Siadła dama na szezlongu rubinowym,
Warstwy sukni swej prostowała
Z szyją gładką niczym kość słoniowa,
Co rusz nowego gościa wypatrywała.Tu o polityce się wypowiedziała,
Tu z podróży dalekiej relacje zdała,
Tam od pochwał poczerwieniała,
Tam przy fortepianie brawa zbierała,Gości swych uśmiechem onieśmielała,
Złote loki nieustannie poprawiała.
Wszędzie filiżanki i podniesione palce
Na sali zagrała muzyka, zaczęły się tańce.Dżentelmeni rączki różane poczęli całować,
Panie głowy z gracją przed nimi chować.
Do walca każdy gość był już gotów
I salę wypełniła masa wspaniałych obrotów.Wśród żywych podskoków i zabawy,
Radosnych śpiewów i głośnej wrzawy
Wesołość tak gości wszystkich przejęła,
Ledwie spostrzegli, że dama zniknęła!Poczęli szukać gdzież się podziała.
W buduarze jej śladu dopatrywano
I biblioteki najcichsze zakątki sprawdzano.
Ni w bawialni ni w galerii nie siedziała.Dopiero pokojowa lichtarz pochwyciła,
Do ciemnego ogrodu samotnie się udała.
Ponad strumykiem mostkiem przechodziła
I ogień świecy dłonią podtrzymywała.Wtem zgubę swoją zrazu znalazła.
Siadła dama na pękniętej skale,
Warstwy sukni jej rozerwane
Z szyją szorstką niczym głaz
Wpatrywała się w zbiory gwiazd.Tego wieczora jednak sama tu nie była.
Obok niej lokaj, którego grono nie szukało
Chwyta jej dłoń i spojrzenie posyła
Tak, by serce jej nigdy nie zapomniało.Łza ze łzą, pocałunek z pocałunkiem się łączy.
Noc poczęła otulać kochanków swym cieniem,
Lecz mroki, mgła- nic ich dusz nie rozłączy,
Choćby rozdzielić ich żelaznym kamieniem.Jutrzenka już na niebie nanosi różu odcienie,
Trawę zwilża u ich zimnych stóp
I kwieciem obsypie blade odzienie,
Chcąc choć jedno puste wskrzesić spojrzenie...

CZYTASZ
A cup of words
PoesíaPatrzę z nostalgią przez grube szkło Na ten brudny, zakłamany świat I zastanawiam się kiedy mnie zabrakło I dlaczego tak bardzo czegoś mi brak? Długie smugi deszczu rozmywają wspomnienia I tak zapatrzona w szary cień Widzę, że nic już się nie zmien...