Już ponad połowa opowiadania za nami, jeśli wciąż tu jesteście to bardzo wam dziękuję!
Gdy zajęcia dobiegały końca, a Norze pozostało już jedynie czekać, aż nad jej eliksirem zacznie się unosić spiralna para do pomieszczenia wpadł profesor Snape, natychmiastowo podchodząc do Slughorna, z którym zaczęli między sobą szeptać. Dziewczyna od razu wiedziała, że z tego nic dobrego nie wyniknie, tym bardziej gdy obu nauczycieli zaczęło na nią niby dyskretnie zerkać.
— Panno Nott, proszę spakować swoje rzeczy i iść za mną — powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu Severus, posyłając dziewczynie naglące spojrzenie. Ta westchnęła, świadoma tego, że to się tak skończy, i ostatni raz tęsknie spojrzała na swój eliksir. Slughorn podchwycił ten wzrok, ale nim zdążył pochwalić swoją uczennicę ta szybkim ruchem różdżki opróżniła swój kociołek, następnie wrzucając do niego pozostałe składniki i przedmioty, które na zajęciach jej były potrzebne. Ciężko wzdychając opuściła salę, szybko uspokajająco się uśmiechając w kierunku Hermiony, która przyglądała się jej z troską.
Zaraz po zamknięciu się drzwi komnaty, brunetka dogoniła nauczyciela, niemal depcząc mu po piętach.
— Coś się stało, profesorze? — zapytała nie mogąca już wytrzymać Noreen. Snape jednak jej nie odpowiedział, prowadził ją prosto na pierwsze piętro, w kierunku skrzydła szpitalnego. Nora przeczuwała już, czego to wszystko może dotyczyć. Przyśpieszyła więc kroku, niemal już biegnąc w stronę szpitala, zignorowała nawet rozkaz profesora, który kazał jej zwolnić i poczekać. Podekscytowana Nott wbiegła do pomieszczenia niemal przyprawiając panią Pomfrey o zawał, zaczęła rozglądać się po pokoju i gdy tylko dostrzegła leżącego Dracona, uśmiechnęła się szeroko.
— Poppy, możesz nas zostawić na chwilę? — zapytał Severus, na co pielęgniarka skinęła głową, i wróciła do swojego kantorka. Noreen patrzyła to na blondyna, to na nauczyciela, gdy nagle do skrzydła szpitalnego wszedł jej brat, widocznie zaznajomiony z tym, co się tutaj dzieje.
— Dobra, o co chodzi? — spytała brunetka, tym razem patrząc prosto na brata, chcąc jak najwięcej wyczytać z jego umysłu. Niestety, był biegły w oklumencji tak jak pozostałe osoby, Nora więc pozostała z niczym.
— Usiądź — powiedział Draco, wskazując na łóżko. — Zaraz wszystko ci wytłumaczę.
Noreen skinęła głową i posłusznie wykonała polecenie, starając się nie dotknąć Malfoy'a, aby nie zrobić mu krzywdy.
— Długo nad tym myślałem i musiałem przekonywać twojego brata, żeby się zgodził, ale uważam, że powinnaś wiedzieć co się tutaj dzieje — zaczął Malfoy, z bólem podciągając się do pozycji siedzącej. — Szczególnie, że ja jestem w tej chwili... niedysponowany.
— O co chodzi? — zapytała, patrząc przez chwilę zmartwiona na chłopaka, którego widocznie bolał każdy, najmniejszy ruch. Mrugnął do niej uspokajająco, dzięki czemu spokojnie odetchnęła. Nie mogła się denerwować, to źle by się dla niej skończyło, a Draco doskonale o tym wiedział.
— Myślę, że odpowiednio wprowadzicie pannę Nott w tą jakże istotną sprawę. Informujcie mnie na bieżąco o postępach — powiedział Severus, patrząc na chłopaków karcącym spojrzeniem, tak jakby nie zdawali mu relacji co kilka dni, i opuścił skrzydło szpitalne. W tym samym czasie Theo rzucił zaklęcie wyciszające na pokój pielęgniarki, i rozsiadł się wygodnie na łóżku stojącym obok łóżka Malfoy'a.
— Czyń honory, Draco, to był twój pomysł — powiedział ślizgon, kiwając w stronę przyjaciela. Ten skrzywił się, gdy spróbował się wyprostować, ale gdy znów dostrzegł zmartwioną minę dziewczyny szybko się zreflektował.
— No więc cofnijmy się w czasie do wakacji...
