21

8.7K 370 14
                                    

- Przestań sobie robić ze mnie żarty, stary. Mam trening, więc gadaj, po co dzwonisz i przeszkadzasz. — syknął ostro.

Poczułam, jak mimo panującego upału wzdrygam się od chłodu płynącego z jego słów. Nie potrafiłam sobie przypomnieć czy kiedykolwiek mówił tak do mnie.

- Ja-ja nie chciałam ci przeszkodzić. Już kończę połączenie. - udało mi się wykrztusić. Wolną ręką przetarłam oczy wdzięczna, że Miles nie widzi mnie w takim stanie.

- Halsey? Czekaj!

- Po co? - syknęłam. - Przecież masz trening.

- Po prostu się nie wyłączaj, dobrze? Zaraz wracam - zawołał, a po chwili usłyszałam po jego stronie trzaśnięcie drzwiami. - Po co dzwonisz? To telefon Milesa.

- Chciałam usłyszeć twój głos i pogadać.

- A skąd pomysł, że ja chcę z tobą rozmawiać? Po tym, jak mnie zostawiłaś, nie dając mi nic wytłumaczyć?

- Sądzę, że po tym, jak zabawiałeś się z tymi dziewczynami, nie trzeba było nic więcej wyjaśniać. - warknęłam, szczęśliwa, że smutek zniknął. - ośmieszyłeś mnie i...

- Mam dość twojego głosu. Spotkajmy się i dam ci twoją kasę. Podaj tylko miejsce.

- W przyszłą sobotę jest impreza, przyjdź na nią. Szczegóły dostaniesz SMS-em.

- Dobra! - warknął do telefonu.

-Dobra! - syknęłam i natychmiast nacisnęłam czerwony guzik.

I jak ją mam wytrzymać spotkanie z nim?

* * *

Przez ostatni tydzień czułam się bardziej samotną, niż gdy mieszkałam w mieście, jako sąsiadka Fearless'a. Miles, Rina i ja staraliśmy się spędzać czas ze sobą, dopóki nie zauważyłam, że grałam tam rolę przyzwoitki. Miles starał się podrywać moją przyjaciółkę, lecz ta przybiegała do mnie, gdy tylko się do niej przysuwał lub zagadywał. Zrozumiałam to dopiero, gdy przez przypadek podsłuchałam ich rozmowę. Od tego czasu starałam się wymigiwać od tych spotkań, mając, na szczęście, prawdziwą wymówkę. Przygotowania do imprezy.

— Cześć Hals. — zawołał z daleka Joe, idąc w moim kierunku. Wstałam z krzesła i podeszłam do stolika, by nalać zimny sok pomarańczowy dla chłopaka.

— Cześć, Joe, co cię do mnie sprowadza? — podeszłam do niego i podałam mu szklankę.

— Sprawa. — jednym haustem wypił cały sok. — Dzięki wielkie, tego mi było trzeba w tym upale.

Poszedł za mną do foteli w cieniu drzewa. Ściągnął z głowy swój kowbojski kapelusz i usiadł obok mnie. Sądząc po źdźbłach siana na jego koszulce i spodniach zrozumiałam, że wraca z pola.

— Więc co to za sprawa?

— Tak naprawdę to dwie sprawy i byłbym ci wdzięczny, jeśli jedna z nich nie dotrze do uszu Riny. Kim jest ten chłopak, który cały czas spędza z nią czas? Wiem, że też go znasz.

—To Miles, zrobił coś? — spytałam trochę zbyt szybko, by nie usłyszał obawy w moim głosie. Przez ten czas, który z nim spędziłam, wiedziałam, że chłopak lubił się bawić w taki sposób, który niektórym mógł nie przypaść do gustu.

— Nie, a powinienem się obawiać?

— Zdecydowanie nie, to dobry chłopak, który lubi Rinę. Z tego, co wiem to ona też go lubi. Nie musisz zgrywać starszego brata.

— Przecież nim jestem, ale Rina...nieważne. — machnął ręką. — To mądra i odpowiedzialna dziewczyna. Tylko jej o tym nie mów, bo się wyprę tych słów. Zapomnij też , że o tym mówiłem. Przejdźmy do drugiej sprawy, nadal chcesz mi pomóc w organizacji tej imprezy? Jeśli tak to świetnie. Czyli nie masz nic przeciwko dzisiejszej małej wycieczce na pole, by upewnić się, że wszystko jest dobrze przed jutrem?

Pokręciłam głową, śmiejąc się, gdy przesadnie wypuścił powietrze. Lubiłam Joe, był uroczy i sprawiał, że czas z nim spędzony mijał szybko. Teraz gdy tata cały dzień spędza dni na polu, towarzystwo chłopaka było kojące. Poza tym pomagał mi zapomnieć o Fearless'ie.

— Chodź tu. — powiedział nagle i objął mnie, przyciągając do siebie.

— Fuj, jesteś spocony. Śmierdzisz. — parsknęłam, śmiejąc się teraz na cały głos i próbując wyrwać mu się z uścisku.

— Co ty wygadujesz? Całe południe spędziłem na polu, pomagałem w stodole, przenosiłem alkohol i ty uważasz, że śmierdzę?

Po naleganiach puścił mnie, szczerząc zęby w uśmiechu. Ściągałam źdźbła z bluzki, gdy poczułam dłoń Joe na policzku.

— Tu ci jeszcze zostało. — odparł, zakładając mi pasmo włosów za ucho.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pierwszy wakacyjny już jest! Rozdział mi zalegał, a przed lekką przerwą chciałam wszystko powstawiać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Pierwszy wakacyjny już jest! Rozdział mi zalegał, a przed lekką przerwą chciałam wszystko powstawiać. Przed nami ognisko, na którym coś się podzieje.

Superaśnych wakacji!

Na Żądanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz