III. malfoy manor

4.8K 217 76
                                    


Reszta wakacji mijała Draconowi w nudnym, ale spokojnym tempie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Reszta wakacji mijała Draconowi w nudnym, ale spokojnym tempie. Nie odwiedzał już więcej rodziny swojego przyjaciela, albowiem sławy z alei śmierciożerców swoje spotkania organizowały w jego ogromnym domu, który wydawał się do tego sposobniejszy. Codziennie mijał się ze swoją ciotką, wciąż tak samo szaloną, jak wcześniej, często też przebywał tu Fenrir, przy którym na ciele młodego Malfoy'a pojawiała się gęsia skórka. Zdarzyło mu się kilkukrotnie wpaść i na Nott'ów — Isaac zawsze dumnie kroczył, obejmując swojego syna, Theo, który czuł się co najmniej niekomfortowo, za nimi ze spuszczoną głową podążała Noreen, która ewidentnie nie chciała się pokazywać w takim towarzystwie. Draco parokrotnie próbował zagadać do dziewczyny, ta jednak starannie go unikała, gdy w pobliżu znajdował się jej ojciec. Wtedy stała wyłącznie przy nim, nie potrafiąc podnieść nawet wzroku.

Malfoy'owi nie dawało to spokoju. Zwykle ślizgonka była pogodna i radosna, blondyn często zastanawiał się, dlaczego nie trafiła do Hufflepuffu — niosła pomoc każdemu, kto jej potrzebował, nie oczekując niczego w zamian. Nie wiedział jednak, jakie sekrety i siłę skrywa w środku, kim tak naprawdę jest.

Ostatni dzień wakacji nie zapowiadał się inaczej niż te poprzednie. Draco przygotował swój kufer już z samego rana, pierwszy raz tak wyczekując powrotu do szkoły. Z jednej strony świadom był, że wtedy rozpocznie się jego piekło, związane z oczekującą na niego misją, znów z drugiej pragnął ucieczki z miejsca, gdzie skupiało się całe zło tego świata, pełne ludzi ociekających chęcią zemsty i krzywdzenia innych, tych, ich zdaniem gorszych. Narcyza za plecami ojca chłopaka mówiła mu, że segregacja nie jest czymś dobrym, a zachowanie śmierciożerców jest okrutne. Była jednak zbyt słaba, żeby tak jak jej siostra przeciwstawić się temu wszystkiemu i odejść z synem, który przecież był taki jak ona. Doktryny wpajane mu przez Lucjusza kiedyś wydawały mu się fascynujące, lecz z wiekiem rozumiał, jak bardzo błędnymi się okazują. Skazany jednak był na życie u jego boku, szczególnie po jego porażce musiał przejąć obowiązki Malfoy'ów, i oczyścić ich skażone nazwisko. Teraz jednak chciał odpocząć, spędzić swój ostatni dzień w tym więzieniu z przyjacielem, który czuł się tak niekomfortowo, jak on sam. Isaac i Lucjusz mieli jednak inne plany — chcieli wykorzystać czas do każdej sekundy, aby ich synowie byli przygotowani do swoich czynów. To właśnie dzisiaj Czarny Pan miał uczynić ich swoimi sługami, choć chłopcy nie byli tego świadomi.

— Jak myślisz, czy jak będzie już po wszystkim, to będziemy mogli wrócić do szkoły na siódmy rok? — zapytał Theo, nie odrywając się od czytanej lektury. Mieli chwilę przerwy od nauki dawanej im przez Bellatriks, wciąż byli poobijani, gdyż kobieta kazała im się pojedynkować. Dom był chroniony tak mocnymi zaklęciami, że Ministerstwo nie miało szans wykryć, że nieletni używają w nim magii.

— Gdy zabiję Dumbledore'a? Jeśli Snape zostanie dyrektorem, to pewnie tak — odpowiedział mu Draco, jeszcze bardziej się garbiąc. Wciąż nie miał pomysłu jak dokonać planowanej zbrodni, nie chciał nigdy rzucać najgorszego z zaklęć, więc potrzebował innego sposobu.

— Chciałbym zająć jakieś znaczące stanowisko w ministerstwie.

— Z Czarnym Panem u władzy nie musicie się o nic obawiać, najwyższe stanowiska są już dla nas, was, i waszych potomków zarezerwowane — powiedział Isaac, który właśnie pojawił się w pomieszczeniu. Tuż za nim stała Noreen, skutecznie chowając twarz w swoich włosach. — Powinnaś brać z nich przykład.

Ostatnie słowa wypowiedział z takim jadem i nienawiścią, że sam Draco lekko skulił się w swoim fotelu. Nora znów podniosła delikatnie głowę, mierząc ojca poważnym spojrzeniem, lecz nie powiedziała nic. Malfoy nie dziwił się jej, od Nott'a seniora biła tak silnie władza, że na pewno nie potraktowałby dziewczyny ulgowo.

— A teraz zostań tu, i nie przeszkadzaj bratu oraz Draconowi.

Drzwi zatrzasnęły się za mężczyzną, zaraz po tym, jak bezceremonialnie popchnął swoją córkę w głąb pomieszczenia.

— Czemu mu na to pozwalasz? — spytał Theodor, patrząc na siostrę z ponad czytanej lektury.

— A czemu ty nie reagujesz? — warknęła, stając plecami do chłopaków, i przeglądając biblioteczkę. Theo burknął coś, o zachowywaniu się jak pies, lecz dziewczyna zignorowała to, przebierając w książkach. Znudzony Draco wstał i po chwili znalazł się obok niej, patrząc, czego szuka.

— To ci mogę polecić — powiedział, wyciągając opasły tom, oprawiony w czarną skórę. — Co prawda jest to księga czarnoksięska, ale opowiada o czarnej magii w inny sposób, pozbawiony doktryn...

Brunetka spojrzała na chłopaka z zaskoczeniem, zdziwiona była, że ten tak bardzo oddaje się nauce i czytaniu. Zwykle myślała, że jedyne co Malfoy'owi chodzi po głowie, to imprezowanie i chęć bycia takim jak ojciec, tym razem jednak jej zaimponował, i nawet trochę ją onieśmielił.

— Dzięki — odparła, w ciszy przejmując książkę od blondyna. — Postaram się szybko ją oddać.

— Nie śpiesz się. Czytałem ją dwa razy i...

Słowa Malfoy'a przerwało gwałtowne otwarcie drzwi przez jego ojca oraz stojącego obok Isaaca wraz z Bellą. Ojciec Nott'ów poczerwieniał, gdy ujrzał swoją córkę rozmawiającą z Draco, nie chciał, aby go ośmieszyła.

— Draco, Theodorze, idziemy, mamy dziś wyjątkowego gościa — powiedział Lucjusz, wyraźnie przerażony i zmartwiony.

— A tobie mówiłem coś, o rozmawianiu z lepszymi od siebie — warknął Isaac, łapiąc Norę brutalnie za ramię, i wypychając z pokoju. — Yaxley, zabierz ją stąd, nie chcemy, aby nasz gość ją zobaczył.

Wysoki, jasnowłosy mężczyzna skrzywił się, ale bez słowa zaprowadził ślizgonkę do oddalonego pokoju. Posłała ostatnie, współczujące spojrzenie Draconowi i po chwili zniknęła, zostawiając go i Theo samych z dorosłymi. Ruszyli więc w głąb domu, zastanawiając się nad tożsamością specjalnego gościa. Z tyłu głowy blondyna zaczęły rodzić się wątpliwości — co jeśli to będzie ktoś, kto sprawdzi jego oddanie i umiejętności? A co gdy mu się nie powiedzie? Zapewne zostałby zabity z zimną krwią przez swojego ojca, który nie chce mieć w rodzinie kogoś, kto upodli ich nazwisko jeszcze bardziej. Co, jeśli tym kimś okaże się Czarny Pan? Czy poradzi sobie z konfrontacją z największym czarnoksiężnikiem ich czasów?

Nie wiedział, że jego podejrzenia będą tak trafne. Voldemort na żywo był jeszcze bardziej przerażający, niż wnioskował z opisów osób, które go widziały. Przez bladą, białą wręcz skórę mężczyzny widoczna była każda żyła, jego ciało było szczupłe, lecz bijąca od niego władza, pewność siebie i... zło sprawiały, że wydawał się o wiele wyższy i potężniejszy, niż w rzeczywistości był. Zimne spojrzenie czerwonych, wężowych oczu błądziło po twarzach przybyłych ślizgonów, zbyt przerażonych, aby wydusić z siebie choć słowo. Nozdrza Czarnego Pana delikatnie się poruszały, zachowywał się jak wąż wyczuwający strach wśród swoich ofiar.

Draco wiedział, że powinien czuć się zaszczycony wizytą kogoś takiego w swoim domu. Wiedział, że powinien być dumny z tego, kim ma się stać, lecz nie potrafił. Był przerażony do szpiku kości, chwila, która śniła mu się w najgorszych koszmarach, właśnie miała się wydarzyć.

***

Zagubiony ‧ DRACO MALFOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz