░▒▓█►─═ 33 ═─◄█▓▒░

97 6 4
                                    

Drugi dziś

Stałem jeszcze chwilę w miejscu by poukładać sobie w głowie jej słowa. Odwróciłem się w końcu ze siebie by ostatni raz na nią spojrzeć. Westchnąłem po czym zacząłem się kierować w stronę mojej komnaty. 

Szedłem dość szybkim krokiem jednak gdy skręciłem nagle w zakręt, zwolniłem. Przystanąłem widząc przed sobą Jiwon opierającą się o ścianę, obok rzeźby, a przed nią księcia Mingyu, który uśmiechał się opierając dłonie o ścianę za nią. Widziałem jak uśmiech Jiwon maleje by książę Mingyu mógł ją pocałować... Poczułem w tym momencie dreszcz rozchodzący się po moim ciele. Chciałem się uśmiechnąć... Cieszyć się jej szczęściem... Ale nie potrafiłem. Poczułem się dziwnie zły i zażenowany widząc tą scenę. Im dłużej trwał ich pocałunek, tym ukłucie w mojej klatce piersiowej bolało bardziej. Czy to była zazdrość? Zazdrościłem im... Czy zazdrościłem tylko księciu Mingyu... Potrząsnąłem głową i zaśmiałem się sam z siebie przez to, że mogłem tak pomyśleć. Odwróciłem się, by jednak nie skręcać w ten korytarz i iść okrężną drogą. 

Nogi mnie poniosły pod komnatę Harin. Przystanąłem zdając sobie sprawę, że dawno się z nią nie widziałem. Uśmiechnąłem się pod nosem podchodząc do wejścia. Gdy dałem jej znać, ucieszyłem się, że usłyszałem jej głos z wnętrza. Wszedłem zamykając za sobą drzwi i widząc jak Harin siedzi na swoim łóżku segregując zioła po drewnianych pojemniczkach. Usiadłem na przeciw niej wymieniając się z nią uśmiechem. 

- Jak się czujesz? - spytała wciąż będąc skupiona na ziołach

- Dobrze - westchnąłem - dzięki tobie - dodałem posyłając jej uśmiech na co podniosła wzrok by z uśmiechem znów wrócić do pracy. - Ostatnio rzadko się widujemy - zacząłem po chwili ciszy

- Ja mam dużo na głowie... Ty masz dużo na głowie... - mamrotała - A Jihoon przychodzi do mnie tylko akurat wtedy, kiedy nie ty masz wartę - zaśmiała się - Chyba naprawdę wciąż jest zazdrosny gdy widzi mnie blisko ciebie - śmiała się podnosząc na mnie wzrok, co i mnie samemu wydało się zabawne. 

- Naprawdę jest zazdrosny? - spytałem lekko marszcząc brwi

- Sam mi to powiedział zanim urodził się Suhwan. Był zazdrosny o ciebie i o księcia Mingyu - westchnęła znów spuszczając wzrok na co mój uśmiech zbladł gdy wspomniała o księciu Mingyu. Tylko westchnąłem spuszczając wzrok. 

- Kto tutaj nie jest zazdrosny o księcia Mingyu - wymamrotałem pod nosem

- Co? - spytała

- Nic nic - odpowiedziałem uśmiechając się jednak po chwili zdałem sobie sprawę z moich słów... Czy ja naprawdę jestem zazdrosny o to, że to książę Mingyu całował Jiwon... Nie... Nie wierzę... Dlaczego... Ona tylko o mnie dbała w chorobie... To nie powód by czuć zazdrość gdy ktoś inny ją całuje... Nie... Wmawiam to sobie tylko. Potrząsnąłem głową chcąc wyrzucić z siebie tą myśl. Chyba nie trenowałem dziś wystarczająco ciężko. 

- Naprawdę zdążyłam się za tobą stęsknić - odezwała się w końcu zaczynając odstawiać pojemniki dalej od siebie. Część sam wziąłem i odstawiłem obok. 

Gdy to zrobiła przesunęła się bliżej by usiąść obok mnie. Położyła głowę na moim ramieniu, a ja ją objąłem. Jak za starych, dobrych czasów. Jak teraz o tym myślę to ja też. Ja też się za nią stęskniłem. Wcześniej tego nie czułem mając u boku Jiwon albo Irmin. Teraz zdałem sobie sprawę, że przez ostatnie miesiące w ogóle nie myślałem o Hasoo ani o Harin. A byłem z nimi przecież tak blisko... Czułem lekkie wyrzuty sumienia myśląc teraz o tym. Objąłem ją mocnej.

- Słuchasz mnie? - spytała wyrywając mnie z zamysłu. Mruknąłem tylko - Mówiłam, że Suhwan coraz mniej płacze i zaczyna wydawać coraz więcej dźwięków innych niż śmiech - odpowiedział podnosząc na mnie głowę. - O czym myślałeś tak intensywnie? - spytała

- O niczym - odpowiedziałem posyłając jej uśmiech 

- Nie jestem tego taka pewna - odpowiedziała - Uszy, Soonie, uszy - zaśmiała się po chwili, a ja dostałem odpowiedź na pytanie, dlaczego nagle zrobiło mi się cieplej... - Co ci chodzi po głowie? - spytała

- Wyjazd taty... - skłamałem, mimo że faktycznie ma znów gdzieś wyjechać - co oznacza, że znów będę musiał dowodzić armią - dodałem przypominając sobie moje kolejne zmartwienie by nie wspominać o księżniczce. 

- Dasz sobie radę - odpowiedziała. a ja czułem jak gładziła mnie po placach. Pokiwałem tylko głową posyłając jej uśmiech, mimo że poczułem ukłucie w sercu przypominając sobie o wyjeździe ojca. Przypomniał mi się ten cały stres gdy go nie było. Jak bardzo się bałem, że wszystko robię źle... i mimo że chłopaki z armii okazywali mi spory respekt, to i tak nie miałem pewności w tym co robię. - Nie martw się wtedy szło ci bardzo dobrze i ojciec był z ciebie dumny - mówiła widząc moją zaniepokojoną minę. Spojrzałem na nią próbując się jednak uśmiechnąć. Pokiwałem głową przytakując jej.

- Wiesz... chyba pójdę jeszcze potrenować... - westchnąłem cofając rękę. Harin posłała mi uśmiech gdy oboje ponieśliśmy się z łóżka. Jednak i tak uparła się, że mnie odprowadzi. 

 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Gwardzista |FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz