5. Jesteś do mnie negatywnie nastawiony, nie podoba mi się to.

298 44 21
                                    

Kiedy nadszedł piątek, Liam jęknął jedynie, próbując jakoś wyglądać na tą imprezę. Oczywiście nie zapomniał o odpowiednim ubiorze, bo jeszcze nie każdy powinien wiedzieć kim dokładnie jest. Dowiedzą się pierwszego listopada - w jego urodziny. W dzień, w którym przejmie firmę.

Usłyszał trąbienie auta Nialla i zbiegł na dół. Wsiadł i ze skwaszoną miną, po czym zapiął pasy.

– Wciąż nie mogę uwierzyć, że idziemy na tą imprezę – burknął. – Po co się zgodziłeś? – spytał z wyrzutem.

– Mówiłem ci. Będę do dwudziestej trzeciej i spadam – prychnął jedynie Liam, opierając się o fotel.

– Mylisz, że Malik należy do osób którym się odmawia? – Spytał. – Czuje, że nie pozwoli Ci tak szybko z niej wyjść

– Gówno mnie to obchodzi – parsknął, kręcąc głową i poprawił swoje okulary patrząc w bok. Jutro o tej porze będzie musiał siedzieć w biurze i podpisywać różne dokumenty. A gdzie jeszcze patrol jak Batman?

– A nie pomyślałeś, żeby na jakiś czas przestać być Batmanem? Martwię się o Ciebie Lee, ostatnio źle wyglądasz – westchnął.

– Dobrze wiesz o tym, że nie mogę. Miasto potrzebuje mnie, a ja potrzebuje miasta.

– Mamy policję – spojrzał na niego, kierując autem w stronę domu Zayna. – Tobie przyda się odpoczynek, pomyśl czasem o sobie.

– Nie ważne, jedź i skup się na drodze – mruknął pod nosem, nie chcąc już dalej ciągnąć tematu.

– Jak chcesz – Niall na prawdę martwił się o swojego przyjaciela, nie wiedział jak przemówić Liamowi do rozsądku.

Po chwili już oboje wychodzili z auta. Ruszyli do środka budynku, w którym działa się cała impreza. Liam westchnął jedynie, wchodząc jako pierwszy. Całość nie różniła się od innych. Pijani i zjarani nastolatkowie, gówniana muzyka i masa ludzi.

Normalka.

Gdzieś w tłumie próbował odnaleźć czarną czuprynę. Chciał go unikać jak najdłużej się dało. Nie spodziewał się, że Zayn znajdzie go pierwszego.

– Przyszedłeś – odezwał się za jego plecami.

– W końcu powiedziałem, że będę – mruknął jedynie, zakładając ręce na piersi i odwracając się w jego stronę.

– Dotrzymałeś słowa Leroy, w nagrodę dostaniesz to – podał mu zamkniętą butelkę piwa.

– Dzięki – parsknął, biorąc butelkę i po wyjęciu swoich kluczy otworzył ją, i napił się. Nie to, że nie pił alkoholu. Miał mocno głowę co do tego.

– Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawił – upił łyk swojego alkoholu i oblizał się.

– I tak nie zabawie tu długo – prychnął, spoglądając w kierunku ogródka.

– Zostań chociaż do północny kopciuszku – zauważył, w którą stronę się patrzy i pociągnął go za łokieć w stronę ogrodu. – Oprowadzę cię.

– Kopciuszkiem mogę być, ale księcia coś brakuje – parsknął tylko, popijając swoje piwo.

– Chcesz mi powiedzieć, że grzeczny kujon Leroy woli facetów? – uniósł brew, rozsiadając się na ławce.

– Jesteś Biseksualny – wzruszył ramionami. – U nas co piąty chłopak w szkole jest tej orientacji.

– Nie lubię cyferek – zaśmiał się, wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, którą wystawił w kierunku Leroya. – Nie spodziewałem się tego po Tobie – przyznał.

We can change the whole world ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz