Droga minęła szybko, rzadko bywała na takiego typu imprezach, bo jakoś nigdy nie interesowały mnie jakieś zbiorowe libacje alkoholowe.
Wysiedliśmy z samochodu Jake'a, a ja z każdym krokiem coraz bardziej traciłam chęci na to coś.
Ogarnij się, dziewczyno.
Rozejrzałam się dookoła. Na parkingu stało dużo samochodów, a już przed domem można było zauważyć wiele ludzi, jedni rozmawiali w grupkach, a inni palili. Oczywiście grzechem byłoby, gdybym nie wpomniała o kilku wręcz pożerających się wzajemnie parach przy ścianie.
Uniosłam wysoko głowę i pewnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi. Od razu uderzył we mnie odór alkoholu, papierosów i potu. Typowo.
W salonie znajdował się prowizoryczny parkiet, na którym tańczyli ludzie (czyt. ocierali się o sobie). Rozejrzałam się, kilka osób stało pod ścianą, niektórzy robili coś na telefonie, a inni molestowali się na kanapach.
Razem z Jake'iem poszliśmy do kuchni i na dobry początek wypiliśmy po jednym shocie.
Potem zaś zdesperowany Jake postanowił znaleźć sobie kogoś, z kim mógłby się zabawić. Po kilku minutach obserwowania, wskazał palcem na jakiegoś chłopaka w czarnej jeansowej kurtce, który wystukiwał coś palcami na telefonie, oparty o ścianę.
- Ten, o tak. Dobra, lecę. Trzymaj kciuki, mała! - wspominałam już, że mój przyjaciel jest gejem? Bo to chyba już tak leci, że ta laska z dobrego domu zawsze musi mieć przyjaciela homo, czyż nie?
Jake podszedł do chłopaka, rozmawiali około pięciu minut, po czym ruszyli w nieznaną mi stronę. Jeszcze przed tym gdy Jake z jego kolegą zniknęli w tłumie, chłopak spojrzał na mnie, puścił mi oczko i powiedział bezgłośnie "Udało się".
I zostałam sama.
Nie wiedziałam, co miałabym robić, więc wróciłam do kuchni i poprosiłam o jakiegoś drinka. Wzięłam naczynie do rąk, usiadłam przy wolnym stoliku i zaczęłam powoli sączyć napój, jednocześnie patrząc na ludzi. Od zawsze byłam typem obserwatora. Mimo, że nie lubiłam rozmawiać z ludźmi, to zawsze lubiłam ich obserwować, ich zachowanie, charakter i sposób bycia.
Czułam na sobie czyiś wzrok, więc rozejrzałam i zobaczyłam jakiegoś chłopaka, który opierał się o szafkę i przyglądał mi się. Gdy nasz wzrok się spotkał, chłopak uśmiechnął się do mnie i zaczął iść w moją stronę. Moje serce zaczęło bić szybciej, a ręce zaczęły się pocić, więc szybko wytarłam je w spodnie.
- Hej, taka ładna dziewczyna, a pije sama? - zaśmiał się niezręcznie, jakby żałując, że to powiedział.
- Um.. Hej - odpowiedziałam zachrypniętym głosem, więc szybko odchrząknełam - Tak jakoś wyszło - uśmiechnęłam się.
- No, to.. Patrick jestem - przedstawił się i wyciągnął swoją dłoń, którą uścisnęłam - Jesteś tu sama?
- Nie, to znaczy tak - zaczęłam. - Jake, to znaczy mój przyjaciel poszedł zali.. ten no, przejść się - powiedziałam żenująco. - Jestem Victoria - uśmiechnęłam się nieśmiało.
Chłopak miał na sobie czarne przetarte jeansy, szarą bluzę z kapturem i czarne vansy. Był przystojny, bardzo przystojny.
- Miło mi cię poznać, Victoria, mogę się dosiąść? - spojrzał mi w oczy.
- Jasne, siadaj - uśmiechnęłam się ciepło, na co chłopak odwzajemnił mój gest, ukazując swoje śliczne dołeczki. O matulko.
- Jesteś stąd? Chyba cię tu wcześniej nie widziałem - stwierdził.