- To wszystko jest takie idealne, że aż nierealne - powiedziałam i tym razem to on przewrócił oczami.
I racja, to było idealne, bo wtedy jeszcze nie wiedziałam, że niedługo to wszystko się zmieni.
***
Bardzo się stresowałam, gdy po takim czasie kolejny raz znajdowałam się przed miejscem, do którego już nigdy nie chciałam wrócić.
Przeleciałam wzrokiem cały budynek szpitala, a do mojej głowy zaczęły wpadać niechciane wspomnienia.
Poczułam lekki dreszcz i schyliłam głowę w dół.Po chwili poczułam dłoń Liama, którą złączył razem z moją.
- Gotowa? - zapytał, na co odetchnęłam głęboko i zrobiłam kwaśną minę.
- W końcu trzeba to zrobić - ścisnęłam wargi.
Niestety po chwili rękę Liama zastąpiła mi jedna z kul. I cóż, znacznie wolałam tą pierwszą wersję. Wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę szpitala, a serce biło mi coraz szybciej. Moja reakcja jak zwykle prawdopodobnie była przesadzona, ale nic na to nie poradzę, że jestem taką pizdą.
Ale to tylko głupie zdejmowanie gipsu, powinno być dobrze.
Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się do recepcji, gdzie bardzo miła pani skierowała nas do jednej z poczekalni.
Byłam przygotowana na to, że będę tam czekać z kilka godzin, jednak chyba dopisywało mi w ostatnim czasie szczęście, bo siedziało tam tylko kilka osób. Dosłownie po piętnastu minutach weszłam do gabinetu, gdzie doktor kazał mi usiąść na specjalnym fotelu, a Liama usadowił na krześle obok. Na początku zaczęła się typowa rozmowa, lekarz wypytał mnie o wszystkie szczegóły, po czym po sprawdzeniu, czy kość napewno jest zagojona, zabrał się za przygotowania do cięcia gipsu.
Miał mi tylko przeciąć gips, a ja czułam taki strach, jakby miał mi uciąć co najmniej jedną nogę.
A gdy tylko zobaczyłam, jak chwycił wielkie nożyce, przysięgam, że momentalnie zrobiło mi się ciemno przed oczami. Patrzałam się to na nożyce, to na lekarza z wybałuszonymi oczami. Doktor po chwili spojrzał na mnie.- Oj, nie martw się, nie będziemy tego używać - powiedział, po czym wyjął z szuflady piłę elektryczną.
CO JEST, KURWA?
- Mi chyba słabo - zaczęłam oddychać coraz szybciej i wachlowałam sobie twarz. Liam wstał z krzesła i podbiegł do mnie chwytając mnie za rękę.
- Wszystko okej? - tak, wspaniale jest. Zaraz ten typek obok upierdoli mi nogę, ale poza tym jest całkiem git.
Spojrzałam na niego z mordem w oczach i pomachałam głową na nie. Bo nie oszukujmy się, ale ja tu zaraz padnę i nie wstanę.- Halo, halo. Uspokójmy się - lekarz zaczął się z nas śmiać, ale mi w tamtym momencie ani trochę nie było do śmiechu. - Wdech, wydech. Spójrz - powiedział, po czym uruchomił piłę i przysunął ją sobie do ręki, przysuwał ją powoli, a ja coraz mocniej zaciskałam zęby, w końcu dotknął ręki, ale mimo tego, nie pojawiła się tam żadna rana. Ale jak t.. - Ta piła nie tnie skóry, tylko gips - oznajmił, a mi kamień spadł z serca.
- A więc to tak.. - zmrużyłam oczy, a Liam się zaśmiał, po czym wrócił na swoje miejsce, ale nadal trzymał moją dłoń.
- To jak? Zaczynamy? - zapytał doktor.
Kiwnęłam głową, po czym zacisnęłam mocno oczy i usłyszałam dźwięk, który był dosyć nieprzyjemny dla moich uszu. Siedziałam tak około minuty, aż usłyszałam magiczne "gotowe", a w środku aż pisnęłam. Uśmiechnęłam się sama do siebie, bo po pierwsze: wcale nie było tak źle, a po drugie: w końcu pozbyłam się tego gówna.