Liam jedynie westchnął, poprawiając swoje okulary i ruszył do wyjścia z uczelni. Był niewyspany przez partol jako Batman, do czwartej rano. Jednak cieszył się, że ślad po Black Shadow zniknął. Obawiał się tylko, że przez nadmiar pracy, może umknie mu jakiś szczegół, który sprawi, że nie zdąży na jego kolejny ruch.Wyszedł z budynku wdychając świeże powietrze. Tego mu było trzeba.
Zamysłił się. Myślał o wczorajszym wieczorze. Miał obawy co do spotkania z Zaynem.
Wyjął telefon pisząc do niego swój adres. Miał się z nim spotkać dziś, jednak nie mówili gdzie. Więc Liam postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i zaprosić go do siebie.
Odpowiedź przyszła odrazu. Malik zgodził się odrazu na spotkanie. Wystroił się w najlepsze ciuchy i ułożył idealnie włosy, spryskał się perfumami i opuścił dom.
Bał się zapukać go drzwi, ale w końcu się odważył. Wziął głęboki oddech i czekał aż mu otworzy.
– Dzień dobry? Panicz Zayn jak się nie mylę – drzwi otworzył mu skądś znajomy staruszek stojący w drzwiach.
– Umm... Dzień dobry panu – zdziwił się Zayn widząc mężczyznę – przyszedłem do Liama – Powiedział.
– Tak wiem, panicz Liam jest aktualnie w salonie. Czeka już na pana – powiedział, wpuszczając go do apartamentu.
Zayn wszedł do środka, rozglądając się. To mieszkanie było łudząco podobne do tego sprzed lat.
– Czy mógłby pan wskazać mi drogę?
– Do końca korytarza i w lewo. Minęło osiem lat, jednak panicz Liam nic prawie tu nie zmienił – odparł, idąc w kierunku salonu.
– Jest tak, jak zapamiętałem – szepnął, wracając wspomnieniami jak zjeżdżał z poręczy po kręconych schodach.
– Proszę, za dziesięć minut przyniosę państwu coś do picia – powiedział Albert i ruszył do kuchni zostawiając Zayna w progi drzwi. Dzięki czemu widział Liama siedzącego na sofie z zamkniętymi oczami.
Zayn posłał staruszkowi uśmiech i niepewnie do niego podszedł.
– Hej – powiedział tak cicho, zastanawiając się czy go usłyszał.
– Cześć. Wchodź, rozgość się – odparł Liam, zdejmując swoje sztuczne okulary i kładąc je na ławę.
– Jak się czujesz? – usiadł obok, spoglądając na jego twarz.
– Dobrze, a ty? Coś utykasz? – zmarszczył brew, patrząc na chorą nogę.
– Taa... Miałem mały wypadek w sklepie, jakaś baba buchnęła we mnie wózkiem – mruknął. – Ale to nic poważnego.
– Jak uważasz. Więc nie patyczkujmy się. Musimy pogadać – westchnął, odwracając się tak, że siedział twarzą w kierunku Zayna.
– Po to tu jestem – rozsiadł się wygodnie, stykając się z kolanem Liama.
– Nie wiem od czego zacząć – westchnął cicho przeczesując swoje włosy.
– Chyba najlepiej od początku Liam.
– Po tym jak wyjechałeś miałem doła... Dwa dni później... Moi rodzice zostali zamordowani na moich oczach... Zdążyłem uciec – westchnął cicho.
– J-ja nie wiedziałem – szepnął i niepewnie przytulił się do ramienia Liama – Dlaczego? Dlaczego ktoś ich zabił?
– Chciał pieniędzy. Mój ojciec nie chciał mu dać i ich zastrzelił. Miesiąc temu złapał go nie jaki Batman i wsadził do więzienia na dożywocie – mruknął patrząc przed siebie.
CZYTASZ
We can change the whole world ✓
FanfictionOpis: Znacie to uczucie? Ukrywacie przed światem ważny dla was sekret, który nie może ujrzeć światła dziennego... Nie? To wam zazdroszczę. Lub Liam jest zwykłym uczeniem swojego collage'u. Jednak nikt nie wie, że w nocy wkłada maskę i zwalcza przest...