- To co, McDonald's czy KFC? - zaśmiał się. Dzięki Bogu, że nie chciał mnie zabrać do jakiejś restauracji.- McDonald's.
***
- Nie wierzę! - krzyknęłam ze śmiechiem, opadając na fotel, na którym siedziałam.
- Na prawdę! - zaśmiał się.
- Czy to jest legalne? - zapytałam.
- Wątpię - zmrużył oczy.
- Ale akcja - zakończyłam, dojadając swoje zimne frytki.
Od jakiejś godziny siedziałam w McDonaldzie wysłuchując historii, które opowiadał mi Patrick. Dowiedziałam się też kilka faktów, takich jak to ze ma 18 lat, chodzi do szkoły w dalszej części miasta, a wieczorami dorabia sobie jako dj w mniejszych klubach w Seattle.
- Dobra, musimy się zbierać. Ciocia mnie zabije jak wrócę późno - tym bardziej, że nawet jej o tym nie poinformowałam. Brawo.
- Ciocia? - zapytał zdziwiony.
- Oh tak, chwilowo mieszkam u mamy mojego przyjaciela, rodzice wyjechali w delegację - dodałam, wzruszając ramionami.
- A twoim przyjacielem jest? - zapytał.
- Jake - spojrzał się na mnie z niezrozumieniem. - Jake Levis - dodałam, gdy ten zmarszczył lekko brwi, ale nic nie powiedział. Zamiast tego po chwili wstał, uśmiechnął się do mnie i poszliśmy razem do wyjścia.
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do domu, słuchając muzyki i rozmawiając o jakiś pierdołach.
- Jesteśmy - wyrwał mnie z zamyśleń spokojny głos Patricka.
- Fakt - spojrzałam się na dom ciotki Evy, po czym obrocilam się w stronę mojego towarzysza. - Naprawdę dobrze się dziś bawiłam - uśmiechnęłam się.
- I ja również - spojrzał w moje oczy z nieznanym mi błyskiem. Zaczął przybliżać swoją twarz do mojej, gdy ja w ostatniej chwili obrócilam głowę przez co zatrzymał się i oddalił ode mnie. - Jezu Victoria, jestem debilem. Przepraszam - powiedział.
- To ja przepraszam. Muszę już iść. Trzymaj się, cześć - powiedziałam szybko i wyszłam z samochodu nie czekając na jego reakcje.
Ale to było żenujące. Ja pierdole.
Idiotka, idiotka, idiotka.
Ruszyłam w stronę domu, marząc o tym, aby jak najszybciej zatopić się w moim łóżeczku.
Weszłam do środka zdejmując buty i ruszyłam w stronę kuchni.
Fakt, byłam głodna. Ale kurde, nie wypadało mi przecież zamówić powiększonego zestawu, tak jak zwykle.
Otworzyłam lodówkę i wyciagnełam niedojedzoną pizze, która zapewne należała do Jake'a.
Chwycilam kawałek i usiadłam na blacie, przeglądając facebook'a. Ta aplikacja jeszcze w ogóle żyje?
- Widzę, że już się zadomowiłaś - uniosłam wzrok na Liama.
- Ta - mruknąłam przeżuwając kawałek.
- Nie mówi się z pełną buzią - upomniał mnie, przez co spojrzałam się na niego jak na idiotę. Bo jakby serio? On mi to mówi?
- No co? Dbam o twoje zdrowie - spojrzał się na mnie. - Nie będę cię przecież reanimował, jak się zadławisz - zamyślił się chwilę. - Chociaż..
- Dobra, zamknij się już - przewróciłam oczami. - Co będziesz robić?
- Jedzenie - powiedział, otwierając szafki w poszukiwaniu czegoś.
- Konkretniej? - zapytałam, kolejny raz przewracając oczami.
- Spaghetti - uśmiechnął się do mnie, a mój żąłądek podskoczył ze szczęścia na to słowo.
- Mogę Ci pomóc? - zapytałam z nadzieją.
- Jeśli chcesz, to proszę bardzo - zgodził się. - Otwórz lodówkę i wyciągnij to u góry - polecił.
- Serio? - zapytałam, spoglądając na puszkę gotowego sosu.
- Serio myślałaś, że sam go zrobię? - prychnął, wystawiając wodę w garnku na płytę indukcyjną.
- Ta, raczej nie - kiwnęłam głową, włącząc moją playlistę na Spotify.
W głośniku zaczęła lecieć piosenka
Vance Joy - Riptide.Uśmiechnęłam się i sięgnęłam po kolejny garnek. Odpakowywałam tą jebaną puszkę, przy okazji kręcąc lekko biodrami, gdy usłyszałam jak Liam cicho nuci piosenkę pod nosem.
Wiedziałam, że mu się spodoba. Tej piosenki nie da się nie lubić.
- Lady, running down to the riptide
Taken away to the dark side - zaśpiewał po cichu, a ja byłam pod wrażeniem jego głosu. Był naprawdę ładny.- I wanna be your left hand man - tym razem to ja zaśpiewałam z cichym śmiechem.
- I love you when you're singing that song and I got a lump in my throat 'cause you're gonna sing the words wrong - zaśpiewaliśmy razem.
Śpiewając dalej chwyciłam łyżkę i zaczęłam nakładać sos z puszki na patelnię na zmianę z przykładaniem jej do ust, udawajac, że to mój mikrofon.
Zaczęłam się śmiać gdy Liam wziął łyżkę i zaczął stukać nią w garnek w rytm muzyki.
Chciałam powtórzyć jego ruch lecz nie przemyślałam tego i walnęłam w patelnię łyżką przez co sos poplamił mi moją koszulkę.
- Kurwa - przeklęłam, przez co Liam odwrócił się w moją stronę.
Minęła chwila zanim zrozumiał co się właśnie stało, po czym zacząć śmiać się i kaszleć jednocześnie.
O nie, tak nie będzie.
- Ej dupku - powiedziałam nakładając sos na łyżkę, odwrocił się w moją stronę i przestał się śmiać. - Orient - powiedziałam, po czym rzuciłam zawartością łyżki w jego biały t-shirt.
Spojrzał się najpierw na plamę, potem na mnie, po czym chwycił niedogotowany makaron i rzucił mi nim w twarz.
- Ty jeba.. - zaczęłam nakładając kolejną porcję sosu, kiedy on wyrwał ją i przytrzymał moje nadgarstki. Chwycił mnie w talii, posadził na blacie, a gdy zaczął się przybliżać i był kilka centymetrów od mojej twarzy rzekł:
- I co teraz?
Moje serce biło niesamowicie szybko, a oddech stał się przyspieszony. Spojrzałam na jego usta, a wtedy to już stało się samo.
--
Piszcie co sądzicie!
Do następnego xx