Perspektywa Anny
Przez wrażenia z urodzin w nocy nie mogłam zasnąć. Wierciłam się w te i we wte uśmiechając się sama do siebie. Dopiero rano przed wyjściem do szkoły udało mi się wrócić do normalnego stanu. Co prawda byłam trochę bardziej radosna niż zazwyczaj, ale każdy ma lepsze i gorsze dni. Na lekcjach trudno było mi się skupić. Cały czas odbiegałam myślami do wspólnej trasy z Shawnem czy niespodzianki zorganizowanej przez Mendesa i rodzinę.
Na jednej z przerw, którą Klara spędzała na poprawianiu kartkówki porozmawiałam z Alkiem. Nie wiedziałam jak zacząć, bo byłam pewna, że zaboli go to co mam mu do powiedenia. Od czasu, gdy się zaprzyjaźniliśmy dużo czasu spędzaliśmy razem, a mój wyjazd byłby dość długą przerwą. Bardzo go lubię, ale nie mogłam odmówić sobie takiej okazji jak trasa koncertowa z Shawnem po Europie.
- Ale do mnie wrócisz, prawda? Nie zostaniesz gdzieś we Włoszech, bo jakiś gościu z wąsem zrobi Ci pizze? - zapytał Alek pół żąrtem pół serio, gdy opowiedziałam mu, co ma się zdarzyć.
- Oczywiście, że wrócę. Kocham pizze, ale was bardziej. - uśmiechnęłam się słabo i złapałam go za rękę - Mam tu rodzinę i przyjaciół. Nie mogłabym was zostawić.
- Bez Ciebie będzie tu smutno.
- Jakoś sobie poradzicie.
- Właśnie, powiedziałaś już Klarze?
- Nie, ale mam zamiar. Umówiłyśmy się na wieczór. Powiem jej wszystko pcząwszy od poznania Shawna do mojego wyjazdu.
- Wkurzy się. - stwierdził.
Niby wiedzialam, że tak będzie, ale stwierdzenie tego przez inną osobę jeszcze bardziej mnie przeraziło. Jeżeli się wścieknie nie będę miała jej tego za złe, bo pewnie sama bym tak zrobiła. Kryłam przed nią coś istotnego będąc jej najlepszą przyjaciółką.
- Wiem. - mruknęłam.
- Kiedy dokładnie wyjeżdżasz?
- Za tydzień.
- No to ładnie.
- Weź mnie nie dobijaj.
Na tym zakończyliśny naszą rozmowę, bo zadzwonił dzwonek. Poszłam na ostatnią lekcję, którą była biologia. Ten przedmot był mi obojętny. Uczenie się go nigdy nie sprawiało mi kłopotów, ale w tamtej chwili czułam, że zaczynam go nienawidzić. Byłam zdenerwowana przyszłą rozmową z Klarą i chciało mi się spać, a gadanie nauczycielki tylko bardziej mnie irytowało. Oczywiście to nie jej wina, ale z minuty na minutę byłam coraz bardziej wkurzona zwłaszcza na siebie, że nie mogę się skupić i będę musiała nadrobić to w domu. Klara widząc mój humor chciała dowiedzieć się co jest tego powodem, ale zbyłam ją wzmianką o bólu głowy.
Gdy usłyszałam stłumione "do widzenia" otrząsnęłam się z transu. Połowa osób stała już w drzwiach, więc szybko się spakowałam i ruszyłam w ich kierunku. Uczniowie stali w przejściu jak słupy soli. Tylko kilka osób zdołało się przepchać, aby wrócić do domu. Cała reszta szeptała coś między sobą i dopiero po tym jak kazałam im wyjść ruszyli się. Wyszłam stamtąd mając zamiar jak najszybciej wyjść ze szkoły, ale kilkanaście kroków od drzwi sali, w której miałam lekcje stał Shawn. Gdy mnie zauważył od razu się uśmiechnął i przeprosił jakieś dziewczyny, które ustawiły się w kolejce do zdjęcia, aby móc do mnie podejść.
- Jak Ci minął dzień? - zapytał stając przede mną.
Miny osób wiecznie dogryzających mi były bezcenne. Zapewne bym się z tego śmiała gdyby nie to, że zaraz obok mnie stała Klara. Była zszokowana jak wszyscy, ale widziałam na jej twarzy pierwsze oznaki zdenerwowania.
- Zabije Cię. - zwróciłam się do bruneta chwytając go za rękę, aby odciągnąć go od tłumu - Musiałeś przyjechać akurat dzisiaj?
