Bardzo się stresowałem. Mimo że już od tygodnia tata pozwolił mi trenować z prawdziwym mieczem. Bałem się, że znów nie zdołam zatrzymać ciosu kolegi z armii. Mam już 3 rany. Na ramieniu, przedramieniu i boku. Gdybym uniki robił sekundę później te rany byłyby jeszcze większe. Byłem od nich o wiele młodszy. Oni byli o wiele bardziej doświadczeni. Ale tata powtarzał bym zaczął trening jak najwcześniej. Cieszyłem się i na prawdę byłem podekscytowany. Ale bałem się oberwać tak poważnie. Mimo że tata mówił, że to na początku normalne i powinienem się do tego przyzwyczaić. Miałem zaledwie 15 lat, a ten wiek był o wiele za wczesny na armię.
Teraz też czułem stres, mimo że niedawno skończyłem mój dzisiejszy trening. Chowałem się za budynkiem stajni. Siedziałem na głazie z ręcznikiem w ręce starając się tamować krew z mojej najnowszej rany na przedramieniu. Szczypało mnie to chociaż rana nie była duża. Chowałem się bo nie chciałem by ktoś mnie widział, a zwłaszcza by ktoś mnie widział rannego i słabego. Mimo że szczypało i bolało bardziej niż ostatnio to wstydziłem się iść do medyka. Miałem nadzieję, że zaraz rana przestanie mi krwawić. Było ciepło na dworze więc nie śpieszyło mi się by stąd iść. Przyjemnie mi się tu siedziało. Nawet miałem ochotę znów poćwiczyć bo czułem się dobrze. Ale nie chciałem tam wracać w tym stanie. Więc siedziałem na tym głazie jak jakieś bezdomne dziecko. Nawet na takie wyglądałem. Byłem brudny od błota i krwi, zalany potem, a szaty miałem podarte.
Widziałem jak dłoń mi się trzęsła gdy spływało po niej coraz więcej krwi. Nagle zacząłem słyszeć szelest... Natychmiastowo podniosłem głowę rozglądając się nerwowo wokół. Niczego nie zauważyłem, ale gdy usłyszałem po chwili cichy trzask, odwróciłem wzrok w stronę tylnego wejścia do stajni, gdzie kogoś zobaczyłem. Zdziwiłem się i instynktownie schowałem ranę, mimo że ten ktoś nawet nie zauważył mojej obecności. Patrzyłem się w tamtą stronę starając się rozpoznać równie młodo wyglądającą dziewczynę, jak ja. Jej ubiór nie wyglądał na osobę wysoko postawioną. Mała ciemną szatę na sobie, podobną do takiej, w jakiej widziałem kiedyś córkę handlarza z centrum. Ale to nie ona. Usiadła na schodach przy zejściu z budynku stajni i schowała twarz w dłoniach. Przyglądałem się jej chwilę nie mając odwagi podejść, mimo że widziałem, że płakała. Po chwili zobaczyłem jak z budynku wybiega książę Mingyu. Zrobiłem wielkie oczy gdy zobaczyłem jak przystaje za nią. Jak wzdycha i siada obok niej. Lekko mnie zdziwił ten widok jednak milczałem, ponieważ dalej nie zauważyli mojej obecności. Książę objął ją ramieniem widocznie ją pocieszając. Chwilę myślałem i wpadła mi do głowy jedna myśl... To ta dziewczyna, którą przygarnął król... Słyszałem, że jest z nią blisko książę Mingyu. To musi być ona. Słyszałem trochę o niej, ale nie dużo. Nie jestem tak często w pałacu, a tym bardziej nie słucham plotek. Ale o niej słyszałem... Przyglądając się tej scenie zapomniałem o tym jak bardzo boli mnie ręka.
Obudziłem się w swojej komnacie. Byłoby ze mną już na prawdę źle gdybym obudził się gdzie indziej... zważając na fakt, że ledwo mam ochotę się ruszyć do toalety. Położyłem się na plecach wpatrując się w sufit i przypominając sobie scenę po scenie z mojego dzisiejszego snu. Mimo że miałem w głowie Hasoo już mimowolnie na mojej twarzy uśmiech się nie pojawił. Nie wiem dlaczego nie chciałem się dziś uśmiechnąć. Może nie miałem na to siły. Czułem się beznadziejnie i miałem ochotę cały wejść po kołdrę. Już miałem sięgnąć i drugą ręką by to zrobić jednak poczułem, że coś mnie w tym blokuje. Spojrzałem niżej na moją dłoń leżącą wzdłuż ciała i to co tam zobaczyłem wydawało mi się zjawą. Jakbym wciąż śnił. Otworzyłem oczy szerzej ze zdziwienia widząc śpiącą na podłodze Jiwon wtuloną w moje ramię... Albo mi się to zdawało... Może choroba na prawdę przejęła kontrolę nad moim umysłem. Mimo to wciąż nie mogłem podnieść ręki. Poczułem jak zrobiło mi się cieplej. Ale nie miałem siły długo nad tym wszystkim myśleć. Odwróciłem głowę w drugą stronę przymykając oczy i nie chcąc budzić księżniczki faktem, że zachciało mi się do toalety i nawet miałem ambicje by wstać...
CZYTASZ
Gwardzista |FF
FanficTrzecia część Nałożnicy Minął rok od koronacji Jihoon'a. Wybrał mnie na swojego gwardzistę, po powrocie mojego ojca do pałacu, przez co staliśmy się sobie bliscy. W pałacu pojawia się tajemnicza dziewczyna i księżniczka mająca poślubić naszego księc...