░▒▓█►─═ 22 ═─◄█▓▒░

107 8 0
                                    

Drugi dziś 

Miałem wartę jednak jak zawsze spędzałem ją w komnacie Jihoon'a. Właśnie jego służące kończyły go ubierać i czesać. Stałem z boku przyglądając się im. Po południu miał iść na jakieś zebranie z głównymi ministrami i królową regentką. Miał jeszcze trochę czasu jednak widziałem, że nie śpieszyło mu się z niczym. Otworzyłem drzwi służącym gdy wychodziły, po czym odwróciłem się w stronę Jihoon'a, który siadał na swoim łóżku. Podszedłem bliżej, gdy zamknąłem drzwi. Usiadłem na krześle z boku komnaty zdając sobie sprawę, że Jihoon obserwuje każdy mój ruch. W końcu podniosłem na niego wzrok. Nie czułem się dziś najlepiej. Bolała mnie głowa od rana i nie do końca dopisywał mi dziś humor. Wydawało mi się to dziwne bo na prawdę to była kwestia lat od kiedy czułem się gorzej. Dawno mnie nic nie bolało innego poza mięśniami po cięższym treningu. 

- Wyglądasz jakbyś wrócił z ciężkiej bitwy... - odezwał się w końcu Jihoon - martwy - dodał parząc na mnie znacząco

- Dzięki - odpowiedziałem - Może źle spałem... Albo coś takiego - westchnąłem. Chwilę trwała cisza. Zobaczyłem, że chciał coś powiedzieć jednak się powstrzymał. Zorientowałem się, że delikatnie pociera się w prawy bok jakby się drapał. Wtedy przypomniał mi się widok jego rany.

- Od czego masz tą bliznę? - spytałem w końcu po tylu miesiącach ciekawości - tą dużą na boku - dodałem gdy spojrzał na mnie pytająco. Po tym jego mina spoważniała. Przez chwilę milczał patrząc na mnie. 

- Nie chciałem nikomu o tym mówić - zaczął - Nawet prosiłem by zaszyła ją Harin i nikomu nie mówiła. Nie pytała o nic, po prostu zaszyła. - mówił spuszczając głowę - Zszywała ją nawet nie wiedząc skąd ona się wzięła i nie znając jej historii. Byłem za to jej wdzięczny... - uśmiechnął się pod nosem - Dalej nie wie... - westchnął - Że tamte półtora roku temu, jak pojechałem na przejażdżkę, ktoś chciał mnie zaatakować... 

- Co?! - aż się wyprostowałem zdziwiony, patrząc na niego przerażonym wzrokiem, nie mogąc uwierzyć w ostatnie zdanie. 

- Na początku zobaczyłem jak przed oczami przelatuje mi strzała i trafia w drzewo obok. Zacząłem galopować w stronę pałacu jednak zacząłem słyszeć nie tylko galop mojego konia. - opowiadał czego słuchałem z zainteresowaniem - Dogonił mnie, ale gdy przyspieszyłem zdołał mnie trafić tylko mieczem... Mój koń się dodatkowo spłoszył więc zaczął biec jeszcze szybciej. Dostałem w bok jednak nie wiem kto to był. Był ubrany w czarne szaty i miał zakrytą twarz. Z bólu nie zdołałem rozpoznać czy mógłby być to mongoł, ktoś z pałacu czy ktoś z kim nie zdążyłem się rozliczyć podczas mojej ucieczki... - mówił, a ja nie wiedziałem co powiedzieć. - Nie chciałem by ktoś o tym wiedział... - powiedział cicho podnosząc na mnie wzrok - Zdołałem uciec dzięki temu, że mój koń w genach jest szybki, ale teraz boję się tam jeździć...

- Ja... nie wiem co powiedzieć - powiedziałem w końcu. Nigdy nie myślałem o tym, że ktoś w tym pałacu mógłby być w niebezpieczeństwie. Bolało mnie to. Poczułem ukłucie w klatce piersiowej na samą myśl. Czułem, że zawiodłem, mimo że nie byłem wtedy jeszcze jego gwardzistą... Siedzieliśmy w milczeniu, do momentu gdy Jihoon w końcu się do mnie nie uśmiechnął.

- Ale teraz jest w porządku... Zapomnijmy o tym - odpowiedział w końcu

- A-ale dlaczego pojechałeś sam? To wręcz obowiązek każdego członka rodziny królewskiej by poza pałacem miał u boku strażnika... - mówiłem lekko zmartwiony. W pałacu też ale to inna bajka...

- Nie rozmawiajmy o tym. - powiedział stanowczo - Czaisz? - spytał patrząc na mnie poważnie. Pokiwałem głową rozumiejąc go. Chyba na prawdę nie chciał o tym rozmawiać. Wręcz zobaczyłem w jego oczach spojrzenie starego Jihoon'a...

- Wybacz... - wymamrotałem spuszczając głowę. Znów przez to poczułem ucisk na skroniach przez co zamknąłem oczy. Poczułem jak trochę zakręciło mi się w głowie, jednak trwało to tylko chwilę. 

- Na pewno wszystko okej? - usłyszałem po chwili na co nawet na niego nie spojrzałem tylko pokiwałem głową, że tak. 

- Muszę tylko kiedyś odpocząć - powiedziałem cicho

- Idź teraz - odpowiedział prawie natychmiast na co podniosłem na niego wzrok - Jesteś tak blady i masz tak sine oczy, że coś czuję, że zaraz cię rozłoży - skomentował - Na prawdę wyglądasz strasznie - zaśmiał się. Posłałem mu po chwili uśmiech, po czym podniosłem się z krzesła. - Idź... Moonbin sobie poradzi - zaśmiał się kiedy jednak trochę się wahałem by wyjść. W końcu posłałem mu uśmiech i wyszedłem kierując się do mojej komnaty. 

Gwardzista |FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz