57

1.4K 54 12
                                    

Pov Nicole

Jak tylko Jane wychodzi Niall podchodzi do barku i znowu sobie nalewa whisky. Z nerwów tak mocno ściska szklankę, że to cud, że nie pękła. Alkohol w jego stanie nie jest dobrym pomysłem, bo przez niego stanie się tylko jeszcze bardziej agresywny.

- Nie lubię jak pijesz - mówię mu to. Wiem, że to jest bardzo ryzykowne, bo może się przez to zdenerwować.

- To tylko tak na odstresowanie - podchodzę do niego i zabieram mu szklankę. Wiem to jest bardzo nierozsadne, ale nie mam wyjścia. Już i tak jest wystarczająco zdenerwowany nie potrzebuje niczego co by tylko wzmocni jego agresję.

- Tylko bardziej się zdenerwujesz przez tą whisky. Najlepiej to będzie jak pójdziesz spać - chwytam jego dłoń i chcę go poprowadzić do naszej sypialni ale on ani drgnie.

- Kotku ja i tak nie dam rady zasnąć. A poza tym to mojej matce i temu debilowi zostało tylko dziesięć minut na opuszczenie tego domu, a jak nie to przysięgam, że oboje ich zabiję. Nie będę miał dla nich litości - przerażają mnie jego słowa. Czy on naprawdę byłby w stanie zabić własną matkę i brata? Ale czego można się spodziewać po człowieku który zabił żonę w ciąży.

- Dobrze tylko nie pij już, bo wolę żebyś miał trzeźwy umysł - postanowiam odpuścić dalsze dyskusję z nim i tak by go do niczego nie przekonam, a mi może to tylko zaszkodzić.

- Okej - mocno mnie do siebie przytula. - Lubię mieć cię blisko siebie. Tak się do ciebie przywiązałem, że nie wytrzymam nawet dnia rozłąki.

Nie za bardzo cieszy mnie to co powiedział, bo oznacza to, że nigdy mi nie pozwoli odejść. Tylko pozostawało podstawowe pytanie czy ja chce go zostawić. Jedno jest pewne mimo tego wszystkiego co mi zrobił nie jest on mi tak obojętny jak to było na początku. Coś do niego czuję tylko pozostaje pytanie co.

***

Jane postąpiła szalenie nieodpowiednie zostając tu z Harry'm tym samym wystawiając cierpliwość Nialla na ogromną próbę. A ten gdy się o tym dowiedział to złość buchała z niego jak lawa z wulkanu. Nigdy jeszcze nie widziałam go w takim stanie, boję się z nim być w jednym pomieszczeniu, a co dopiero do niego podejść.

- Ona już do końca oszalała! - krzyczy Niall. Jane postanowiła, że zamieszka tu z Harry'm i będzie tu dopóki oni obaj nie dojdą do porozumienia. Przecież tu rozpęta się trzecia wojna światowa. Normalnie ich relacje są bardzo napięte, a teraz to boję się pomyśleć co to będzie.

- A nie mógłbyś tylko podać mu ręki i tak po prostu się z nim pogodzić - mówię zanim pomyślę. Patrzy na mnie tak jakbym kazała mu iść na ścięcie.

- Ja po tym wszystkim co on nam zrobił mam mu podać rękę u tak po prostu się pogodzić. Po tym jak on cię dotykał i próbował mi ciebie odebrać. W życiu się tak nie poniżę prędzej mi łeb rozwalę na oczach mojej matki. A tobie to najbardziej powinno zależeć na tym by się stąd wyprowadził.

- I właśnie tak jest - cholera to idzie w złym kierunku. A jak na mnie zechce się wyżyć. 

- No mam nadzieje. Bo bardzo by mi się nie podobało gdybyś tak chciała mieć go przy sobie - podchodzi do mnie, kładzie dłoń na moim brzuchu i przyciąga mnie do siebie. Nie ma w tym żadnej delikatności.

- Nie musisz być zazdrosny, a już na pewno nie o Harry'ego. Przecież on nawet nie może się do ciebie porównywać - z trudem mówię bo ściskał mnie tak mocno, że z ledwością oddycham.

- Chcesz przez to powiedzieć, że tylko mnie kochasz i nigdy na żadnego nawet nie spojrzysz - jak przez chwilę nic nie odpowiadam, to jeszcze mocniej mnie do siebie przycisk. Dodatkowo drugą dłonią prawie miażdży mi nadgarstek. Chcąc nie chcą muszę powiedzieć to co chce usłyszeć.

