44

2.8K 169 6
                                    

Fearless

Zamknąłem oczy, czekając na ostateczny cios, ale nie nadszedł. Rozległ się czyiś stanowczy krzyk, a cień mojego rywala zniknął. Podniosłem głowę, widząc, jak jego stopy znikają za ringiem. Z trudem udało mi się stanąć na nogi, ale niemal znowu upadłem, gdy zobaczyłem Titana z wyciągniętymi kciukami do góry. Podeszłem do niego i wziąłem z jego dłoni odkręconą butelkę wody, upiłem łapczywie połowę jej zawartości. 

-- Co się dzieje? - wykrztusiłem z siebie, szybko oddychając. Potarłem mostek, licząc, że może ból zmniejszy się,  a ja będę mógł normalnie oddychać.

- To raczej ja powinienem  zadać ci to pytanie. - spoważniał - Halsey jest na górze razem z Tollesem i za nim ruszysz tam z różnymi intencjami, pomyśl o tym, że ledwo stoisz. Poza tym coś mi mówi, że ona i tak zaraz do nas dołączy. 

Spojrzałem tam, gdzie przyjaciel. Westchnąłem, widząc twarz dziewczyny, która wyłoniła się zza drzwi. Nic nie mówiąc, Titan wziął mnie pod ramię i pomógł mi. 

- Jesteś oczyszczony z wszelkich zarzutów.- podniosła dłoń na wysokość moich ust i ją opuściła. - Jak wrócimy zajmę się twoim ranami, nie chcę sprawiać ci niepotrzebnego bólu. Idziemy?

Czułem, że te słowa mają drugie dno, ale to nie był odpowiedni czas ani miejsce na takie odpowiedzi. Halsey pozwoliła wziąć się za rękę , a na jej twarzy nadal widniał wymuszony spokój, choć niewiele jej brakowało by upodobnić się do śniegu.

***

Skrzywiłem się, czując, jak wacik z nasączoną substancją niemal topi mi skórę. Siedziałem w łazience Halsey pozwalając się jej wcielić w pielęgniarkę, co najwidoczniej ją uspokajało. 

- Myślę, że trochę przesadziłaś z tą ilością bandaży. - podniosłem ramię,  które spokojnie mogło uchodzić za gips. Zamarła z wacikiem w połowie drogi do mojego czoła i spojrzała mi w oczy. Była zdenerwowana i niemal widziałem w jej oczach łzy. Do tego cały czas trzymała lewą dłoń w kieszeni.

Zerknęła na moją zabandażowaną rękę i nagle zaczęła odwiązywać kolejne warstwy, rzucając je za siebie. 

- Halsey - powiedziałem, gdy zaczęła drzeć materiał - Spokojnie, już jest dobrze.

- Nie jest - warknęła - będzie tylko gorzej. Przepraszam - dodała spokojniej, cofając się kilka kroków. - Nie chciałam tego powiedzieć, tylko...

Wyciągnęła ręce przed siebie, próbując wziąć nowy wacik. W świetle lampy widziałem coś błyszczącego na nadgarstku ręki, którą cały czas chowała. Złapałem ją za tą dłoń i podwinąłem rękaw po sam łokieć, odsłaniając czarny tatuaż pąku róży skryty pod folią. Puściłem jej dłoń jak oparzony, powoli rozumiejąc co się stało, a co najważniejsze w końcu wiedziałem czego tak się panicznie bała w szpitalu.

- Teraz dla niego pracujesz. - odparłem cicho. 


Na Żądanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz