Halsey
Dusiłam się, a mimo to wrzeszczałam, aż zdarłam sobie gardło do krwi. Czułam na sobie tyle dłoni, że nie wiedziałam już do kogo należą. Na ustach poczułam czyjeś wargi umazane czerwoną substancją, które zsuwały się z mojej szyi w dół, w dół, w dół...
- Dość. - jęknęłam, czując między nogami ciepły oddech łaskoczący ten jeden czuły punkt, który teraz wydaje się wszystkim. Wokół mnie toczyły się rozmowy, śmiechy i obelgi. Nie wiem , czy byłam naga, miałam na sobie tyle dłoni, które ugniatały i muskały moje ciało, że zaczęłam wątpić we wszystko, szczególnie w zmysły. — Nienawidzę cię Fearless.
Fearless
Nie potrafiłem w to uwierzyć. Stałem pod drzwiami jednej z miejscowych siłowni, czekając, aż Titan skończy swój dzisiejszy trening. Nie minęła nawet doba odkąd obudziłem u Mickey, a ja już poznałem grafik swojego dawnego przeciwnika.
— Fearless. — drzwi się otworzyły, wyszedł z nich jeden z głównych ochroniarzy Titana. — Titan jest gotowy, by pana przyjąć. — chrząknął — Podać coś do picia?
— Nie, wystarczy mi spotkanie.
Mężczyzna otworzył szerzej drzwi, wpuszczając mnie do środka. Ochroniarz szedł przede mną wzdłuż pustego korytarza ,od czasu do czasu mrucząc coś do komunikatora. Musiałem pamiętać, że to ja jestem tu gościem i dostosować się do nich. Poza tym nie potrafiłem wyjść z podziwu dla Titana, znałem tę sieć klubów, ale nie wiedziałem, że można wynająć cały budynek, co najwidoczniej zrobił Titan. Ale kto bogatemu zabroni...
— Fearless, już jesteś? — usłyszałem jego głos, gdy tylko przekroczyłem próg pomieszczenia.
Spojrzałem na dawnego rywala, który schodził z ringu z ręcznikiem przewieszonym na karku. Uśmiechał się serdecznie, a ja nadal nie potrafiłem zrozumieć, jak ktoś taki mógł polubić ten sport. Z doświadczenia wiedziałem, że to środowisko nie toleruje miłych ludzi, sam byłem tego przykładem.
— Titan, dziękuję, że zgodziłeś się spotkać. — nie mogłem powstrzymać się od zazdrości, ale starałem się być miły. Podaliśmy sobie dłoń. — Może przejdziemy w jakieś ustronne miejsce?
— Nie ma sprawy. — odwrócił się do swojej ekipy. — Panowie.
Odczekaliśmy chwilę nim zostaliśmy sami. W głowie miałem milion scenariuszy o tym jak tu przyjdę i dowiem się jak dorwać Libro. Byłem zmęczony i choć ciało cały czas opierało się przy najmniejszym ruchu przyszedłem do niego zdesperowany, i bezbronny. Zarówno psychicznie, jak i fizycznie.
— Więc co tak pilnego sprawiło, że groziłeś mi przez telefon? — odezwał się, upijając łyk z bidona. Gestem wskazał na ławkę, którą chwilę później zajął.
Widziałem, że ta sytuacja go bawiła, w końcu widok wielkiego mężczyzny, który da się wodzić za nos, musi być w jakiś sposób komiczny.
— Wiesz może, gdzie jest twój brat, Libro?
Starałem się mówić neutralnym, spokojnym tonem, nie chciałem by wiedział, jak bardzo mi zależy. Nie znałem i nie mogłem przewidzieć jego ruchów, przynajmniej poza ringiem.
Dawna wesołość, która dodawała mu luzu zniknęła zastąpiona ogniem rozgoryczenia w jego oczach. Zacisnął usta w wąską kreskę oraz zaciskając ręce w pięści.
— Co tym razem zrobił?
Jak ja każde słowo mówił wyraźnie, ale z narastającą wściekłością. Zaczynałem wierzyć Mickey'owi.
— Słyszałeś o mojej porażce?
— Kto by nie słyszał, ale nadal nie rozumiem co to ma do Libro.
— Czyli nie wiesz, że to właśnie z nim walczyłem. — zignorowałem jego zaskoczoną minę. — Libro zawarł umowę z Tollesem, w której miał mnie pokonać, a w nagrodę za moją przegraną miał otrzymać moją dziewczynę, Halsey. Wiesz, że na ringu jesteśmy po to, by budzić napięcie i dostarczyć widowiska, ale tym razem twój brat wpadł naćpany na ring. — przerwałem zły na siebie, że dałem się podpuścić. — Nie miałem szans.
— Więc przyszedłeś do mnie po pomoc. — to nie było pytanie i nie wymagało odpowiedzi.
— Co zrobisz? — spytałem po dłuższej chwili.
— Libro to mój przyrodni brat, ale nie ma między nami nic więcej. Jest uzależnionym narkotyków oraz alkoholu sukinsynem. Był notowany za gwałty i rozboje, a pieniądze z walk i wielorakie groźby przepuszczały mu to płazem. Ale nie tym razem.— rozluźnił mięśnie.
Ani jedno jego słowo nie poprawiło mojego i tak gównianego samopoczucia. Miałem znowu ochotę w coś przywalić, a najlepiej rozwalić. Jeśli widziałbym...chociaż coś podejrzewał, zamknąłbym Halsey w mieszkaniu nie zważając na żadne protesty.
— Tolles nie przepuści twojej pannie— głos Titana przerwał moje rozmyślania — choć mogła przyjąć moją propozycję i być ze mną...ale pomogę ci pod jednym warunkiem, chcę, żebyś był moim partnerem w pewnej sprawie.
— Jakiej ?
— Zobaczysz, ale wiedz, że nie pożałujesz.
— Zgoda. Wiedz, że pożałujesz tego, że podrywałeś Halsey. — powiedziałem, uśmiechając się kącikiem ust. Wreszcie miałem szansę spuścić trochę pary.
CZYTASZ
Na Żądanie
RomanceCo się stanie gdy twój sąsiad przyjdzie do ciebie i zaproponuje byś udawała jego dziewczynę? Co więcej, wiesz że mężczyzna prowadzi ciemne interesy. Z pewnością nie może to skończyć się dobrze. #2 18.08.2019 - romans