3. Nie możesz tego przełożyć? Ostatnio nie spędzamy razem czasu.

373 43 11
                                    

Liam po nie przespanej nocy i załatwianiu nowego stroju jak, i maski. Musiał wstać o godzinie piątek nad ranem w celu codziennego joggingu. Ubrany i wyposażony w słuchawki, ruszył bez zastanowienia w miasto, całą drogę zastanawiał się z kim ma do czynienia.

W tym samym czasie Black Shadow przechadzał się po mieście w swoim stroju, demolując je. Kopał uliczne śmietniki i rysował graffiti na ścianach budynków. Kamieniami rzucał w latarnie, żeby elektrycy mieli więcej pracy w naprawie. Musiał rozładować jakoś napięcie po nieudanej walce z Batmanem. Liczył na coś większego, na adrenalinę, która miała buzować w jego żyłach. Opowiastki o tym, jak człowiek nietoperz nigdy się nie poddaje, musiały, być kłamstwem, skoro uciekł z pola bitwy. Ale on nie zamierzał się poddawać. Miał zamiar zrobić wszystko, żeby doszło do kolejnego spotkania. A wtedy nie pozwoli mu uciec.

Po skończonym biegu Liam wrócił do domu. Po wzięciu prysznicu poszedł do centrum dowodzenia, mając jeszcze godzinę czasu i zaczął szukać w internecie jakiś poszlak związanych z nowym złoczyńca.

Jego szukanie nie przyniosło żadnych rezultatów. Nie takich jakby mógł się spodziewać. Żadnej informacji, żadnych poszlak. Oprócz informacji, której udzielił mu sam. Był spokrewniony z Jokerem. I to go martwiło. Bo mogło to znaczyć, że był tak samo popieprzony, jak on.

Westchnął cicho, przejeżdżając dłonią po swojej twarzy. Musiał uratować tę kobietę jednak nie miał jak. Musiał teraz iść do szkoły. Dopiero po niej mógł coś wskórać. Przecież się nie rozerwie. A szkołę chce ukończyć dobrze.

Zrezygnowany zabrał plecak i kluczyki. Zabezpieczył drzwi i poszedł po samochód. W połowie drogi do szkoły przez ulicę przebiegł czarny kot. Może Liam nie był przesądny, ale wierzył, że coś złego się dziś wydarzy. Jęknął jedynie, wjeżdżając na parking obok szkoły. Zaparkował swoim auto obok kogoś, kto siedział na czarnym motorze Yamaha. Poprawił swoje okulary na nosie i zgasił samochód. Odpiął pasy, biorąc swój plecak i wysiadł z auta.

Rozejrzał się wokół siebie i o mało co nie dostał zawału, ktoś użył klaksonu. Tym kimś był nowy uczeń, który zdjął swój kask, śmiejąc się z niego.

– Zayn, lubisz tak innych straszyć? – spytał, podchodząc do mulata i spoglądając na niego ze zmarszczonymi brwiami.

– Sprawia mi to niezwykłą satysfakcję kujonku – zeskanował Liama. – Coś jesteś nie w humorze? Zadanie z matmy Ci nie wyszło? – spytał z ironią.

– Nie wyspałem się – wzruszył ramionami, zamykając auto i ruszył w kierunku budynku szkoły. Nie mógł przestać, myśleć o tym chłopaku co wczoraj z nim walczył.

– Hej! Zaczekaj! – dogonił go. – Powinieneś się odstresować – zaproponował.

– Odstresować? Niby w jaki sposób? – odwrócił się w jego stronę i uniósł brew do góry.

– Mówiłem Ci wczoraj o imprezie – odpowiedział. – Z takim nastrojem do życia powinieneś się na jakąś wybrać.

– Nie dzięki, nie lubię imprez – przegryzł wargę i ruszył do szkoły. Od śmierci rodziców nawet urodzin nie obchodził.

– Nie daj się prosić – westchnął. – Napijesz się, zapalisz z nami – zachęcił.

– Ja taki nie jestem. Wybacz, ale nie – powiedział jedynie, wchodząc do szkoły i ruszając w kierunku szafek szkolnych.

– I tak dasz się przekonać – mruknął pod nosem. Miał wobec Leroy'a plan, który chciał zrealizować. Chciał zabawić się jego kosztem.

***

– Dobra Niall idę do biblioteki po te książki – mruknął niezadowolony Liam, będąc zdenerwowany na nauczycielkę, która wysłała go po głupie atlasy.

– Pójdę z Tobą – uśmiechnął się, dotrzymując mu kroku.

– Dzięki blondi – westchnął cicho, kręcąc głową.

– A jak tam się czujesz? Za miesiąc twoje urodziny, przejmujesz firmę, no i rocznica wypadku... – spytał prosto z mostu. Przez te słowa Liam znieruchomiał.

– Niall to nie jest temat na teraz i w tym miejscu. – Burknął, niezadowolony wchodząc do biblioteki.

– Przepraszam. Tak bardzo Cię przepraszam – spuścił głowę i przytulił się do jego boku. – Może masz ochotę, przyjść dziś do mnie? Zjemy pizze i porozmawiamy?

– Nie mogę dzisiaj. Muszę załatwić parę rzeczy związane z firmą – burknął niezadowolony, wchodząc do biblioteki.

– Nie możesz tego przełożyć? Ostatnio nie spędzamy razem czasu – szepnął zawiedziony.

– Jutro Niall. Naprawdę jest teraz dużo rzeczy na mojej głowie – westchnął, biorąc połowę atlasów i podając ja dla Nialla, po czym wziął swoją część i ruszył do sali.

Irlandczykowi było przykro. Już od dawna nie spędzali ze sobą tyle czasu co dawniej. Rozumiał Liama i wspierał go w swoich działaniach, ale tęsknił za przyjacielem. Za mocnymi rozmowami i obżeraniem się jedzeniem o drugiej w nocy. Miał wrażenie, że traci go w każdym dniu coraz bardziej, a jest bezradny, żeby zrobić cokolwiek, aby móc go zatrzymać.

Gdy weszli do sali, Liam, jak i Niall, zaczęli rozdawać książki po jednej na ławce. Po zrobieniu tych czynności usiedli do swoich ławek. W tym przypadku Liam obok Zayna, a Niall obok Gigi.

– Nie będę tego czytał – prychnął Zayn i odsunął od siebie książkę.

– Zamknij się Malik! – warknęła na niego Gigi. – Jesteś tu dopiero dzień, a już działasz mi na nerwy!

– Złości piękności szkodzi Hadid – zaśmiał się głośno Malik.

– Tego się nie czyta – przewrócił oczami Payne, siadając obok Zayna. – To jest atlas.

Gigi mruknęła tylko coś pod nosem, nie odpowiadając na jego zaczepki. Była kobietą, która lubiła postawić na swoim, a z tego, co mogła zauważyć Zayn też... Więc nie chciała wdawać się z nim w dyskusję, to mogło się źle skończyć.

– Cokolwiek to jest Leroy, nie dotknę tego – odpowiedział.

– Nie musisz, tylko bądź cicho dobra? Jak ta jędza przyjdzie. Bo się na nas uwzięłaby, gdybyś jej teraz podpadł. – Powiedział, otwierając książkę i czytając ostatni temat.

– Nie będziesz mi mówił co mam robić – Zayn nie lubił, kiedy ktoś mu rozkazywał. Chciał zrobić na złość koledze z ławki. Odsunął krzesło i położył nogi na ławce, wyciągnął zapalniczkę, podpalając róg blatu.

Liam prychnął tylko, podnosząc się i biorąc swoje rzeczy. Usiadł dwie ławki do przodu. Nie chciałby pani od Geografii, uwzięła się na niego.

– Kujonku dokąd ode mnie uciekłeś? – Malik pojawił się jakby znikąd i usiadł obok.

– Zayn ja naprawdę nie chce mieć problemów – jęknął szatyn, kładąc głowę na ławkę. Nie miał ochoty się kłócić.

– Musisz wiedzieć – nachylił się do niego. – Że problemy to moje drugie imię – wypowiedział te słowa tak cicho, jakby wyjawiał mu największą tajemnicę.

– Proszę cię – mruknął. – Czemu ja?

– Bo widzisz Leroy – uśmiechnął się sztucznie. – Zostałeś wybrany – wzruszył ramionami. – Czuj się wyjątkowo.

Liam westchnął, jedynie kręcąc głową. Nie wiedział, co zrobił temu na górze, że aż tak się na niego uwziął. Przecież był dobrym człowiekiem.

Zayn nie ruszył się ze swojego miejsca. Odpuścił w końcu brunetowi, bo weszła nauczycielka. Kto wie, jakby potoczyła się ich rozmowa, gdyby nie ona. Znudzony siedział całą lekcję, grając pod blatem ławki w grę na telefonie.

∞∞∞

Od: Autorek
No i mamy trzeci rozdział. Jak odczucia? Przemyślenia?

We can change the whole world ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz