— Kwiaty zbierać. — parsknęłam, nie zatrzymując się, dopóki moja twarz nie zderzyła się torsem mężczyzny. Spojrzałam na niego złowrogo zaciskając zęby, by nie podzielić się z nim kilkoma myślami.
— Naprawdę? A nie miałaś siedzieć na tym cholernym krześle pod ringiem? — nachylił mi się do ucha. Zapach jego spoconego ciała drażnił mój nos, a ciepło bijące od niego tylko podkręcało moje zdenerwowanie. Już sam fakt, że trzymał usta przy moim uchu, jakby zdradzał mi tajemnicę wśród otaczających na widzów sprawiał, że zaczynałam panikować. — Halsey, to nie jest miejsce, gdzie jesteś bezpieczna, tutaj jesteś ofiarą, na którą polują osoby podobne do ekipy Titana. Poza tym jesteś moja, przynajmniej oficjalnie więc powinnaś się tak zachowywać. Nie wiesz, kim tutaj jestem i co potrafię, ale jeśli chciałaś mnie poznać od najgorszej strony, trzeba było powiedzieć na początku. — po tych słowach ugryzł mnie w szyję i zaczął ssać skórę, oznaczając mnie przy wszystkich. Szkoda jeszcze, że mnie nie obsikał z podniesioną nogą, jak przystało na prymitywne stworzenie. Pomijając to, czułam się podniecona jego zachowaniem, jeszcze nikt nie sprawił, że czułam się przynależna do osoby spoza rodziny. Czy tego chciałam, czy nie podobało mi się to.
Wiedziałam, że robiąc mi malinkę mój chłopak, patrzył prosto w oczy dwóm mężczyznom, którzy jeszcze nie tak dawno kulturalnie zaproponowali mi bym przespała się z ich bokserem. Kiwnęli głową na znak, że rozumieją i odeszli. Zbliżające się śmiechy i krzyki blondyna wyrwały mnie z transu. Odepchnęłam od siebie boksera ze złości czerwieniąc się pod makijażem.
— Koniec przestawienia? Możemy już wreszcie wracać? — syknęłam, zamierzając się pięścią na jego pierś. Złapał dłoń w locie i przycisnął do mojego boku, odwracając mnie do siebie plecami.
— Później pogadamy. — syknął cicho. — Miles wracam do siebie. Nie zostajemy na imprezie. Moja dziewczyna robi się nerwowa, gdy nie zostaje odpowiednio zaspokojona. — Puścił do niego oko uśmiechając się przy tym zarozumiale.
Ja. Go. Zabiję.
Z zaschniętymi ustami patrzyłam, jak blondyn się śmieje, a w ślad za nim idą inni. Po chwili wydawało mi się, że wszyscy się ze mnie nabijają. Nie wiedziałam co powiedzieć, więc wyminęłam go pobiegłam do wyjścia na tych niedorzecznie wysokich butach. W połowie schodów zirytowana zrzuciłam je z nóg i boso biegłam dalej. Łzy spływały mi po twarzy, rozmazując starannie nałożony makijaż. Koniec umowy. Zrywam ją. Nie pozwolę, by taki dupek mnie ośmieszał.
— Halsey, zaczekaj! — kroki Fearless'a wibrowały po schodach. Z impetem otworzyłam żelazne drzwi, wychodząc na pole. Nocny chłodny wiatr smagał moje rozpalone policzki. — Co to miało znaczyć?! Co ty sobie wyobrażałaś sobie na dole?! Pożałujesz tego. — warczał, szukając mnie wzrokiem po pustym otoczeniu.
Złapał mnie za ramię i odwrócił do siebie. Zamarł, widząc do jakiego stanu mnie doprowadził. Nie miałam żadnych zahamowań, gdy zadałam mu siarczysty policzek.
Spodobało ci się? Chcesz jeszcze? Zagłosuj
CZYTASZ
Na Żądanie
RomansaCo się stanie gdy twój sąsiad przyjdzie do ciebie i zaproponuje byś udawała jego dziewczynę? Co więcej, wiesz że mężczyzna prowadzi ciemne interesy. Z pewnością nie może to skończyć się dobrze. #2 18.08.2019 - romans