Draco zaczął swoją opowieść od momentu, gdy razem z Theo zostali śmierciożercami, zaś jemu została powierzona specjalna misja, wszystko z powodu niepowodzenia jego ojca w ministerstwie kilka miesięcy wcześniej. Nie ominął żadnego szczegółu, gdy chodziło o ból, jaki towarzyszy naznaczaniu na wyznawcę Czarnego Pana. Samo wspomnienie tego uczucia sprawiło, że chłopak mimowolnie się skrzywił, a jego lewe przedramię zaczęło go piec. Opowiadał więc dalej o tym, że musi zabić jednego z najpotężniejszych czarowników na świecie chociaż nie ma bladego pojęcia jak, a jeśli tego nie zrobi, to zginą wszyscy jego najbliżsi, czyli w mniemaniu chłopaka tylko Narcyza, może jeszcze Lucjusz, chociaż do niego blondyn raczej pałał nienawiścią za krzywdy wyrządzone mu w dzieciństwie. Z resztą, gdyby nie on, Draco nie musiałby teraz nikogo zabijać. Najbardziej bał się wyznania brunetce tego, że to przez niego Weasley leżał wcześniej w szpitalu, a Katie Bell niemal nie zginęła, dziewczyna jednak przyjęła to nad wyraz spokojnie. Powiedział jej każdy istotny szczegół o szafce zniknięć, o tym, że musi przedostać śmierciożerców do Hogwartu, tylko na razie czarnoksięski artefakt nie chciał współpracować. Z całą tą opowieścią chłopak uświadamiał sobie, że nie jest ani trochę przygotowany, ani trochę gotowy na to co musi nastąpić, a zostały mu zaledwie dwa miesiące na wykonanie zadania. Pod koniec jego dłonie zaczęły się już trząść tak mocno, że musiał zacisnąć je na pościeli, aby uspokoić ich drżenie.
— Pójdę sprawdzić, czy nikt nie idzie — mruknął Theo, widząc, że Malfoy może się zaraz rozkleić, a byłoby to dla niego ujmą na honorze, gdyby jego przyjaciel to zobaczył. Zostawił więc przyjaciela sam na sam z jego siostrą, której serce momentalnie zaczęło pękać, gdy widziała blondyna w takim stanie i gdy w końcu wiedziała, dlaczego tak się zachowuje od początku roku.
— Więc dlatego znikaliście cały czas z Theo. Byliście w pokoju życzeń, naprawialiście tą szafkę... — szepnęła brunetka, której wszystko zaczęło się układać w całość.
— On mnie zabije, Noro — powiedział Draco przez zaciśnięte zęby, czując jak łzy napływają mu do oczu. — To nie ma szans się udać. Jeszcze jestem tu przez tego cholernego Potter'a...
— Nie zabije ani ciebie, ani Narcyzy, ani nikogo innego — odpowiedziała stanowczo brunetka, patrząc gdzieś przed siebie. Przeniosła jednak wzrok na dłonie chłopaka, wciąż mocno zaciśnięte na białej pościeli. Westchnęła i bez chwili pomyślunku złapała tą bliżej jej, delikatnie przejeżdżając po gładkiej skórze blondyna kciukiem. Draco na początku się spiął, nie był bowiem przyzwyczajony do dotyku kogokolwiek, jednak gest dziewczyny dał mu ogromną ulgę, której potrzebował.
— Nie pozwolę na to, żeby cokolwiek stało się tobie lub twojej rodzinie. Muszę tylko ochłonąć, Draco — dodała, puszczając w końcu dłoń blondyna i wstając.
— Noreen — rzucił krótko Draco w chwili, gdy dziewczyna już sięgała w stronę klamki. Odwróciła się i spojrzała na niego pytająco, więc dodał: — Dlaczego?
Dlatego, że mi cholernie na tobie zależy i jestem zakochana idioto, pomyślała.
— Bo widocznie polubiłam ratować ci życie — odparła, wychodząc z pomieszczenia, i cicho zamykając za sobą drzwi, zostawiając Malfoy'a z przemyśleniami, czy na pewno zrobił dobrze.
***
CZYTASZ
Zagubiony ‧ DRACO MALFOY
FanfictionPamiętała, gdy pierwszy raz ujrzała jego szczery uśmiech, tak wyjątkowy, niespotykany. Pamiętała, gdy pierwszy raz zobaczyła znak na jego przedramieniu, stworzony bólem i męką. Pamiętała, gdy pierwszy raz otworzył przed nią serce, nie uprzedzając, ż...