Po jakimś czasu Katsuki poszedł do domu, a ja zostałem sam ze swoimi myślami. Przypomniałem sobie o mamie i znowu ogarnęła mnie przerażająca pustka.
Usiadłem na podłodze patrząc w ścianę. Naszła mnie ochota, żeby znowu chwycić za żyletkę, poczuć i zobaczyć krew na swojej ręce. Wstałem i poszłem do pokoju gdzie między rzeczami znalazłem ją. Wróciłem do salonu i usiadłszy na podłodze, podwinąłem rękaw bluzy i mocno przejechałem najostrzejszą częścią po skórze.
Z rany, krew zaczęła wpływać w zastraszającym tempie, a ja pusto patrzyłem jak spada na podłogę wydając odgłosy: kap, kap. W pewnym momencie usłyszałem otwierające się drzwi, a przez nie wszedł Katsuki.
-Hej, zapomniałem plecaka... - zaczął, ale jego wzrok spoczął na mnie.
Z przerażeniem wypisanym na twarzy wyrwał z moich dłoni narzędzie.
-Popierdoliło cię do reszty?! Wiesz kurwa co ty robisz? Ja rozumiem, twoja mama umiera i nie dziwię się, że jesteś załamany, ale teraz zachowujesz się jak pieprzony samolub!- z jego oczu popłynęły łzy- Nie wiem czy wiesz, ale są osoby, dla których wiele znaczysz, a ja jestem jedną z nich! KURWA. Wiesz jakie to uczucie, widząc osobę, która jest ci naprawdę bliska, w takim stanie?! A może kurwa, gdybym nie przyszedł to podciąłbyś sobie żyły, co? Jeśli miałeś taki zamiar, to po prostu to zrób! Miej gdzieś osoby, które by płakały za tobą! Pieprz się!- wpadł w furię i już myślałem, że mnie zaatakuje, ale on upadł na kolana łkając i chowając twarz w dłonie.
W międzyczasie puścił żyletkę, która wróciła do moich rąk.
Patrzyłem w szoku na jego załamaną twarz, zastanawiając się ile razy popłakał się przy mnie. Ale teraz to nie był zwykły płacz. To było, wręcz wycie, histeria.
-Dlaczego się tak tym przejmujesz?
Popatrzył na mnie zdziwiony, ale widząc, że pytam poważnie pokręcił głową z bezsilnością wpisaną na twarzy.
Chciałem już ponowić pytanie, ale on sam zaczął szepcząc:
-Bo cię kocham.
Jego twarz wyrażała obojętność, ale to oczy pokazywały wszystko. Czaił się w nich strach, panika, ale i ulga.
-Ale jak...?
-Nie wiem. Miłość jest uczuciem, którego nie da się kontrolować. Po prostu przychodzi, a ja nie potrafię Ci powiedzieć kiedy, ani jak. Pewnego dnia, przyznałem sam sobie, że cię kocham. Koniec. Jest to cholernie głupie i żałosne, a przede wszystkim nienormalne, bo osobę, którą tak traktowałem, pokochałem. Ale czy miłość jest normalna?
Zadajmy sobie to pytanie.
Czy miłość jest normalna?
Nie, oczywiście, że nie. Czasami, a raczej zawsze człowiek traci kontrolę nad swoimi uczuciami. Prawdziwa miłość nie jest taka piękna jak wszyscy mówią. Odwzajemniona tak, ale inna nie. Nieodwzajemniona miłość potrafi zabić człowieka. I nie mówię tu o samobójstwie. W środku, umierasz, a nikt nawet o tym nie wie. Po prostu codziennie, jest coraz gorzej, a ty czujesz się jakbyś tracił wszystko.
Ale czy jest sens umierać przez człowieka?
Wolę śmierć zwykłą np. ze starości, przez wypadek...
To nie jest wina tego w kim się zakochaliśmy, że on nie czuje tego samego. Nie jesteśmy w stanie zmusić go do uczucia. Miliardy ludzi czeka na swoją miłość, którą możesz być ty. Tylko jedna osoba może być tym szczęściarzem, ale wtedy szczęście jest podwójne. Ty i ten człowiek. Wy oboje jesteście szczęśliwi ze sobą, kochacie się.
-I rozumiem, że ty nie czujesz tego samego. Pogodziłem się z tym, ale chciałem ci to wyznać. Jakoś jest mi lepiej, ale i chce ci w ten sposób udowodnić, że są osoby dla których jesteś naprawdę ważny i gdybyś zniknął to by dla nich był koniec świata.
-Daj mi czas, ale jedno mogę ci obiecać. Nigdy już nie tknę żyletki. Nie zrobię sobie krzywdy, więc nie martw się.
-Mam nadzieję. Podaj mi- wyciągnął rękę, patrząc wymownie na srebrny przedmiot w mojej dłoni.
Wstając podałem mu ją, a on wytarł ją chusteczką i z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy schował do kieszeni.
-Chodź- mruknął i skierował się do łazienki, a ja razem z nim.
Pokazał ręką, żebym oparł się o wannę co też zrobiłem. Oczyścił mi wszystkie rany, a na rękę założył bandaż. Cicho podziękowałem, a on z westchnięciem wtulił się we mnie. Przywarłem do niego, czując przyjemne ciepło. Powieki stawały się cięższe, a ja sam zapadłem w sen, w objęciach chłopaka, który jest cholernie dla mnie ważny.
Obudziłem się, nadal czując bliskość i ciepło. Otworzyłem oczy i to co zobaczyłem spowodowało, że na mojej twarzy pojawił się rumieniec zawstydzenia. Za mną leżał Kacchan obejmując mnie w talii, a ja jeszcze przed chwilą, wręcz chowałem głowę w zagłębieniu jego szyi. Jak najciszej i delikatniej wyspowodziłem się z jego objęcia, schodząc z łóżka i patrząc na godzinę: 6.30.
Dzisiaj był piątek, więc ostatni dzień i upragniony weekend. Miałem zamiar całe dwa dni spać, jeść i oglądać telewizję, ale czy to się uda?
Lekko potrzasnąłem ramieniem blondyna, na co zareagował niezrozumiałym mruknięciem. Chwycił moją rękę przytulając się do niej i przewracając się na drugi bok, przez co upadłem na niego. Otworzył oczy. Nasze twarze znajdowały się bardzo blisko, a jego reakcja była inna niż się spodziewałem. Wybuchnął śmiechem.
-Nie wiedziałem, że na mnie lecisz Deku.
Pacnąłem go w ramię śmiejąc się lekko, ale on nie pozwolił mi się odsunąć, bo przyciągnął mnie do siebie, przez co moja głowa znajdowała się na jego klatce piersiowej, a ja słuchałem szybkie bicie serca, jego, ale i moje.
Co się ze mną dzieje?
Proszę o opinie!
Przepraszam za długą nieobecność, ale nauki mam bardzo dużo i kompletnie nie mam czasu.
Nie wiem jak, ale pod moją nieobecność wbiliście 610 odsłon i 81 gwiazdek! Bardzo wam za to dziękuję, wiele to dla mnie znaczy.
Do następnego!
CZYTASZ
Niespodziewane uczucia- Bakudeku
RomanceAkcja powieści dzieje się w drugiej klasie liceum. Główna historia jest podobna do tej w anime, ale jest dużo zmian wymyślonych przeze mnie. Jeśli nie lubisz shipu Bakudeku, czy ogólnie homoseksualnych, to nie czytaj. A jeśli tak, to zapraszam serde...