░▒▓█►─═ 19 ═─◄█▓▒░

105 8 0
                                    

W naszej komnacie byli wszyscy... Moi współlokatorzy, Wonho, Jooheon, Shownu... wszyscy książęta, Jihoon i kilku innych członków armii... Jutro mają odbyć się oficjalne zaślubiny moje i księżniczki Jiwon. Miałem się bawić jednak postanowiłem ograniczyć dziś alkohol i wypiłem tylko trzy kieliszki. Nie chciałem więcej. Więc raczej wszyscy bawili się wokół mnie, prócz Jihoon'a, który siedział obok mnie przy stole. Było głośno... część grała w prawda czy wyzwanie, część piła na czas, inni robili jeszcze inne głupie rzeczy. Patrzyłem na nich ciesząc się, że dobrze się bawią.

- Ciekawe czy dziewczyny też szaleją? - spytał książę Mingyu, który nagle pojawił się nade mną. Odwróciłem głowę w jego stronę widząc jak patrzy tempo przed siebie po czym siada na podłodze. Mimo że obok niego było wolne krzesło... 

Usłyszałem cichy śmiech Jihoon'a. Sam się zaśmiałem bo głupkowate spojrzenie księcia wydało mi się zabawne. Przyglądałem się mu przez chwilę gdy zamykał oczy. W końcu podniosłem wzrok na Jihoon'a, ale spojrzałem na kieliszek, który miałem w dłoniach. Był pełny. Przyglądałem się jego zawartości by po chwili w całości ją pochłonąć. Odstawiłem kieliszek wymieniając się spojrzeniem z Jihoon'em. 

- Idę się przejść - powiedziałem wstając

- Iść z tobą? - spytał na co pokiwałem głową przecząco. Skierowałem się w stronę wyjścia by niepostrzeżenie wyjść z komnaty. 

Przez korytarz szedłem dość prosto i bez większych problemów, mimo że czułem jak lekko kręci mi się już w głowie po spożytym alkoholu. Jedynie gdy moje rozglądanie się wokół było gwałtowne to wtedy przypominałem sobie, że wcześniej minimalnie piłem. Chciałem odetchnąć trochę świeżym powietrzem. W mojej konacie było duszno przez tłum ludzi w niewielkim pomieszczeniu. 

Idąc przed siebie coś przykuło moją uwagę. Zobaczyłem blade światło w oknach budynku biblioteki. Zdziwiło mnie to. Nie sądziłem, że ktoś o tej porze mógłby tam być. Jednak po chwili przyszło mi do głowy, że może to był pożar... Szybkim krokiem skierowałem się do wejścia. Gdy energicznie otworzyłem drzwi, zobaczyłem siedzącą przy stole Irmin. Odetchnąłem z ulgą gdy spojrzała na mnie wielkimi oczami. Chwilę na mnie patrzyła po czym jej wzrok złagodniał posyłając mi uśmiech. Zamknąłem drzwi widząc na stole przed nią stertę książek. 

- Co tu jeszcze robisz? - spytałem siadając na przeciw niej

- Chyba ja ci powinnam zadać to pytanie - zaśmiała się - Co tu robisz, powinieneś świętować - dodała przyglądając mi się. Przez chwilę milczałem zbyt wpatrując się w jej oczy

- Chciałem się przejść, w komnacie jest już dość duszno - odpowiedziałem w końcu po czym mój wzrok powędrował na tytuł książki, która leżała na stosie. Historia Goryeo... Przez chwilę myślałem dlaczego akurat to czyta jednak coś przyszło mi do głowy - Umiesz czytać? - spytałem. Społeczeństwo umie tylko przeczytać swoje imię. Tylko niektórzy mają szansę się nauczyć czytać i pisać. Irmin pokiwała głową twierdząco. Musiała być dobrze urodzona... 

- A co? - spytała marszcząc brwi

- Bo tutaj nie wszyscy umieją pisać i czytać... Tylko dobrze urodzeni bądź wysoko postawieni - odpowiedziałem co ją zdziwiło. 

- Dziwne... według mnie każdy powinien umieć pisać i czytać - odpowiedziała, a ja przyglądałem się jej nawet nie zdając sobie z tego sprawy. 

W końcu spuściłem głowę chwile przed tym gdy ta wróciła wzrokiem do tekstu. 

- Stresujesz się przed jutrem? - przerwała ciszę na co podniosłem na nią wzrok

- Nie - pokiwałem głową - może to kwestia alkoholu - zaśmiałem się - albo tego, że to tylko formalność - westchnąłem 

- Nie cieszysz się? - spytała zamykając książę

- Cieszę - odpowiedziałem lekko niezręcznie. Cieszę się. - Tylko jej serce ktoś już skradł - zaśmiałem się spuszczając wzrok. 

- No chyba, że tak... - westchnęła - Przykro mi - dodała

- Nie, nie - zaśmiałem się spoglądając na nią - j-ja nie mam czasu na sprawy sercowe - dodałem - jest mi to obojętne - posłałem jej uśmiech patrząc na jej twarz. Była zmęczona, blada i usta miała sine. Poczułem lekkie ukłucie zdając sobie z tego sprawę. - Pewnie długo już tu siedzisz. Jest już późno... powinnaś iść odpocząć - powiedziałem na co Irmin pokiwała głową spuszczając wzrok. 

Wstała na co sam podniosłem się z krzesła. Sięgnąłem razem z nią po stertę książek na co na siebie spojrzeliśmy gdy o mało co nie dotknąłem jej dłoni. Posłałem jej uśmiech biorąc książki. Poszedłem by odłożyć książki na ich miejsce, podczas gdy Irmin wzięła w rękę świeczkę, która wcześniej ją oświetlała, i poszła za mną. Z jej pomocą odłożyliśmy książki na miejsce. Już miałem ją minąć i kierować się do wyjścia gdy zobaczyłem jak Irmin czemuś się przygląda. Przystanąłem i również tam spojrzałem. Patrzyła na karteczkę na brzegu książki z napisem Władcy Wyspy Tamana. Wtedy przypomniały mi się słowa Harin.   

- Coś mi mówi ta nazwa... - wymamrotała, na co na nią spojrzałem 

- Harin mówiła, że gdy cię znaleźli byłaś ubrana w stylu ludzi z tamtej wyspy - powiedziałem. Irmin natychmiastowo na mnie podniosłem głowę patrząc na mnie wielkimi oczami. - Jeśli to prawda to ja nie wiem jakim cudem ty się tu znalazłaś - posłałem jej uśmiech. Jest zima. Może tylko przy brzegu nie było zamarznięte. Wyspa jest daleko. Dużo rzeczy się nie zgadza... Irmin westchnęła zrezygnowana spuszczając głowę. Złapała się wolną ręką za głowę cicho sycząc. - Dobrze się czujesz? - spytałem zaniepokojony 

- Tak.. - pokiwała głową - masz rację, muszę iść odpocząć - dodała zaczynając się kierować do wyjścia. Serce zaczęło mi bić szybciej gdy szedłem za nią by bezpiecznie odprowadzić ją do, dotąd używanej raz, komnaty medyka. Medyk prawie nigdy z niej nie korzystał, a ponieważ była w tym samym skrzydle co komnata Harin... Od dwóch tygodni jest komnatą Irmin.


Gwardzista |FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz