7. Awantura o Bractwo

210 31 6
                                    

Dla Enzziego, Tritsusa i Jachimoza następne kilka dni wyglądało tak samo. W południe szli na spotkanie do Bractwa, a wracali z niego przed zachodem słońca. Zdawali raport dealerowi, a potem wszyscy rozchodzili się do domów.

Niestety, raport również się nie zmieniał. Wszystkie spotkania wyglądały podobnie, a żaden z nich nie zauważył niczego podejrzanego. Więcej nawet, zaczęli wątpić w złe przeczucie dealera. Bo skoro już od tylu dni nie znaleźli nic przeciwko Bractwu to jaka była szansa, że coś znajdą później?

Jednak dalej tam chodzili, ale z innych powodów. Po prostu czuli się dobrze w towarzystwie innych mieszańców. Co ciekawe, najbardziej zaaklimatyzował się tam Enzzi. W przeciągu tych kliku dni zdobył wielu przyjaciół i musiał przyznać sam przed sobą, że w Bractwie czuje się nawet lepiej niż na Ferajnie.

Nie tylko on to zauważył. dealer przyglądał się bacznie Enzziemu i wyraźnie widział zmianę jego zachowania. Od Tritsusa dowiedział się, że gdy Enzzi wdaje się w rozmowę z kimś z Bractwa, staje się gadatliwy, jak nigdy dotąd. Za to kiedy wracał na Ferajnę, stawał się jeszcze bardziej małomówny niż zwykle. dealer kilka razy próbował z nim rozmawiać, ale on czynił to bardzo niechętnie. dealer zaczął się martwić, że Bractwo ma na Enzziego zły wpływ. A to z kolei sprawiało, że jeszcze bardziej wierzył w swoje złe przeczucie.

Zastanowił się nad tym i uznał, że dalsze wysyłanie chłopaków do Bractwa nie ma sensu, a nawet może być niebezpieczne. Dlatego postanowił, że zmienią taktykę, gdy wrócą z kolejnego spotkania. Tylko nie wiedział jeszcze na jaką. I nie wiedział jak chłopaki, a zwłaszcza Enzzi, na to zareagują.

. . .

To było już szóste spotkanie. Tritsus i Jachimozo rozmawiali z innymi mieszańcami, a Enzzi przed chwilą zakończył konwersację i teraz stał z boku opierając się o scenę. Obserwował wszystkich z uśmiechem. Już od wielu dni nie czuł się taki szczęśliwy. 

- Jak tam u ciebie? - zapytał ktoś.

Enzzi rozejrzał się, ale nie widział nikogo. Spojrzał więc w górę i zobaczył, że na scenie, nad nim stoi Felix. To on zadał to pytanie. Na początku Enzzi był trochę uprzedzony do Felixa, ale gdy przywódca Bractwa znowu z nim gadał następnego dnia to było o wiele przyjemniej. Teraz mógł powiedzieć, że nawet go lubi.

- W porządku - odparł Enzzi.

Felix zszedł po schodach ze sceny i oparł się o nią obok Enzziego. Również obserwował pozostałych mieszańców.

- Widzę, że ty i twoi dwaj przyjaciele zaaklimatyzowaliście się tutaj - rzucił od niechcenia Felix.

- Myślę, że można tak powiedzieć - przyznał Enzzi.

- Ale wydaje mi się, że ty w szczególności.

Enzzi mimowolnie pokiwał głową.

- Czuję się tutaj bezpiecznie i, można by rzec, że jak w domu.

Tym razem to Felix pokiwał głową.

- Domyślam się, że będzie ci tego brakowało, gdy już odejdziemy.

Na te słowa Enzziego zatkało. Spojrzał ze zdziwieniem i niezrozumieniem na Felixa. On nadal patrzył przed siebie.

- Odchodzicie? - zapytał łamiącym się głosem. Felix ponownie pokiwał głową.

- Musimy nieść wsparcie również innym mieszańcom - wyjaśnił. - Nie możemy wiecznie tkwić w jednym miejscu. W końcu Minecraft jest wielki, nieprawdaż?

Enzzi znowu spojrzał przed siebie i opuścił wzrok. W ogóle nie przemknęło mu przez myśl, że to się może kiedyś skończyć. Zdziwił się, gdy pomyślał o pustce, jaką czuje już teraz na myśl, że Bractwo odejdzie.

Minecraft Ferajna : Bractwo MieszańcówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz