Po koszmarze nie miałem ochoty iść do szkoły. Czułem się okropnie, jakby znów wróciła depresja. Chociaż wiem, że nigdy się to nie zdarzy, to uczucie strachu towarzyszy mi nadal. Shoto jest moim dobrym kolegą, może nawet kiedyś przyjacielem. A Kacchan? Jak go mogę nazwać? O to jest zagadka.
Chociaż próbuje myśleć inaczej, to wiem, że jest dla mnie cholernie ważny. Nie jest mi łatwo zapomnieć o naszej przyjaźni. Nie rozumiem, dlaczego przez tyle lat na każdym kroku mieszał mnie z błotem, ale jestem w stanie o tym zapomnieć. Dlaczego? Przecież tyle krzywd mi zrobił... Bo jeśli ktoś jest dla ciebie jedną z najważniejszych osób w twoim życiu, to inaczej się nie da. Serce ci mówi, że masz wybaczyć, i koniec, nie masz nic do gadania.
Nasza relacja była jedynie nienawiścią, na pewno jednostronną, bo ja takim uczuciem nigdy go nie darzyłem. Od niedawna wiem, że on także nie, ale i tak traktował mnie jak śmiecia. Żeby się wyżyć? Tyle pytań, a odpowiedź dostanę dzisiaj. Ale czy jestem gotowy na prawdę? Pożyjemy, zobaczymy.
Do Kacchana:
"Dzisiaj nie idę do szkoły. Przyjdź do mnie po lekcjach. Do zobaczenia"
Od Kacchana:
"Okej. A dlaczego cię nie będzie? Coś się stało?"
Od kiedy on się tak martwi?
Do Kacchana:
"Trochę źle się czuję, ale to nic takiego. Do zobaczenia"
Poleżałem jeszcze z pół godziny w łóżku patrząc tępo w sufit. Potem wziąłem prysznic, umyłem włosy i trochę zająłem się swoim wyglądem.
Jednym słowem- wyglądałem okropnie. Na pewno bardziej, niż zazwyczaj. Czarne wory pod oczami, wręcz trupio blada twarz i w oczach pustka. Pierwsze czym się zająłem były moje włosy. Popsikałem je odżywką, dzięki czemu dostały chociaż część blasku, twarz nasmarowałem kremem nawilżającym i korygującym, dzięki czemu wyglądała o niebo lepiej. Wory zakryłem korektorem, a z oczami nie mogłem nic poradzić. Ubrałem się w czarne spodnie, białą podkoszulkę, a na nią założyłem czerwoną koszulę w kratę.
Oceniając swój wygląd na "może być" udałem się do salonu. Nie byłem głodny, więc jedynie zjadłem banana, żeby czymkolwiek zapełnić swój żołądek. Włączyłem telewizję i zagłębiłem się w jakimś filmie. Za nim się obejrzało było już wpół do trzeciej. Podgrzałem rosół, który szybko zjadłem, trochę posprzątałem i po czterdziestu minutach usłyszałem dzwonek.
Westchnąłem próbując się uspokoić i z szalenie szybko bijącym sercem otworzyłem drzwi. Nie patrząc blondynowi w oczy, przepuściłem go w drzwiach. Wszedł do środka i usiadł na kanapie.
-Coś do picia?
-Nie dziękuję.
-A do jedzenia?
-Też nie. Chyba lepiej będzie jeśli przejdziemy do głównego tematu, bo ani dla mnie ani dla ciebie przedłużanie nie idzie na rękę. Ale jeszcze pytanie, co z nosem?
-Uh.. Już jest dobrze. Prawie nie boli.
-To się cieszę. Bardzo dobrze wyglądasz- wypalnął, a mi bądź co bądź zrobiło się ciepło na serduszku- znaczy, wiesz...
-Dziękuję. Ty także- mruknąłem- a teraz opowiadaj- usiadłem obok niego, patrząc wyczekująco w jego ogniste tęczówki..
-To nie jest takie łatwe.. Ciężko mi o tym opowiadać, nie mówię, że ci nie ufam... Znaczy, wiem, że nie jesteś taką osobą- zaczął się jąkać, na co wzdychając mu przerwałem.
-Najlepiej od początku. Chce wiedzieć wszystko czego nie wiedziałem, nawet jak byłem twoim przyjacielem.
-Dobrze... Ludzie oceniają mnie po moich zachowaniu. Dużo mnie nie lubi przez moją wybuchowość, ale nigdy nie spytali o powód.
CZYTASZ
Niespodziewane uczucia- Bakudeku
RomansaAkcja powieści dzieje się w drugiej klasie liceum. Główna historia jest podobna do tej w anime, ale jest dużo zmian wymyślonych przeze mnie. Jeśli nie lubisz shipu Bakudeku, czy ogólnie homoseksualnych, to nie czytaj. A jeśli tak, to zapraszam serde...