28

4.2K 302 248
                                    

Brunetka patrzyła na nas z lekkim uśmiechem, a z jej oczu zaczęły lecieć łzy.

-Dlaczego płaczesz?

-Mam męża, jest w domu i pewnie zgłosił już moje zaginięcie na policję. Tęsknię za nim- szepnęła, a ja lekko ją objąłem.

-Tak w ogóle to jak to się stało, że zostałaś porwana? Co ma z tym wspólnego All Might?

-Nie wiem. Wracałam z pracy o dwudziestej. Mam blisko, więc pieszo. Przechodziłam przez park, aż dostałam czymś w głowę i straciłam przytomność. Jestem dziennikarką i miałam przeprowadzić z nim wywiad, ale przejął je ktoś inny. Mieliśmy informację gdzie mieszka All Might, a oni chcieli się pewnie dowiedzieć. Myśleli, że mam do tego dostęp i wzięłam to do domu. Jak widać, pomylili się. Ale i tak bohater gdzieś zniknął, więc by to w domu nie znaleźli. A teraz chodźmy, może w każdej chwili wrócić- ruszyła do drzwi, a my za nią. Były otwarte.

-Ciekawe gdzie jest... - wypowiedziałem swoje myśli na głos.

Bakugo chwycił mnie za ramię.

-Spokojnie. Uratuje nas, a jeśli nie to ja to zrobię. Jesteś mój i nigdy nie oddam cię tej Uraszmacie.

Zaśmiałem się i pocałowałem go krótko w usta, ale nie pozwolił rozłączyć naszych ust i pogłębił pocałunek.

-Chłopacy! Pomacacie się jak będziecie w domu, nie wiem czy wy, ale ja chce się stąd wydostać- głos brunetki zatrzymał rękę kierującą się na moje pośladki.

Blondyn przeklnął cicho.

-Tak mamo- warknął. Posłała mu lodowate spojrzenie, ale po chwili roześmiała się cicho kręcąc głową.

-A tak w ogóle to jak się nazywacie?- spytała nas kiedy przemierzaliśmy korytarze. Była naszą przewodniczką i jako jedyna myślała trzeźwo.

Ja co chwilę musiałem odganiać rękę Bakugo, która dziwnym, przypadkowym trafem trafiała na mój pośladek.

-Ja Midoriya aka Deku, a mężczyzna, który mnie próbuje molestować Bakugo aka Tapczan, a teraz Molestator.

Zatkała usta, żeby powstrzymać parsknięcie, a Kasztan popatrzył na mnie oburzony.

-Nie mów, że ci się to nie podoba, bo nie uwierzę- szepnął mi na ucho, a ja zarumieniłem się lekko.

-Cicho bądź- odburknąłem.

Dotarliśmy do dużego holu, a naprzeciwko nas znajdowały się drzwi.

-Szybko!- krzyknęła i ruszyła biegiem do wolności.

-Poczekaj!- spróbowałem ją chwycić za rękę, ale wyślizgnęła mi się i kiedy chwyciła klamkę, włączył się alarm.

W mgnieniu oka pojawili się koło mnie i blondyna mężczyźni, a my zostaliśmy schwytani. Zanim zdążyliśmy użyć swoich quirk, już były zablokowane. Kobieta też została złapana, a chwilę później pojawiła się Uraszmata.

-Witajcie! Byliście tak blisko... Jaka szkoda. Nie wiedziałam, że sami będziecie chcieli żebyśmy was złapali. Cieszę się, że zechcieliście zostać- zaśmiała się szyderczo- Należy wam się kara.

Podeszła do Bakugo z nożem w ręku.

-Ani mi się waż. Nie próbuj zrobić mu krzywdy- warknąłem i spróbowałem się wyrwać. Nic z tego.

-Oj Deku... Tak go kochasz? Do mnie też coś poczujesz, obiecuję ci to. Jak nie to nie przeżyjesz długo, jak twój ukochany.

*małe tortury

Przecięła mu skórę na ramieniu, nożem, kreśląc jakieś wzorki. Blondyn jedwo powstrzymywał się od krzyku.

-Krzycz!- krzyknęła i wbiła mi nóż w ramię.

Z ust Kacchana wyrwał się jęk, ale nie krzyknął co bardzo ją wkurzyło.

Z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Jestem taki bezsilny...

-Jak śmiesz mnie nie słuchać?!- nóż wbiła mu w brzuch.

-Nie! Proszę! Zabij mnie, ale mu nie rób krzywdy... Błagam- zaszlochałem.

-A już wiem!- zignorowała mnie- będziesz krzyczeć Bakugo. Znam twoją słabość- podeszła do mnie i wbiła nóż w udo.

Wrzasnąłem z bólu, ale na tym się nie skończyło. Zaczęła kręcić kółeczka na mojej ręce, a krew spływająca na podłogę spowodowała, że uśmiechnęła się szeroko.

-Krzycz Bakugo. Błagaj, bo zabiję Deku- warknęła patrząc na trzęsącego się i patrzącego z przerażeniem na nas blondynka- KRZYCZ!- wbiła mi nóż w brzuch, a mój krzyk wypełnił hol.

-Zostaw go! Błagam! Nie rób mu więcej krzywdy! Zostaw go w spokoju!- zapłakał, a Uraraka zaśmiała się radośnie.

-Bardzo dobrze, ale chcę więcej...- chciała wbić mi nóż w ramię, ale powstrzymał ją dźwięk i krzyk. Szyby pękły, a przez nie wleciały dwie postacie.

-Oto przybyłem!- krzyknął All Might i zaczął walczyć, a kiedy faceci trzymający nas zostali odesłani na drugi koniec holu, Izak podbiegł do nas.

-Trzymajcie się. Już jesteśmy. Przepraszam, że musieliście tyle czekać- mruknął, a blondyn kiwnął głową jęcząc z bólu. Po chwili przybyli inni bohaterzy. Brunet odkaził mi ranę i owinął bandażem ramię, udo i brzuch.

-Na szczęście tobie nic nie jest. Nie trafiła w żadne narządy- westchnął z ulgą kierując się do blondyna, chcąc zrobić mu to samo. W pewnym momencie Kacchan osunął się na ziemię tracąc przytomność.

Podbiegłem do niego mając łzy w oczach.

-Kasztan! Nie umieraj mi tu! Rozumiesz?! Masz być ze mną całe życie! Nie możesz mnie zostawić, bez ciebie nie dam rady!- wykrzyknąłem, potrząsając nim.

-Potrzebna pomoc!- krzyknął Izak, a bohaterzy, którzy mieli już wszystkich schwytanych, razem z Uraraką kiwnęli głową.

Brunet szybko zaatamował krew i odkaził płytsze rany. Teraz pozostało nam tylko czekać.

-Wyjdzie z tego, prawda?- zaszlochałem, trzymając rękę blondyna.

-Nie wiem, Deku. Ma prawdopodobnie przebitą wątrobę i jakąś kość. Musimy być dobrej myśli- mruknął, a z jego oczu zaczęły lecieć łzy- To wszystko moja wina... Gdybym przybył wcześniej...

-Nieprawda! Zrobiłeś naprawdę dużo, a Kacchan z tego wyjdzie... Na pewno.

Ostatni rozdział już niedługo, później epilog i koniec.

Podobało się? Proszę o opinie!

Ps Wysłuchałam was i macie następny rozdział <3😂

Niespodziewane uczucia- BakudekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz