24. Dama

14 1 0
                                    

Siadła dama na szezlongu rubinowym,
Warstwy sukni swej prostowała
Z szyją gładką niczym kość słoniowa,
Co rusz nowego gościa wypatrywała.

Tu o polityce się wypowiedziała,
Tu z podróży dalekiej relacje zdała,
Tam od pochwał poczerwieniała,
Tam przy fortepianie brawa zbierała,

Gości swych uśmiechem onieśmielała,
Złote loki nieustannie poprawiała.
Wszędzie filiżanki i podniesione palce
Na sali zagrała muzyka, zaczęły się tańce.

Dżentelmeni rączki różane poczęli całować,
Panie głowy z gracją przed nimi chować.
Do walca każdy gość był już gotów
I salę wypełniła masa wspaniałych obrotów.

Wśród żywych podskoków i zabawy,
Radosnych śpiewów i głośnej wrzawy
Wesołość tak gości wszystkich przejęła,
Ledwie spostrzegli, że dama zniknęła!

Poczęli szukać gdzież się podziała.
W buduarze jej śladu dopatrywano
I biblioteki najcichsze zakątki sprawdzano.
Ni w bawialni ni w galerii nie siedziała.

Dopiero pokojowa lichtarz pochwyciła,
Do ciemnego ogrodu samotnie się udała.
Ponad strumykiem mostkiem przechodziła
I ogień świecy dłonią podtrzymywała.

Wtem zgubę swoją zrazu znalazła.

Siadła dama na pękniętej skale,
Warstwy sukni jej rozerwane
Z szyją szorstką niczym głaz
Wpatrywała się w zbiory gwiazd.

Tego wieczora jednak sama tu nie była.
Obok niej lokaj, którego grono nie szukało
Chwyta jej dłoń i spojrzenie posyła
Tak, by serce jej nigdy nie zapomniało.

Łza ze łzą, pocałunek z pocałunkiem się łączy.
Noc poczęła otulać kochanków swym cieniem,
Lecz mroki, mgła- nic ich dusz nie rozłączy,
Choćby rozdzielić ich żelaznym kamieniem.

Jutrzenka już na niebie nanosi różu odcienie,
Trawę zwilża u ich zimnych stóp
I kwieciem obsypie blade odzienie,
Chcąc choć jedno puste wskrzesić spojrzenie...

A cup of wordsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz