- Ty jeba.. - zaczęłam nakładając kolejną porcję sosu, kiedy on wyrwał ją i przytrzymał moje nadgarstki. Chwycił mnie w talii, posadził na blacie, a gdy zaczął się przybliżać i był kilka centymetrów od mojej twarzy rzekł:
- I co teraz?
Moje serce biło niesamowicie szybko, a oddech stał się przyspieszony. Spojrzałam na jego usta, a wtedy to już stało się samo.
Chwyciłam go za szyję i z całą siłą wpiłam się w jego usta, poczułam jak uśmiecha się przez pocałunek i lekko przygryza moją wargę. Otworzyłam lekko usta, gdy ten szybko odnalazł mój język swoim.
Dłonie, które wcześniej trzymał na mojej talli przeniósł na pośladki i posadził mnie przyciskając nasze krocza do siebie. W takiej pozycji chwycił mnie mocniej i przeniósł na kanapę w salonie.
Położył mnie na niej i zaczął zdejmować swój poplamiony t-shirt. Obserwowałam jego sylwetkę przygryzając wargę, no bo.. Wow.
Pochylił się nade mną i chwycił za rąbek mojej koszulki pytając o pozwolenie. Spojrzałam w jego rozszalałe oczy i nie mogłam odmówić, więc tylko kiwnęłam głową, gdyż nie byłam w stanie nic powiedzieć.
I wtedy po raz kolejny mu się oddałam i w tamtym momencie nie obchodziło mnie, że po tym zapewne znowu wyjdzie bez słowa.
Matko, ale ja byłam głupia.
Zaczął powoli zdejmować moją górną część garderoby, ale widząc jego nieudolne starania, po prostu chwyciłam ją i szybkim ruchem przerzuciłam przez głowę. Spojrzałam na jego piękną twarz, gdy ten zamiast we mnie był wpatrzony w moje piersi odziane w zwykły biały stanik.
Przewróciłam oczami i powtórzyłam mój ruch kładąc moje dłonie na jego szyi i ciągnąć go w dół do moich ust.
Znów zaczęliśmy się całować, coraz szybciej i szybciej..
Oderwał się na chwilę ode mnie i zaczął całować mój policzek, szczękę, szyję i już miał dojść do mojego dekoltu, gdy pisnęłam.
- Lubisz to? - zaśmiał się cicho, ponownie zbliżając się do mnie.
- Spagethi! - krzyknęłam.
- Spagethi? - powtórzył zdziwiony.
Zrzuciłam go z siebie i w samym staniku i jeansach pobiegłam do kuchni.
Westchnęłam z ulgą, spoglądając na sos, który jeszcze się nie przypalił.
Chwyciłam łyżkę mieszając go trochę.
Odwróciłam się w stronę salonu patrząc na Liama zbliżającego się w moją stronę.- W takim wydaniu mógłbym oglądać cię codziennie - powiedział spoglądając to na sos, to na mnie. Zarumieniłam się lekko.
- Debil - powiedziałam i zaczęłam cedzić makaron.
Chwyciłam talerze i zajęłam się nakładaniem makaronu, pod czujnym wzrokiem tego idioty obok.
- Zaraz wracam - mruknęłam, jakby go to obchodziło i ruszyłam w stronę salonu, aby nałożyć z powrotem moją koszulkę.
Chwyciłam ją i ruszyłam do kuchni, mając na celu ubrać ją w drodze lecz przeszkodziły mi w tym otwierające się migem drzwi wejściowe.
- Victoria?
- Ciocia Eve? - zapytałam.
- Mama? - pojawił się obok mnie Liam.
***