- Stwierdziłem, że za tydzień i tak wszyscy będą wiedzieli kim jesteś, więc przyjechałem Cię odebrać i zabrać do kawiarni, bo jutro muszę wrócić na trochę do Angli. Przepraszam jeżeli nie chciałaś się jeszcze ujawniać.
- Nie o to chodzi. Klara jeszcze nie wie. - westchnęłam.
- Przepraszam. - spuścił wzrok na swoje buty.
- To nie twoja wina. Poczekaj na dworze, dobrze?
- Pewnie. - powiedział i pocałował mnie lekko w policzek - To na odwagę. - zaśmiał się.
Odwróciłam się, by wrócić do Klary, ale ona w ekspresowym tepie mnie minęła. Szła tak szybko, że zdążyłam zobaczyć tylko jej długie, rozwiane włosy. Szybko za nią pobiegłam mało co nie wywracając się na schodach. Słyszałam tylko nasze kroki i piski uczennic zapewne prosząc Mendesa o zdjęcia i autografy.
Perspektywa Shawna
An pobiegła za przyjaciółką zostawiając mnie samego. Właściwie sam byłem tylko przez chwilę, bo zaraz po jej odejściu wokół mnie zebrało się mnóstwo osób. Wszyscy pytali co tu robię i skąd znam An. Jakaś wysoka szatynka opowiadała mi, że An jest dla niej jak siostra, są najlepszymi przyjaciółkami i inne bzdety. Zebrało się tam naprawdę dużo osób. Ktoś pociągnął mnie za rękę i powiedział do zgromadzonych kilka niezroumiałych słow. Był to chłopak, którego rozpoznałem ze zdjęć wywieszonych w pokoju przyjaciółki. Po chwili puścił moje przedramie i gestem nakazał iść za sobą.
- Ty jesteś Alek, prawda? - zapytałem.
- Alek. Nazywam się Alek. - poprawił mnie po tym jak źle wypowiedziałem jego imię - I nie myśl, że Cię lubie. Wyprowadziłem Cię stamtąd, bo inaczej An ucięłaby mi głowę.
- Czemu?
- Bo by Cię zdeptali. To, że jesteś wysoki niczgo nie zmienia, nie znasz zdeterminowania Polaków.
Nagle przechodząc obok schodów prowadzących do szatni usłyszałem krzyki. Nic z tego nie rozumiałem, ale brzmiało jak kłótnia i byłem pewny, że jeden z głosów kłócących się należy do An. Od razu skręciłem w tamtą stronę sprawdzić czy nie dzieje się tam coś złego, bo nie znałem Klary i nie wiedziałem do czego jest zdolna. Dodatkowo nie mogłem nic wywnioskować z wymiany zdań, bo najzwyczajniej nic nie rozumiałem oprócz mojego imienia i pojedyńczych słów jak proszę, nie i jaja.
- Zwariowałeś?! - krzyknął Alek.
- A jak stanie się tam coś niedobrego?
- Nic jej nie będzie. Chodź do auta i tam na nią poczekaj.
- Na pewno? - zapytałem dla pewności.
- Tak.
- Co powiedziałeś tamtym ludziom, że się odczepili?
- Zadajesz za dużo pytań. - westchnął blondyn.
Czekałem w aucie kilkanaście minut co chwila rozglądając się za przyjaciółką. W pewnym momencie szybkim krokiem wyszła z budynku. Rozejrzała się i znajdowszy mój samochód zaczeła iść w tą stronę. Im bliżej była tym wyraźniej widziałem jej zaczerwione oczy i policzki mokre od łez. Wsiadła do auta mocno trzaskając drzwiami i spojrzała na mnie. W jej oczach było tyle smutku, że nie mogłem dłużej w nie patrzeć. Wysiadłem z auta, aby przejść do jej drzwi. Otworzyłem je, a An wyszła i mocno się we mnie wtuliła. Żeby uniknąć wzroku nielicznych nastolatków wychodzących jeszcze ze szkoły wsiadłem na miejsce pasażera i posiadziłem ją sobie na kolana, aby móc dalej ją przytulać z dala od wścipskich oczu.
__________________________
Macie spóźniony prezent z okazji moich urodzin. W sumie dla mnie to tez prezent, bo lubię to robić, ale nie mam zbytnio czasu, a teraz udało mi się napisać rozdział.
pa pa sun
CZYTASZ
If I Can't Have You • Shawn Mendes •
FanficPomimo, że dzielą ich tysiące kilometrów, zawsze potrafią znaleźć drogę do siebie. An to zwyczajna nastolatka z Polski, która jak każdy ma swoich idoli. Jednym z nich jest Shawn Mendes. Dziewczyna specjalnie uczy się angielskiego, aby móc porozmawia...