Szliśmy w ciszy, dopóki Shoto nie zadał śmiesznego pytania.
-Wyszedłeś tak szybko ze szkoły, bo nie chciałeś spotkać Bakugo, prawda?
Parsknąłem śmiechem, ale takim szczerym, pełnym rozbawienia.-Brawo. Nie lubię mieć z nim styczności.
-Ale pozwalasz sobą pomiatać- mruknął.
Zauważyłem, że nadal nosił maskę, ale był bardziej sobą, co spowodowało, że na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech zadowolenia.
-Nie potrafię się mu sprzeciwstawić, szczerze to nawet chyba nie chce- wyznałem, czując jak mały kamyczek na sercu spada, dając miejsce delikatnej uldze.
-Rozumiem, ale nie możesz pozwolić sobą pomiatać. Przecież nic mu nie zrobiłeś, nie ma powodu, żeby tak cię wyzywać, prawda? Kiedyś byliście przyjaciółmi...
-Tak, to prawda. Miałem pięć lat kiedy go poznałem, a w trzeciej klasie podstawówki, tak po prostu się zmienił nie do poznania. Kiedyś taki nie był. Pamiętam jak mnie obronił...
*wspomnienia
-Ale jesteś głupi! Nie masz quirk! Jesteś dziwakiem!- wykrzyknął, i rzucił we mnie kamieniami.
Potknąłem się i przewróciłem obijając sobie kolano i łokieć. Załkałem z powodu bezsilności, ale też z bólu.
-Co za beksa!- prychnął, i kopnął mnie mocno w juz skręconą kostkę, przez co zawyłem z bólu.
-Ej!- usłyszałem krzyk, więc ze strachem odwróciłem się w kierunku dźwięku. Pięć metrów od nas stał blondyn, że złością wpatrując się w moich dręczycieli- zostawcie go lepiej w spokoju, nie chcecie mieć ze mną doczynienia- warknął z sadystycznym uśmiechem.
Chłopacy mruknęli "przepraszam" i szybko poszli w jakimś kierunku, ale jeszcze usłyszałem jak jeden mówi: "To on".
Lekko wzdychając, podszedł do mnie, wyciągając rękę naprzód. Niepewnie ją chwyciłem, dzięki czemu szybko zostałem podciągnięty do góry. Niestety kostka i kolano dały o sobie znać przez co syknąłem z bólu.
-Uh, chodź na barana. To nie wygląda dobrze- mruknął, a ja w panice zacząłem kręcić przecząco głową.
Westchnął, stanął przede mną, chwycił moje nogi i po chwili znajdowałem się na jego barkach.
-Jestem ciężki!- pisnąłem, próbując się wyrwać.
-Nie. Jesteś lekki jak piórko, ale mogę cię zrzucić jak tak nie chcesz. Jak się nazywasz?
-Jestem Izuku Midoriya. A ty?
-Katsuki Bakugo, ale dla przyjaciół Kacchan- odparł, i wtedy moim celem było móc go tak nazywać- oni cię dręczą?
-Tak. Dlatego, że nie mam quirk- spojrzał na mnie zdziwiony.
-Naprawdę?- kiwnąłem głową- no to będę twoim obrońcą. Już więcej cię nie skrzywdzą- odparł i szeroko się uśmiechnął. I tak zaczęła się nasza przyjaźń.
*koniec wspomnień
-Przykro mi Midoriya.
-Izuku.
-Co?
-Nazywaj mnie Izuku.
-Uh.. Dobrze.
-I nie powinno ci być przykro. Tak jest i się już przyzwyczaiłem, ale masz rację, nie powinienem pozwalać sobą pomiatać. Shoto, pomóż mi utrzeć nosa Kacchanowi- spojrzałem mu w oczy, a on z dumą a oczach kiwnął głową- ale najpierw powiedz mi jaki ty masz problem.
Weszliśmy do mojego mieszkania i skierowaliśmy się do kuchni.
-Chcesz coś do picia?
-Poproszę- odparł, a ja nalałem mu sok pomarańczowy do szklanki.
-Mm mój ulubiony- mruknął, kiedy wypił wszystko. Uśmiechnąłem się odpowiadając "mój też".
-Chodźmy do mojego pokoju- zacząłem się tam kierować, a Shoto za mną.
Wskazałem na łóżko gdzie po chwili usiedliśmy. Rozejrzał się powoli, ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
-Nie spodziewałem się tego po tobie Mi- Izuku. Myślałem, że cały pokój będziesz mieć oblepiony All Mightem, przecież jesteś jego fanem, a tutaj widzę plakaty rockowych i rapowych zespołów.
-Uh tak.. Kiedyś miałem, ale to dawne czasy. Każdy dorasta, i wszystko się zmienia. Życie mnie nauczyło, że nie są ważne marzenia, trzeba pogodzić się z rzeczywistością- szepnąłem- a teraz opowiadaj co z tobą.
-Opowiem ci wszystko, jeśli ty opowiesz mi chociaż część- odpowiedział, patrząc mi prosto w oczy.
-Niech ci będzie- fuknąłem, a na jego twarzy pojawił się ledwo zauważalny uśmiech.
-Więc tak..- zaczął, ale widziałem, że bardzo mi ciężko, więc wtuliłem się w jego klatkę piersiową i zacząłem gładzić jego plecy.
Na początku był zaskoczony, ale rozluźnił się i położył mnie między swoje nogi, przez co moje leżały na jego, a ja wtulałem się w jego bądź co bądź ciepłe ciało. Teraz role się odwróciły- to on gładził moje plecy, a ja słuchałem dosyć szybkie bicie jego serca. Zamknąłem oczy, rozkoszując się bliskością drugiej osoby.
-Przede mną nie musisz niczego ukrywać. Jestem twoim przyjacielem, a nie wrogiem. Nigdy cię nie zdradzę, a będę twoim oparciem i zawsze będę z tobą- obiecałem, i spojrzałem w oczy Shoto.
Malował się w nich szok, ale także coś co ciężko było mi odgadnąć- wdzięczność, ulga, minimalne szczęście.
-Ja też jestem twoim przyjacielem Izuku, pamiętaj o tym- szepnął mi do ucha, a mnie przeszły dziwne dreszcze, ale po chwili zacząłem go słuchać uważnie- tak jak wiesz, mój ojciec jest bohaterem numer dwa. Od wielu lat, walczy z All Mightem, ale nigdy nie dał rady go pokonać, więc pomyślał o potomku. Był bogaty, więc wdał się w łaski, rodziców mojej mamy i się z nią ożenił. Nie miała nic do gadania, ale pewnie interesuje cię powód dlaczego to zrobił jeśli jej nawet nie kochał. Ma moc ognia, a ona lodu, przez co syn, którego narodzi będzie miał oba quirk i będzie w stanie w przyszłości być silniejszy od bohatera numer jeden. Akurat ja dostałem ten zaszczyt. Od małego, tylko ćwiczyłem, nie mogłem się bawić z innymi dziećmi, a ojciec nie przejmował się tym, że byłem wykończony i często wymiotowałem, bo był naprawdę okrutny. Matka mnie nie broniła, bo się go bała i z jednej strony za to jej nienawidzę, ale z drugiej rozumiem. Z dnia na dzień, coraz bardziej go przypominałem i chociaż mama mnie kochała to nie mogła powoli na mnie patrzeć. Była wykończona psychicznie i kiedy miałem osiem lat, usłyszałem jak rozmawia z rodzicielką, mówiąc jak trudno jej na mnie patrzeć. Akurat kiedy wyszedłem z ukrycia, czajnik zaczął piszczeć, a ona oblała mnie wrzątkiem. Dlatego mam teraz tą czerwoną plamę. Ojciec wysłał ją do psychiatryka, a po niespełna roku, dowiedziałem się, że popełniła samobójstwo. Od tamtego momentu obiecałem sobie, że nigdy nie użyje swojej lewej strony, czyli ognia- zakończył.
Wstałem, usiadłem pomiędzy jego nogami i objąłem jego szyję swoimi rękami przyciągając do siebie. Wtulił się we mnie, a po chwili poczułem mokre łzy na swojej szyi.
-Teraz masz mnie, nie będziesz już nigdy sam. I pamiętaj, to nie jest quirk twojej matki, ani ojca. Tylko twoje- szepnąłem.
Siedzieliśmy tak przytuleni do siebie około dwadzieścia minut, aż nie usłyszałem spokojnego oddechu. Shoto miał zamknięte oczy, a na jego twarzy błąkał się błogi uśmiech. Położyłem go na łóżku, przykryłem kołdrą i na chwilę położyłem się koło niego. Patrzyłem na jego bądź co bądź bardzo przystojną twarz, i opuszkami palców dotknąłem jego blizny. W dotyku była przyjemna co bardzo mnie zdziwiło. Zamknąłem oczy, bardziej się do niego przysuwając i nie wiedząc kiedy, zasnąłem.
Proszę o opinie. Do następnego!
CZYTASZ
Niespodziewane uczucia- Bakudeku
RomanceAkcja powieści dzieje się w drugiej klasie liceum. Główna historia jest podobna do tej w anime, ale jest dużo zmian wymyślonych przeze mnie. Jeśli nie lubisz shipu Bakudeku, czy ogólnie homoseksualnych, to nie czytaj. A jeśli tak, to zapraszam serde...