- Tak.

- To bardzo dobrze. I pamiętaj kochanie jesli kiedyś ktoś na ciebie spojrzy tak, że mi się to nie spodoba to natychmiast zginie.

*** Pov Niall

Jak moja matka może być na tyle naiwna by wierzyć, że ja się pogodzę z Harry'm przecież to jest niemożliwe i to nie z mojej winy tylko jego. Próbowałem dojść z tym do porozumienia, ale swoją głupotą wszystko zaprzepaścił. Jedynym wyjściem by było zabić ich oboje i tak nigdy nie było z nich żadnego pożytku tylko same kłopoty. Największe opory będę miał jednak z pozbyciem się mojej mamy no w końcu to ona mnie urodziła, ale z drugiej strony nigdy jej nie obchodziłem, byłem i jestem jej potrzebny tylko po to by wyciągać kasę od mojego ojca, a gdy już Harry się urodził to wtedy mnie mu oddała i zabierała tylko na święta. Oczywiście przez ten cały czas musiałem słuchać jaki to on jest cudowny i wyjątkowy przy czym ja byłem traktowany jak powietrze.

Mój ojciec także mnie nie kochał, nigdy nie okazywał mi żadnych uczuć. Chciał mnie wychować na silnego mężczyznę bez uczuć i po części mu się to udało. Tylko nie przewidział jednej istotnej rzeczy tego, że gdy nadejdzie odpowiedni czas to się go pozbędę. I właśnie tak zrobiłem.

Odkąd ty byłem przez ten dom przelewała się masa jego kochanek. Wszystkie je traktował jak nic nie warte rzeczy, wiele z nich nigdy nie opuściło tego domu. Ja taki nie jestem oddałem swoje serce Nicole i tak pozostanie na zawsze. A co do dziecka, jeśli tylko Nikki uda się urodzić mi dziecko to przysięgam, że będę się nim opiekował jak najlepiej tylko potrafię

***

Wracam ze swojego gabinetu. Długo rozmyślałem nad tym co zrobić z tą sytuacją i już chyba wiem co z tym zrobić. Wybrałem najlepsze rozwiązanie ze wszystkich.

Otwieram drzwi i wchodzę do pokoju, a tam widzę śpiącą Nikki ma  na sobie ubranie, a dodatkowo telewizor jest włączony. Musiała zasnąć oglądając. Szkoda, miałem na nią wielką ochotę. Zaczynam zdejmować z niej ubrania, najpierw ściągam jej buty. Nie wiem po jaką cholerę ona nosi te szpilki w domu o to jeszcze takie duże przecież zabić się w takim czymś można, potem jej bluzkę i spodnie aż zostaje w samym staniku i majtkach. Mógłbym ją tak oglądać godzinami.

Delikatnie potrząsam jej ramieniem. Teraz jest mi bardzo potrzebna rano sobie dłużej pośpi.

- Obudz się malutka, otworzy swoje piękne oczki - powoli zaczyna się rozbudzać. W tym momencie wyglądała jak małe dziecko.

- Coś się stało? - pyta.

- Nie kruszynko chciałam tylko cię pocałować i poprzytulać - cmokam te jej słodziutkie usteczka. Mocno się we mnie wtula. - Nikki koteczku puść mnie, bo chce się rozebrać - robi to o co ją proszę, a ja szybko zdejmuje swoje ubrania.

- A nie możemy jutro. Teraz bardzo mi się chce spać -  mówi ziewając.

- Nie kochanie. Jutro to Louis wraca do domu, a ty pojedziesz z nim tak na jakieś dwa dni.

- Mam dziwne wrażenie, że chcesz się mnie pozbyć z domu - sprytna jest.

- Moja mała mądra dziewczynka - rozpin jej czerwony stanik i go ściągam. rzucając za siebie. Jak ja uwielbiam te jej jędrne piersi które idealnie mieszczą się w moich dłoniach.

- Musisz planować coś bardzo okropnego skoro nie chcesz bym na to patrzyła.

- Masz rację ślicznotko. I najlepiej o nic nie pytaj - namiętnie ją całuję zdejmując te jej koronkowe majtki.

Przed nami już tylko epilog, im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej go dostaniecie.

Tylko ciebie chceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz