10. Skąd wiesz jak on ma na imię?

369 37 3
                                    


Zayn był zdziwiony, widząc smutnego Nialla, przechodzącego po szkolnych korytarzach. To nie było do niego podobne, bo kto jak kto, ale blondyn zawsze był radosny, a teraz jego oczy wyrażały jedynie smutek.

Nie był pewny czy dobrze robi, ale podszedł do niego witając się.

– Cześć , Niall tak? Dlaczego jesteś taki, no wiesz... Smutny?

– Co cię to nagle obchodzi co? Idź lepiej do swoich koleżków – prychnął, podchodząc do swojej szafki.

– Nie bądź taki - przewrócił oczami – Staram się być miły.

– Ty i bycie miłym? Łoł – powiedział jedynie, wyjmując swoje książki i zamykając szafkę. Podszedł też do szafki obok, która należała do Liama i też ją otworzył, wyjmując podręczniki.

– Nie wierzysz mi? – założył ręce na piersi –  Dlaczego otwierasz szafkę Liama?

Przeklnął w myślach, że właśnie wydał się przed Niallem, że właśnie wypowiedział jego prawdziwe imię.

– Skąd wiesz jak on ma na imię? – spytał, odwracając się w jego stronę.

– No bo... – zastanowił się przez chwilę czy powiedzieć mu prawdę. – To nie twój interes Niall – odpowiedział odchodząc od niego.

– Debil – prychnął, zamykając szafkę Liama, który leżał teraz w szpitalu. Postanowił pomóc mu w zaległościch. Chociaż tak mógł mu pomóc.

– Jak mnie nazwałeś?! – warknął, rzucając się na blondyna, który wylądował na szafkach. – Powtórz to! – wysyczał przez zaciśnięte zęby.

– Debil, bo właśnie nim jesteś. Myślisz nie co? Jak jesteś nowy i wyglądasz na groźnego to mam się ciebie bać? Chyba pomyliłeś adresy. A teraz mnie puść, ale muszę odwiedzić mojego przyjaciela – warknął, popychając Malika do tyłu i ruszył szybkim krokiem do wyjścia gdzie przy bramie stał Albert.

Chłopak był zszokowany, no bo jak taki kujon jak Niall, mógł mieć tyle siły, żeby go odepchnąć, a jego cięty język nieco mu zaimponował. Ale jedyne o czym teraz myślał, to słowa "muszę odwiedzić mojego przyjaciela".

Nie przejął się, że może nagle go rozpoznać, a jego plan nie wypali. Wsiadł na swój motor, jadąc za autem, do którego wsiadł Niall. Na szczęście pozostał niezauważony i jakiś czas później parkował przy szpitalnym parkingu.

Zaparkował parę miejsc od nich, patrząc jak Niall wraz z Albertem idą do środka prywatnego szpitala.

Zmarszczył brwi i ruszył niezauważenie za nimi. Musiał udawać, że nikt go nie zatrzyma i będzie mógł swobodnie wejść do środka.

Jednak co było jego zaskoczeniem, nikt nie zwrócił na niego uwagi, więc z szerokim uśmiechem szedł za nimi dopóki nie zniknęli w jednej z sal.

– Co tu się dzieje? – spytał zdezorientowany, patrząc na swojego przyjaciela przypiętego do różnych kabli, które monitorowały jego funkcje życiowe.

– Zayn? Co ty tu robisz? – spytał Niall, na które słowa odwrócił się Albert stojący z reklamówką.

– To nie jest ważne – mruknął – Ważniejsze jest co się dzieje z Liamem! – zacisnął pięści.

– Nie wiemy – mruknął Albert, kładąc dłoń na ramieniu Nialla – Zayn jest starym znajomym Liama. Niedawno to odkryli. Jednak nie zdążył ci tego powiedzieć.

– To jest on?! – warknął – To ty go zostawiłeś tak?!

– Przestań wrzeszczeć. Jesteśmy w szpitalu – mruknął cicho Zayn, podchodząc do Liama.

We can change the whole world ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz