Wstałem o godzinie czwartej zlany potem, z mokrymi policzkami od łez. Kiedy otrząsnąłem się z szoku, zacząłem sobie przypominać mój sen, a raczej koszmar...
Obudziłem się w jakimś pomieszczeniu. Leżałem na ziemii w całkowitej ciemności. Było zimno, a miałem na sobie jedynie bluzkę z krótkim rękawkiem i spodnie, więc żeby chociaż trochę się ogrzać owinąłem się ramionami. Nie wiem ile czasu minęło, aż drzwi się otworzyły, a blask światła mnie oślepił na tyle żebym nie widział przez następne kilkadziesiąt sekund. Kiedy wreszcie się przyzwyczaiłem, moim oczom ukazała się twarz, której nigdy bym się nie spodziewał. Na przeciwko mnie stał Kacchan z szyderczym uśmiechem. W jego oczach płonął taki ogień, że ze strachu jeszcze bardziej się przysunąłem do ściany.
-Co ja tu robię?- spytałem cicho, zachrypniętym głosem.
-Jeszcze się pytasz? Tu jest twoje miejsce śmieciu. Umrzesz tu, ale za nim nastąpi to zbawienie, trochę się z tobą pobawimy. Sprawie, że będziesz modlił się o śmierć- w pomieszczeniu rozgrzmiał jego szyderczy, sadystyczny śmiech.
-Ale dlaczego?! Przecież nic ci nie zrobiłem!- próbowałem się bronić, i to był mój błąd.
Szybkim krokiem podszedł do mnie i mocno kopnął nogą w twarz. Krzyknąłem z bólu, który był nie do opisania. Czułem jak usta wypełnia moja krew. Miała metaliczny posmak i dziwnie paliła przełyk. W między czasie coś połknąłem co prawdopodobnie było zębem.
Nie odpowiedział, ale z jego oczu mogłem wyczytać, że nie będzie się trudził rozmową z takim śmieciem jak ja.
Łzy bezsilności, bólu i żalu zaczęły lecieć po moich policzkach.
-Co za mięczak- jego noga wylądowała na moich żebrach, przy okazji je łamiąc. Wrzasnąłem z bólu, czując jak ciężej mi się oddycha. Następny kopniak był w brzuch, którego nie wytrzymałem i zwymiotowałem się na buty blondyna.
-Kurwa! Ty gównie!- uderzył mnie z pięści w twarz i wyszedł szepcząc "niedługo wrócę".
Próbowałem użyć swojego quirk, ale bezskutecznie. Prawdopodobnie dał mi jakąś miksturę, która blokuje moc. Zrobiło mi się niedobrze i znowu zwymiotowałem, ale tym razem samą krwią. Zrobiło mi się słabo i próbowałem nie zamykać oczu, ale było to silniejsze ode mnie, więc po krótkim czasie zemdlałem.
Obudził mnie kogoś podniesiony głos.
-A kogo my tu mamy... - lekko otworzyłem oczy, znowu czując przerażający ból.
Tym razem na przeciwko mnie stał Shoto. Jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć, ale oczy pokazywały wszystko. Czaiło się w nich zadowolenie, sadystyczna radość, ale i jakiś psychiczny błysk.
-Proszę, pomóż mi- wyszeptałem, wiedząc, że i tak tego nie zrobi.
Wolnym krokiem podszedł do mnie kładąc rękę na zakrwawionym policzku. Zaczął je gładzić palcem, a ja mimowolnie zacząłem się do niego przybliżać panicznie szukając ciepła i bliskości. W pewnym momencie mocno wbił mi paznokieć, ruszając go w różne strony robiąc głębokie rany. Głośno syknąłem z bólu próbując się odsunąć, ale on chwycił mnie za złamane zebra i mocno przyciągnął do siebie.
-Oh Deku. Jesteś taki słodki, kiedy się boisz- szepnął, a jego usta zaczęły się przybliżać do moich.
Zacząłem się wyrywać, ale mocno chwycił moją brodę przez co nic nie mogłem zrobić. Był już blisko osiągnięcia celu kiedy drzwi się otworzyły, a przez nie wpadł Bakugo, podbiegając do Todorokiego i przytwierdzając go do ściany.
-On jest mój- warknął, a czerwonobiało włosy lekko się uśmiechnął.
-Nie widzę żeby był podpisany.
To wręcz wkurwiło blondyna. Rzucił go o ścianę z ogniem w oczach. Rozpętała się walka, która trwała by dłużej gdyby nie moja zła decyzja. Ledwo, ale wstałem przytrzymując się ściany.
-Koniec!- wykrzyknąłem najgłośniej jak umiałem.
Spojrzeli na mnie zdziwieni, ale potem oboje z uśmiechami podeszli i wstrzyknęli mi jakąś substancje. Po kilku sekundach zamknąłem oczy.
Po jakimś czasie znowu się obudziłem, ale w innym pomieszczeniu. Drzwi się otworzyły, a przez nie wszedł blondyn i czerwonobiało włosy. Byłem przypięty do ściany, a oni w rękach trzymali noże, które nie zwiastowały nic dobrego. Następne kilka godzin znęcalj się nade mną, stosując najróżniejsze tortury: wycinali mi różne wzory na skórze, wyrywali płaty skóry i wiele wiele innych. Czas mi się kończył, a ostatnie co zobaczyłem była wchodząca znajoma sylwetka do pomieszczenia. Była to osoba, której nikt by się nie spodziewał, a tymbardziej ja.
Przepraszam, że takie krótkie i wiem, że miała być rozmowa, która obiecuję, że będzie w następnej części, ale jakoś wpadło mi to do głowy, więc mam nadzieję, że nie macie do mnie żalu.
Mam dla was konkurs. Musicie odpowiedzieć na pytanie: Jaką osobę zobaczył Midoriya przed śmiercią we śnie?
Podpowiem wam, że osoba ta występowała w wspomnieniach Deku.
Pierwsze trzy osoby, które odpowiedzą dobrze, odwiedzę ich profil, zagwiazdkuje wszystkie opowiadania i postaram się chociaż część skomentować. Powodzenia!
CZYTASZ
Niespodziewane uczucia- Bakudeku
RomanceAkcja powieści dzieje się w drugiej klasie liceum. Główna historia jest podobna do tej w anime, ale jest dużo zmian wymyślonych przeze mnie. Jeśli nie lubisz shipu Bakudeku, czy ogólnie homoseksualnych, to nie czytaj. A jeśli tak, to zapraszam serde...