22. Niebezpieczna wyprawa

200 34 21
                                    

Tak jak przewidział dealer, nie minęło pół godziny, a jego ekipa była gotowa do drogi. Zanim jednak odeszli, chłopaki przyszli się jeszcze raz pożegnać i życzyć im powodzenia. 

- Na pewno dacie sobie radę? - spytał MWK.

dealer spojrzał na niego.

- Musimy. Nie martwcie się o nas. Nie jesteśmy aż takimi niedorajdami, na jakich wyglądamy - puścił oczko. - Wrócimy tu, zobaczycie. I oby z Fredem - westchnął.

Ta wyprawa była bardzo niepewna. Nie było w ogóle gwarancji, że Fred nadal przebywa w Deszczowych Górach i, że wciąż żyje. W końcu poszedł tam już jakieś pięć lat temu, a od tamtego czasu słuch o nim zaginął. 

Musieli spróbować.

Już miał się odwrócić, żeby odejść, gdy złapał kontakt wzrokowy z Dziadkiem. Ten uśmiechał się i wyglądał na bardziej ożywionego niż podczas narady. 

,,Pamiętaj, że tamte słowa wypowiedziałeś w gniewie. A w gniewie ludzie plotą same głupoty. Bo przecież tak naprawdę nie myślisz tak, jak powiedziałeś, prawda?" słowa Dziadka ponownie rozbrzmiały w jego głowie. Wprawdzie obaj nadal martwili się o Enzziego, ale teraz byli dużo spokojniejsi. Przestali się rozwodzić nad tym, co powiedzieli. Zamiast tego pojawiły się nadzieja i chęć naprawy błędów. 

,,Wrócę tu" pomyślał dealer. ,,Dla Enzziego".

Jednak w końcu trzeba było wyruszyć. dealer, Jachimozianka i skkf ruszyli. Pozostali patrzyli za nimi, dopóki oni im nie zniknęli z pola widzenia.

- Jeśli będziemy utrzymywać takie tempo, powinniśmy być na miejscu, zanim zapadnie zmrok - stwierdził skkf.

- W takim razie prowadź - poprosił dealer.

Droga upłynęła im spokojnie. Mijali lasy, równiny, pagórki, rzeki. Słońce świeciło nad nimi na bezchmurnym niebie. Jednak im bliżej celu się znajdowali, tym więcej pojawiało się chmur. W pewnym momencie niebo było już całkowicie zachmurzone i zrobiło się chłodniej. Po drodze zatrzymali się kilka razy, ale postoje nie były zbyt długie. Chcieli dotrzeć do gór, zanim zrobi się ciemno.

Zgodnie z przewidywaniami skkf-a, u stóp gór stanęli późnym popołudniem. Im samym ciężko było to stwierdzić, ponieważ tutaj niebo było całkowicie zachmurzone. Już wcześniej ujrzeli na horyzoncie posępne, mroczne góry. Ich szczyty były całkowicie zasłonięte przez gęste i ciemne chmury deszczowe.

- Zawsze tu jest tak ponuro? - Jachimozianka patrzyła z niechęcią na to miejsce.

- A myślisz, że skąd Deszczowe Góry wzięły swoją nazwę? - odrzekł skkf.

Na szczęście te góry nie były aż tak niedostępne, jak wcześniej zapowiadał Rajmund. Prawda, że nie było tam żadnych wytyczonych szlaków, ale była jedna ścieżka, którą można się było dostać na wyższe partie. Nie można ją było nazwać szlakiem. Prawie nikt po niej nie chodził. W dodatku ta ścieżka była tak wąska, że konieczne było pójście pojedynczo. Poza tym często była mokra od deszczu, a im wyżej się wznosiła, tym nad większą przepaścią była. Jedno poślizgnięcie się i można było spaść.

- Byłeś już tutaj kiedyś? - spytał z ciekawości dealer.

- Jeden raz - odparł skkf. - Chciałem sprawdzić co u Freda, ale poślizgnąłem się, spadłem z wysokości kilku metrów i złamałem sobie nogę. Ale nie byłem taki głupi, żeby iść tu sam, więc mój towarzysz zabrał mnie z powrotem do Spell City. Mam nadzieję, że dzisiaj będziemy mieli więcej szczęścia niż ja tamtego dnia.

Po chwili udało im się znaleźć ścieżkę. Ciężko było ją wypatrzeć pośród ciemnych skał, ale Jachimozianka namierzyła ją. 

Ruszyli gęsiego. skkf na przodzie, za nim Jachimozianka, a na końcu dealer. Aktualnie nie padało, ale ścieżka i tak była mokra. Pomimo tego pierwszy etap był całkiem prosty. Tam ścieżka była odrobinę szersza i z obu stron otoczona skalnymi ścianami. Jednak po jakimś czasie skalna ściana po ich prawej stronie skończyła się. Zastąpiła ją przepaść, nad którą unosiła się gęsta mgła. Nie dało się przez nią zobaczyć, jak tam jest głęboko. Na dodatek ścieżka zwęziła się, przez co trzeba było iść bokiem, żeby się na niej zmieścić.

Minecraft Ferajna : Bractwo MieszańcówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz