15

6.1K 423 237
                                    

Rozdział z pytaniami, nie ma wpływu na fabułę.

O godzinie szóstej trzydzieści
zadzwonił budzik informując mnie, że muszę wyjść z mojej świątyni, czyli łóżka i przygotować się do szkoły. Pierwsze co zrobiłem to wziąłem szybki prysznic, nałożyłem korektor na największe rany, bo dzisiaj mamy wf, a następnie ubrałem się w czarne spodnie i zieloną bluzę z napisem: "Najpierw poznaj, potem oceniaj". Nie byłem głodny, więc usiadłem na kanapę i zacząłem przeglądać wiadomości na grupie klasowej.

Wróciłem myślami do dnia wczorajszego. Czy ja naprawdę odrzucam Kacchana? Nie wiem co o tym myśleć, może boję się, że znowu mnie zrani? Wybaczyłem mu po części, ale jakoś z tyłu głowy mam blokadę, która nie pozwala mi mu stuprocentowo zaufać. Ale dlaczego chociaż Shoto mi nic nie zrobił, to mi mu jest ciężej zaufać niż blondynowi? Chyba mam do niego słabość. Powiedział, że mnie kocha. To nie jest do niego podobne. Może próbował się wkupić w moje łaski, żeby potem znowu skrzywdzić? Byłby do tego zdolny? Nie. Tego jestem pewien. Kiedy to mówił, widziałem w jego oczach szczerość.

A co z Todorokim? Muszę z nim porozmawiać. Coś mu się należy. Ignorowałem go, chwilę po tym jak powiedziałem, że będę jego przyjacielem i może na mnie liczyć. Co za paradoks. Ale czy jestem mu wstanie powiedzieć o mamie? Nie chce litości, którą na pewno dostanę. Nie! On mi powiedział o sobie, ja też powinienem być z nim szczery.

Popatrzyłem na godzinę i z przerażeniem zobaczyłem, że zostało dwadzieścia minut do ósmej. Szybko wziąłem plecak, najpotrzebniejsze rzeczy i wręcz wybiegając z domu, ruszyłem do szkoły. Po piętnastu minutach zziajany weszłem do budynku wzdychając z ulgą. Odnalazłem prawidłową klasę i otwierając drzwi, bez słowa usiadłem w ławce. Wzrok wszystkich spoczął na mnie. Shoto przyglądał się mi, a w jego oczach czaił się smutek. Katsuki, wręcz unikał mojego wzroku, więc jeśli spojrzałem w jego kierunku patrzył wszędzie tylko nie na mnie. Nie wrzeszczał na nikogo, nie patrzył jakby chciał zabić... Po prostu siedział. To było tak do niego niepodobne, że się zacząłem martwić. "Kocham cię" - czy te uczucie powoduje, że blondyn przez niewielki kontakt ze mną jest taki przygnębiony, smutny, obojętny na otaczających go ludzi i świat?

Co robi miłość z człowiekiem? Odpowiem kiedy sam się zakocham.

Chociaż tego nie okazuje, to jest mi brak Kacchana. Jego ciepła, uśmiechu, który zaraża. Nawet kiedy było źle, a w sobie miałem mnóstwo ciężkich kamieni, które utrudniały mi funkcjonowanie, to swoją obecnością wyciągał je dając niedoopisania ulgę. I jak to możliwe, że w ciągu tak krótkiego czasu, kiedy jeszcze niedawno wmawiałem sobie, że go nienawidzę, teraz powoli stajemy się na nowo przyjaciółmi?

Zawsze był dla mnie ważny, ale teraz czuję, że z każdym dniem coraz bardziej uzależniam się od jego obecności w moim życiu. Boję się, że kiedyś mnie opuści, a ja znów zostanę sam z bólem w sercu. Boję się odrzucenia, tego, że kiedyś znajdzie sobie lepszego przyjaciela, a nawet kochanka i zostawi mnie. Pragnę bliskości, drugiego człowieka, ale tak naprawdę to tylko z nim czuje się szczęśliwy. Nie z Shoto, nie z Uraraką tylko z Katsukim Bakugo. Z człowiekiem, który jeszcze niedawno traktował mnie jak śmiecia, a teraz sam przyznał, że ból, który doświadczył, powodował, że miał blokadę. Nie potrafił mnie przeprosić, bojąc się odrzucenia, ale także myślał, że nie zasługuje na wybaczenie. I ktoś może powiedzieć, że to prawda, ale on żałuje, chce się zmienić na lepsze i widać u niego te efekty.

Staje się lepszą wersją siebie, nie tą dawną, ale... Kto jest cały czas taki sam? Każdy z nas przez różne wydarzenia, zmienia się, raz na lepsze, raz na gorsze. Ale czuję, że to wcielenie blondyna będzie mieszanką jego z dzieciństwa i życia nastoletniego. Będzie inny, ale dobry, a to najważniejsze.

-Midoriya!

Spojrzałem zdziwiony na Aizawę, który stał przed moją ławką patrząc z wyczekiwaniem na odpowiedź. Nawet nie zauważyłem, że wszedł do klasy i rozpoczął zajęcia. I o co on pytał?

-Może Pan powtórzyć?

-Co się z tobą dzieje? Bujasz w obłokach, nie skupiasz się i nie za dobrze wyglądasz.

-Nic proszę Pana.

-Ta jasne. Porozmawiamy sobie po lekcji. A teraz skup się!- odwrócił się do tablicy, a ja westchnąłem rozdrażniony.

To nie jego sprawa. Sam muszę poradzić sobie z problemami, które mi ciążą. Do końca słuchałem, nie chcąc znowu podpaść nauczycielowi, a kiedy zadzwonił dzwonek chciałem wyjść niezauważony, ale przeszkodził mi głos:

-Izuku Midoriya! Chodź tu! Nie wywiniesz się od odpowiedzi.

Odwróciłem się z sztucznym uśmiechem.

-Nie, nie chciałem iść tylko do toalety...

-Bo ci uwierzę. Siadaj- wskazał na krzesło naprzeciwko siebie, które zająłem wzdychając ciężko.

-Nie wzdychaj tak, bo ci tlenu zabraknie. Chciałbym porozmawiać o twoim samopoczuciu, ale także cię opierniczyć za to, że nie powiedziałeś tego, że mieszkasz sam. Bardzo mi przykro z powodu śmierci twojej mamy, ale nie masz na to wpływu i musisz żyć dalej. Ojciec Bakugo chciałby cię zaadoptować na te dwa lata dopóki nie staniesz się pełnoletni. Ale tak jak wiem, twój kontakt z Katsukim nie należy do najlepszych.. Zauważyłem, że od jakiegoś czasu nie skaczecie sobie do gardeł, ale jak jest tak naprawdę?

-Pogodziliśmy się. Przeprosił mnie za wszystkie złe rzeczy, które mi zrobił i nasza relacja powoli zaczyna przypominać przyjaźń. Ale nie chce być ani dla niego ani dla jego taty ciężarem. Przez te dwa lata będę w sierocińcu, dam sobie radę.

-Rozumiem, ale czy na pewno tego chcesz? Masz lepszy kontakt z Bakugo, a ja rozmawiałem z nim i z chęcią z tobą zamieszka.

-Naprawdę?

-Tak. I pamiętaj, że gdyby ojciec Katsukiego nie chciał cię zaadaptować, to by nie przychodził do mnie prosząc o radę. Przemyśl to i do końca tygodnia daj mi znać. A teraz możesz iść. Do widzenia.

-Do widzenia- wyszedłem z klasy od razu szukając wzrokiem blondyna. Stał opierając się o ścianę, a wzrok miał utkwiony w podłodze.

-Hej. Możemy porozmawiać?- spytałem podchodząc bliżej.

Spojrzał na mnie zdziwiony, ale lekko kiwnął głową.

-Jest to poważniejsza rozmowa, więc może po szkole? O szesnastej u mnie?

-A o czym chcesz ze mną rozmawiać, co? Przecież nie jestem ci potrzebny- próbował być wredny, ale jego głos na końcu się delikatnie złamał.

-Właśnie o tym. Do zobaczenia?

-Mhm.

Odszedłem i wypuściłem powietrze z ust. Dlaczego tak się denerwowałem rozmawiając z nim? Czułem jego ciepło bijące z ciała i miałem ogromną ochotę go przytulić.. Muszę z nim porozmawiać, nie mogę go stracić.

Proszę o ocenę! Do następnego!

Niespodziewane uczucia- BakudekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz