To już drugi dziś
Nie wiem czy kiedykolwiek byłem w życiu szczęśliwszy niż teraz. Teraz, gdy po tylu dniach leżenia w końcu ubrałem się ciepło i szedłem w stronę pola treningowego. Nie mogłem przestać się uśmiechać wiedząc, że zaraz będę mógł rozprostować kości. Wokół pola treningowego widziałem tylko przechadzające się służące. Już kierując się w tamtą stronę zacząłem się rozgrzewać. Nawet dziś zza chmur wyszło słońce. Dzień na prawdę zapowiadał się dobrze.
W końcu szybkim krokiem dotarłem na pole gdzie zacząłem wymachiwać mieczem. Czułem się taki wolny... Mimo że szło mi bardziej opornie niż zwykle, przez tak długą przerwę.
Poczułem nagle zmęczenie, po nie tak długim czasie. Westchnąłem głęboko, przymykając oczy. Byłem zmęczony, ale szczęśliwy, mimo że nie poćwiczyłem za długo. Chciałem znów wrócić do ćwiczeń chociaż czułem, że jeszcze nie odpocząłem. Jednak usłyszałem za sobą znajomy głos...
- Ale dawno nie widziałam takiego uśmiech u ciebie - usłyszałem głos Hasoo, na co się odwróciłem spoglądając na nią.
- Po tylu dniach praktycznie nie wychodzenia z komnaty, zdążyłem się za tym stęsknić. - podszedłem bliżej niej - Co tu robisz?
- Wracam z odwiedzin od Seungcheol'a - westchnęła uśmiechając się jednak spuściła głowę. Chwilę milczeliśmy jednak Hasoo się odezwała - dawno mnie tam nie było - dodała ponosząc wzrok. Uśmiechała się mimo wszystko. Minęło już sporo czasu dlatego robiło mi się ciepło na sercu widząc, że coraz łatwiej jest jej o tym mówić. - I zobaczyłam, że tu jesteś - dodała od razu -Dobrze się czujesz? - spytała
- Tak - odpowiedziałem kiwając głową - Byłem w dobrych rękach - zaśmiałem się spuszczając wzrok by schować miecz.
- Chyba ci na dziś wystarczy treningu - odpowiedziała gdy podniosłem głowę - nie powinieneś się jeszcze przemęczać. Chodź ze mną, napijemy się ciepłej herbaty - dodała i posłała mi szeroki uśmiech. Chwilę się zastanawiałem czy nie odmówić. Jednak pokiwałem głową po czym zaczęliśmy się kierować do jej komnaty.
Jak przekroczyliśmy próg pałacu poczułem różnicę temperatur na swojej twarzy. Uśmiechnąłem się zdając sobie sprawę, że szedłem obok Hasoo i kontem oka na nią nie patrzyłem. A pamiętam, że zawsze miałem z tym problem. Patrzyłem przed siebie słuchając jak opowiada o księżniczce. W końcu doszliśmy do jej komnaty.
Zająłem miejsce przy stoliku na przeciw Hasoo, czekając aż jej służąca przyniesie wspomnianą herbatę. Rozglądałem się wokół zdając sobie sprawę, że dawno mnie tu nie było. Jeszcze kilka lat temu bywałem tu codziennie. Dużo się nie zmieniło. Zobaczyłem, że na komodach jest więcej książek, a na łóżku więcej maskotek księżniczki. Rozmawialiśmy na luźne tematy czekając na służącą.
- Dawno nie mieliśmy okazji żeby tak długo porozmawiać - powiedziała gdy na chwilę zamilkliśmy. Pokiwałem głową w odpowiedzi. Do jej komnaty weszła służąca, która podoła do stołu nie tylko herbatę, ale i małe przekąski. Posłałem jej uśmiech bo jej też dawno nie widziałem. Dziewczyna wyszła, a ja sięgnąłem po dzbanek by nalać herbaty i Hasoo, i sobie. - Czemu masz takie dłonie? - spytała ciszej gdy nalewałem jej napoju. Podniosłem na nią wzrok odstawiając dzbanek. Na knykciach miałem już blizny. Rany szybko się zagoiły przez maść, którą wsmarowywała mi Jiwon gdy leżałem chory.
- Przesadziłem z treningiem - zaśmiałem się, jednak jej mina wciąż była taka sama
- To nie przesadzaj - westchnęła dość poważnym tonem czym mnie zdziwiła. Chciałem znów podnieść dzbanek jednak powstrzymała mnie dłoń Hasoo, która złapała mnie za nadgarstek. Odwróciłem głowę w stronę Hasoo, która sięgnęła i drugą dłonią przyglądając się mojej wierzchniej stronie dłoni.
- Nie patrz tak na to - powiedziałem uśmiechając się chcąc cofnąć dłoń - maść księżniczki Jiwon mi pomaga - dodałem gdy podniosła na mnie wzrok i rozluźniła uścisk
- Jesteś z nią szczęśliwy? - spytała co mnie zdziwiło.
- Nie sądzę żebym z kimkolwiek był szczęśliwszy - westchnąłem uśmiechając się - Jak już wspominałem... To ojciec miał mi wybrać żonę i całe życie zdawałem sobie z tego sprawę. Jiwon to na prawdę wspaniała dziewczyna - odpowiedziałem spuszczając wzrok na moje dłonie by spojrzeć na te rany. Westchnąłem sprawiając, że mój uśmiech zmalał.
- Nie wiem czy jest ktoś bardziej wspaniały niż ty - odpowiedziała na co natychmiast podniosłem na nią wzrok. Uśmiechała się, jednak ja przełknąłem ślinę uśmiechając się lekko niezręcznie. Chciałem odepchnąć od siebie myśl, że powiedziała to właśnie Hasoo. Przyglądałem się jej przypominając sobie czasy gdy byłem jej gwardzistą i nie potrafiłem odstąpić jej na krok. Dbałem o nią bardziej niż o siebie. W końcu to była moja praca, ale sam też nie chciałem by czuła się źle. Chciałem by była szczęśliwa, bezpieczna i zawsze uśmiechnięta. Teraz bałem się, że moje uczucia do niej wrócą... Patrząc teraz na nią wszystko mi się przypomina. Tamte czasy i uczucia związane z nimi. Było wtedy przyjemnie, ale teraz chciałem się pozbyć moich uczuć do niej. I w ogóle najlepiej jakichkolwiek uczuć... Tymi słowami mi to utrudniła. Uśmiechnąłem się jednak by nie dać nic po sobie poznać.
- Przestań - zaśmiałem się - onieśmielasz mnie - dodałem odwracając wzrok by sięgnąć po dzbanek i w końcu nalać sobie herbaty. Zmieniłem temat od razu na księżniczkę Sungyeon by móc przestać myśleć o tym wszystkim.
CZYTASZ
Gwardzista |FF
FanfictionTrzecia część Nałożnicy Minął rok od koronacji Jihoon'a. Wybrał mnie na swojego gwardzistę, po powrocie mojego ojca do pałacu, przez co staliśmy się sobie bliscy. W pałacu pojawia się tajemnicza dziewczyna i księżniczka mająca poślubić naszego księc...