Kiedy nadszedł piątek, Liam jęknął jedynie, próbując jakoś wyglądać na tą imprezę. Oczywiście nie zapomniał o odpowiednim ubiorze, bo jeszcze nie każdy powinien wiedzieć kim dokładnie jest. Dowiedzą się pierwszego listopada - w jego urodziny. W dzień, w którym przejmie firmę.
Usłyszał trąbienie auta Nialla i zbiegł na dół. Wsiadł i ze skwaszoną miną, po czym zapiął pasy.
– Wciąż nie mogę uwierzyć, że idziemy na tą imprezę – burknął. – Po co się zgodziłeś? – spytał z wyrzutem.
– Mówiłem ci. Będę do dwudziestej trzeciej i spadam – prychnął jedynie Liam, opierając się o fotel.
– Mylisz, że Malik należy do osób którym się odmawia? – Spytał. – Czuje, że nie pozwoli Ci tak szybko z niej wyjść
– Gówno mnie to obchodzi – parsknął, kręcąc głową i poprawił swoje okulary patrząc w bok. Jutro o tej porze będzie musiał siedzieć w biurze i podpisywać różne dokumenty. A gdzie jeszcze patrol jak Batman?
– A nie pomyślałeś, żeby na jakiś czas przestać być Batmanem? Martwię się o Ciebie Lee, ostatnio źle wyglądasz – westchnął.
– Dobrze wiesz o tym, że nie mogę. Miasto potrzebuje mnie, a ja potrzebuje miasta.
– Mamy policję – spojrzał na niego, kierując autem w stronę domu Zayna. – Tobie przyda się odpoczynek, pomyśl czasem o sobie.
– Nie ważne, jedź i skup się na drodze – mruknął pod nosem, nie chcąc już dalej ciągnąć tematu.
– Jak chcesz – Niall na prawdę martwił się o swojego przyjaciela, nie wiedział jak przemówić Liamowi do rozsądku.
Po chwili już oboje wychodzili z auta. Ruszyli do środka budynku, w którym działa się cała impreza. Liam westchnął jedynie, wchodząc jako pierwszy. Całość nie różniła się od innych. Pijani i zjarani nastolatkowie, gówniana muzyka i masa ludzi.
Normalka.
Gdzieś w tłumie próbował odnaleźć czarną czuprynę. Chciał go unikać jak najdłużej się dało. Nie spodziewał się, że Zayn znajdzie go pierwszego.
– Przyszedłeś – odezwał się za jego plecami.
– W końcu powiedziałem, że będę – mruknął jedynie, zakładając ręce na piersi i odwracając się w jego stronę.
– Dotrzymałeś słowa Leroy, w nagrodę dostaniesz to – podał mu zamkniętą butelkę piwa.
– Dzięki – parsknął, biorąc butelkę i po wyjęciu swoich kluczy otworzył ją, i napił się. Nie to, że nie pił alkoholu. Miał mocno głowę co do tego.
– Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawił – upił łyk swojego alkoholu i oblizał się.
– I tak nie zabawie tu długo – prychnął, spoglądając w kierunku ogródka.
– Zostań chociaż do północny kopciuszku – zauważył, w którą stronę się patrzy i pociągnął go za łokieć w stronę ogrodu. – Oprowadzę cię.
– Kopciuszkiem mogę być, ale księcia coś brakuje – parsknął tylko, popijając swoje piwo.
– Chcesz mi powiedzieć, że grzeczny kujon Leroy woli facetów? – uniósł brew, rozsiadając się na ławce.
– Jesteś Biseksualny – wzruszył ramionami. – U nas co piąty chłopak w szkole jest tej orientacji.
– Nie lubię cyferek – zaśmiał się, wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, którą wystawił w kierunku Leroya. – Nie spodziewałem się tego po Tobie – przyznał.
CZYTASZ
We can change the whole world ✓
Hayran KurguOpis: Znacie to uczucie? Ukrywacie przed światem ważny dla was sekret, który nie może ujrzeć światła dziennego... Nie? To wam zazdroszczę. Lub Liam jest zwykłym uczeniem swojego collage'u. Jednak nikt nie wie, że w nocy wkłada maskę i zwalcza przest...