16

5.2K 391 156
                                    

Reszta lekcji minęła spokojnie i zanim się obejrzałem, mogłem iść do domu. Wyszedłem z budynku, a w oczy rzuciła mi się sylwetka Shoto. Podbiegłem do niego chwytając za ramię. Odwrócił się zaskoczony, po czym zobaczywszy mnie na jego twarzy pojawiła się chłodna maska.

-Tak?- spytał, wręcz prychając.

-Shoto... Przepraszam. Możemy się spotkać i jutro po szkole porozmawiać? Chcę ci wszystko wyjaśnić i mam nadzieję, że mnie zrozumiesz- spojrzał na mnie niepewnie- proszę...

Skinął głową.

-O której?

-Dziewiętnasta, pasuje ci?

-Tak. Do zobaczenia- mruknął i odszedł.

Westchnąłem z ulgą. Dał mi szansę z czego naprawdę się cieszyłem. Może nie był dla mnie tak ważny jak Kacchan, ale na tyle, że chciałem go mieć przy sobie.

Spokojnym krokiem ruszyłem do domu, ale kiedy przechodziłem przez jedną z uliczek usłyszałem przerażony dziewczęcy głos:

-Proszę, nie rób mi krzywdy...

Niewiele myśląc, weszłem w uliczkę i zobaczyłem mężczyznę z nożem w ręku, który schyla się do dziewczyny. Szybko do nich podszedłem i popchnąłem go, przez co upadł na ziemię.

-Uciekaj i wezwij pomoc- zwróciłem się do blondynki, na co kiwnęła głową i zaczęła biec w znanym jej kierunku. Gościu wkurzony wstał, a chusta, którą miał na twarzy spadła ukazując obrzydliwą twarz. Wyglądał jak wąż w ciele człowieka. Miał czarne oczy, a skóra jego twarzy była zielona. Dziwne było to, że resztę ciała miał normalnego koloru.

-Zapłacisz mi o to- wysyczał ukazując swój język. Czyli miał quirk węża.

-To ty próbowałeś zrobić krzywdę tej dziewczynie- warknąłem na co zaśmiał się pokazując ręką swój brzuch.

-Głodny tylko byłem. A teraz nie mam swojej ofiary, więc ty się nią staniesz!- ruszył w moim kierunku.

Jego ruchy były płynne jak u węża i mógłbym przysiąść, że gdyby nie ciało ludzkie, nigdy bym nie powiedział, że to człowiek. W ręku miał nóż, którym próbował mnie dźgnąć, ale zrobiłem unik biegnąc po ścianie. Skoczyłem za nim, na co odwrócił się zdezorientowany. Warknął i rzucił się na mnie. Niespodziewałem się takiego ataku, przez co nie zdążyłem uciec i upadłem z nim na ziemię. Nożem rozciął mi skórę na szyi, przez co poczułem na początku pieczenie, a potem ogromny ból. Wrzasnąłem rozśmieszając tym wężo-gościa. Czułem jakby moje ciało stanęło w ogniu.

-Nie zostało ci dużo czasu chłopcze. Trzeba było się nie wtrącać! Mój jad znajdujący się na nożu dostał się do twojego krwiobiegu i już niedługo umrzesz! A ja będę mógł ze smakiem cię zjeść, więc spokojnie twoje ciało się nie zmarnuje- jego słowa dochodziły jakby z daleka.

Obraz zaczął się rozmazywać, a ja czułem jak moje serce zwalnia. Czy to jest koniec? Czy ja umrę? Jeśli tak to muszę ostatni raz coś powiedzieć...

-Kocham cię Kacchan!- wrzasnąłem, a ostatnie co zobaczyłem były jakieś postacie, kierujące się szybko w naszym kierunku. A potem nastąpiła ciemność.

Obiecałam i jest. Krótki, ale mam nadzieję, że się podoba. Proszę o opinie. Do następnego!

Niespodziewane uczucia- BakudekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz