A ja stałam na środku korytarza z otwartą buzią, bo moje serce w tamtym momencie zamarło.
Wyciągnęłam telefon i weszłam w wiadomości.
Do: Patrick
jednak będę
Od: Patrick
Cieszę się :D Przyjadę o 21
***
Kończyłam właśnie mój makijaż, na który dzisiaj wyjątkowo przeznaczyłam więcej czasu. Poprawiłam lekko moją kreskę, przez którą miałam już dość wszystkiego.
Ale się nie poddam.
Spojrzałam w moje lusterko, które ze sobą przywiozłam. Na moich powiekach widniały ciemne cienie, które ładnie się komponowały z dwiema kreskami, które mimo, że nie wyszły idealnie, wyglądały lepiej niż bym się tego spodziewała. Na rzęsach klasycznie znajdował się mój ulubiony tusz, który ładnie się na nich prezentował i optycznie je wydłużał. Oczywiście nie mogło zabraknąć podkładu, bronzeru i rozświetlacza. Punktem kulminacyjnym były moje usta, na które nałożyłam ciemno czerwoną, - a wręcz bordową, matową pomadkę. Podniosłam mój tyłek i stanęłam na przeciwko dużego lustra, znajdującego się w kącie pokoju.
Ubrałam czarny obcisły top bez ramiączek, który leżał w mojej szafie od zeszłych wakacji, ale jeszcze nigdy nie miałam okazji go ubrać. A raczej po prostu uważałam, że wyglądam w nim.. dość wyzywająco. Do tego dobrałam coś czego, sama po sobie bym się nie spodziewała. Mianowicie była to zwykła czarna spódniczka, ale sam fakt, że to spódniczka miało ogromne znaczenie. Na nogi wciągnęłam czarne zakolanówki i dobrałam to tego zwykle czarne botki.
Włosy wyjątkowo pofalowałam, dzięki czemu nadałam im objętości, a sam efekt całkiem mi się podobał.
Spojrzałam ostatni raz w swoje odbicie.
Wyglądałam.. ładnie.Chwyciłam telefon, gdy akurat dostałam sms od Patricka, który powiadomił mnie, że czeka przy samochodzie.
Chwyciłam moją małą torebkę, do której wcisnęłam telefon, klucze, chusteczki i kilka kosmetyków, tak na wszelki wypadek.
Wyszłam z pokoju i spojrzałam na drzwi Liama, nie ma go tam. Jakieś pół godziny wyszedł ze swoją lafiryndą z domu, bo słyszałam jej jebany chichot, przez który miałam ochotę wydłubać sobie oczy.
Pojechali na imprezę. Jestem tego pewna, to w końcu Liam. On nie opuści żadnej imprezy.
Skręciłam w stronę schodów, gdy otworzyły się drzwi do pokoju Jake'a.
- Gdzie idzie.. Victoria? Czy to na pewno ty? - teatralnie złapał się za serce, mrużąc oczy.
Podeszłam do niego i przytuliłam go na pożegnanie.
- Czyżby randeczka? - zapytał, unosząc kącik ust.
- Można tak powiedzieć - zaśmiałam się.
- Udanej zabawy - powiedział, na co skinęłam głową. - O, i Vic. Wyglądasz pięknie - uśmiechnęłam się szczerze i poszłam. - To jest właśnie moja suka - usłyszałam w oddali, na co uniosłam środkowy palec, skierowany wprost do niego.