15. I tak będę miał cię na oku.

177 18 13
                                    

Następnego dnia Liam ziewnął cicho, wchodząc na uczelnię. Postanowił dziś jednak przyjść, chociaż powinien trochę odpocząć po wczorajszym.

Pod jego szafką stał oparty Zayn, który wystukiwał coś na swoim telefonie. Nie zauważył, nawet kiedy podszedł do niego Liam.

– Zayn? Na kogo czekasz? – odparł, poprawiając swoje okulary i marszcząc brwi.

Chłopak oderwał się od szafki i zeskanował go wzrokiem.

– Czekam na pewnego przystojniaka – odpowiedział. – Myślałem, że już nie przyjdzie.

– Miałem taki zamiar, ale jednak jestem – mruknął, otwierając szafkę i pijąc energetyka. Miał nadzieję, że trochę go to obudzi.

– Znowu chciałeś zrobić sobie wolne? Tym razem beze mnie? – mruknął.

– Byłem wczoraj u Nialla, trochę posiedzieliśmy – westchnął, biorąc swoje książki i ruszył do sali.

– U Nialla – powiedział jakby do siebie. – Nie przywitasz się nawet? – ustał obok. –Nie powiesz czy kwiaty ci się podobały?

– Przepraszam. Ledwo żyję. Ledwo myślę – ziewnął cicho, obejmując bruneta. – Dziękuję za kwiaty, były bardzo trafionym prezentem.

– Urwijmy się z zajęć – zaproponował, całując Liama w czoło.

– Nie, dziś muszę być – mruknął, wchodząc do wielkiej sali i ruszając na górę do swojej ławki.

Malik pokręcił głową zrezygnowany i usiadł ławkę za nim, opierając głowę o blat. Po chwili do klasy wszedł Niall, witając się z Liamem szerokim uśmiechem i zajął miejsce obok niego.

– Jak noc? – spytał cicho.

Liam pochylił się w kierunku Nialla.

– Nietoperzowo. Po powrocie od ciebie miałem sen o nietoperzu – powiedział, mówiąc o swoim drugim życiu szyfrem.

– I jak się skończył? Skakałeś po budynkach czy coś ekstremalnego? – spytał z zaciekawieniem.

Zayn uniósł na nich swój wzrok, przysłuchując się. I to nie tak, że był zazdrosny. Był, ale zły na Liama za to, że prowadził sobie rozmowę z blondynem, jak gdyby nic się nie działo, w chwili, gdy on siedział za nimi.

– Wyścig motocyklowy – przegryzł wargę, uśmiechając się szeroko i objął blondyna, czochrając go po włosach.

– Przestań! – zachichotał, obejmując go wolną ręką. – Kto wygrał? – poruszył brwiami.

– Nikt – wzruszył ramionami, odsuwając się od blondyna. – Mam to, co chciałeś ostatnio. – Powiedział, wyjmując z torby coś zawiniętego w papier.

– Remis? – wytrzeszczył oczy i wziął prezent. – Kocham Cię stary! – rzucił mu się na szyję, ściskając ją.

Malik przełknął ślinę, wstając ze swojego miejsca i ciężkimi czarnymi butami kroczył w stronę drzwi.

– Panie Malik, a pan dokąd? Już zaczynamy – spytała nauczycielka.

– To moja sprawa -m– prychnął i zniknął.

– Co mu? – spytał blondyn, patrząc na swojego przyjaciela. Nie wiedział o co chodzi mulatowi. Liam jednak nie wiedział i odpowiedział wzruszeniem ramion. Wiedział, że się dowie potem.

– Proszę już o spokój – odezwała się nauczycielka, otwierając dziennik.

*

Po południu Liam razem z Niallem udali się na obiad. Wybrali się do ulubionej knajpki, gdzie podają najlepszą chińszczyznę.

We can change the whole world ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz