5

8.5K 536 804
                                    

Obudziłem się, powoli przyswajając informacje z dnia wczorajszego. Wspomnienia uderzyły we mnie jak kula ognia. Znowu poczułem przerażającą pustkę. Zgaduje, że gdyby ktoś teraz mi powiedział, że moja matka nie żyje to nawet bym się nie przejął. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że ktoś się we mnie wpatruje. Odwróciłem głowę i spojrzałem w dwukolorowe tęczówki Shoto.

-Co się dzieje Izuku?- spytał, a w jego oczach czaiła się troska i zmartwienie.
Spróbowałem się uśmiechnąć, ale chyba to uśmiechu nie przypominało, bo spojrzał na mnie przerażony.

-Nie wiem Shoto. Nie wiem- szepnąłem- zaraz wrócę- wstałem i skierowałem się do łazienki.

Wziąłem szybki prysznic, zerkając na zegar, który wskazywał godzinę szóstą dwadzieścia. Na lustro nawet nie zerknąłem, bojąc się widoku, które w nim zobaczę. Doprowadzony do porządku wróciłem do pokoju i co to tak zobaczyłem wprowadziło mnie w osłupienie.

-Co ty robisz?- warknąłem czując narastającą złość.

-Mógłbym spytać ciebie o to samo.

-To moje życie, mogę robić to co chce i nic ci do tego!- krzyknąłem i podeszłem szybkim krokiem do niego.

Patrzył mi w oczy, w których było opanowanie, którego zawsze mu zazdrościłem. Wstał i przejechał sobie żyletką po ręce, tworząc długie, powoli wypełniające się krwią rozcięcie.

-Jeśli kiedykolwiek zauważę u ciebie jakikolwiek ślad, zrobię sobie takich pięć, o wiele głębszych i boleśniejszych niż twój. Rozumiesz?- jego głos był opanowany, ale przemykały przez to cząstki gniewu.

-Nie chce żebyś robił sobie krzywdę przeze mnie- szepnąłem, a on położył kciuk na moim policzku lekko je gładząc.
-Więc sobie nie rób krzywdy- szepnął, a jego twarz z sekundy na sekundę znajdowała się coraz bliżej mojej.

Poczułem jego wargi na swoich. Pogłębiłem pocałunek przybliżając się do niego. Nie myślałem trzeźwo. Chciałem żeby był bliżej i bliżej.

Tylko dlaczego kiedy zamykałem oczy, wyobrażałem sobie Kacchana?

Odepchnąłem go z całej siły, przez co upadł na łóżko patrząc na mnie zdziwiony.

-Przepraszam. Nie mogę- szepnąłem.

Kiwnął głową w zrozumiałym geście.

-Rozumiem. Kochasz kogoś innego?

-Nie! Znaczy.. Chyba nie- mruknąłem, a on lekko się uśmiechnął, wstał i objął mnie ramionami.

Ufnie się w niego wtuliłem.

-Czujesz coś do mnie?

-Nie wiem. Chyba tak. Nie jest to miłość, ale zauroczenie może... Ale spokojnie, nie martw się. Wiem, że nie uda się nam być razem i zaakceptowałem to. Na pewno nie w tej historii- szepnął.

Ale dlaczego? Shoto to świetny chłopak, to dlaczego całując się z nim czuje się jakbym kogoś zdradzał? Czuję się, że to nie te usta powinny mnie całować...

Jeszcze chwilę porozmawialiśmy i skierowaliśmy się do kuchni. Mojej mamy nie było, wysłała mi SMS, że pojechała coś załatwić, więc sam zrobiłem śniadanie. Zjedliśmy, uszykowaliśmy się i poszliśmy do szkoły. Wszedliśmy do klasy i pierwsze co rzuciło mi się w oczy było puste miejsce gdzie siedział Bakugo.

Co się stało? Dlaczego go nie ma? Dlaczego się o niego martwię?!

Na lekcjach kompletnie nie mogłem się skupić, przez co kilka razy dostałem opieprz od nauczyciela. Moje myśli cały czas uciekały do byłego przyjaciela. Teraz potrafiłem odpowiedzieć na pytanie, dlaczego się o niego martwię. Był i jest jedną z najważniejszych dla mnie osób i chociaż zranił mnie ogromnie to nie potrafię inaczej. Nie potrafię go nienawidzić.

Kiedy lekcje się skończyły, wyszedłem najszybciej jak się dało. Kierowałem się do domu Katsukiego, kiedy dostałem wiadomość:

"Spotkajmy się za chwilę w naszym miejscu. Kacchan"

W naszym miejscu? Nie mogąc wytrzymać, zacząłem biec co chwilę potykając się o coś. Ale to teraz nie było ważne. Po pięciu minutach cały zdyszany, dotarłem na miejsce. Plac zabaw był pusty, ale na jednej z huśtawek siedział chłopak z blond czupryną. Jego i mój wzrok się spotkał, i znowu poczułem te dziwne uczucie.

-Po co chciałeś się spotkać?

-Siadaj- wskazał na miejsce koło siebie- musimy porozmawiać.

-Dobrze, ale najpierw mi odpowiedz na pytanie. Dlaczego nie było cię w szkole?

-Mu- Musiałem wszystko przemyśleć. Westchnąłem, ale posłusznie usiadłem na drugiej huśtawce.

-Izuku- szepnął- Deku- Midoriya... Jak mogę cię nazywać?

-Na chwilę obecną Midoriya, ale przyszłość wszystko może przynieść.

-Dobrze. Więc.. Opowiem ci, dlaczego tak cię traktowałem przez te lata.

Proszę o opinie. Do następnego!

Niespodziewane uczucia- BakudekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz