiedziały i Andrew kazał mu wszystko naprawić?
Rzuciłam komórkę Alkowi, a ten szybko zaczął przeglądać wiadomości. Gdy skończył podszedł do mnie i mocno przytulił. Z moich oczu poleciało kilka łez, które szybko starłam.
- Strasznie mi przykro - szepnął Alek - ale nie przejmuj się nim. To zwykły skurwysyn.
- Dziekuję Ci, że tu jesteś.
- Już zawsze będę.
- W ogóle to skąd wiedziałeś gdzie jestem?
- Jak wybiegłaś od razu ruszyłem za tobą, ale nie zdołałem Cię dogonić. Szukałem po całej okolicy aż natrafiłem na to jeziorko. Wiem, że lubisz takie klimaty, dlatego poszedłem się przyjrzeć. Na deskach leżał twój telefon, więc szybko wskoczyłem do wody myśląc, że coś Ci się stało. Niestety miałem rację. - spuścił głowę na dół - Jak wyciągnąłem Cię z wody nie oddychałaś. Musiałem przeprowadzić reanimację, ale to nie działało... - z jego oczu zaczęły lecieć łzy.
- Uratowałeś mnie. - wtuliłam się w niego.
- Proszę, nie strasz mnie tak więcej. - powiedział łamiącym się głosem.
__________________________
Następny będzie chyba z perspektywy Shawna, ale znając mnie nic nie jest pewne.
Nie umiem pisać rodziałów na zaspas, dlatego jak coś napiszę, to od razu to wstawiam. Teraz rozdziały są codziennie, bo mam czas i wenę. Trochę szkoda, że tylko na to opowiadanie mam teraz pomysły, no ale takie życie.
~ Miejsce na wasze opinie ~
CZYTASZ
If I Can't Have You • Shawn Mendes •
FanfictionPomimo, że dzielą ich tysiące kilometrów, zawsze potrafią znaleźć drogę do siebie. An to zwyczajna nastolatka z Polski, która jak każdy ma swoich idoli. Jednym z nich jest Shawn Mendes. Dziewczyna specjalnie uczy się angielskiego, aby móc porozmawia...