Nora natychmiastowo pobiegła w stronę pokoju wspólnego Gryffindoru, przed którym to usiadła na najbliższej ławce, nerwowo poruszając nogą. Chciała uciec stąd jak najszybciej, zważywszy na to wszystko, co miało się stać. Musiała być jak najdalej od tego zgiełku i chaosu, który nastąpi lada moment, bo inaczej mogło się to dla wszystkich skończyć tragicznie.
Zrezygnowała z podróży do biblioteki — niezależnie od tego, jak bardzo by próbowała, nie było szansy na to, żeby dała radę oczyścić swój umysł i przestać się stresować. Nerwowo ściskała swoje dłonie w pięści, nieświadomie wbijając tym samym sobie paznokcie w skórę. Nie czuła bólu, jedynie rozpierał ją stres i strach przed tym, co może się stać. Myślała o swoich przyjaciołach, o bliskich, którzy z jej powodu mogli ucierpieć. Tak strasznie chciała się stąd ewakuować, że nie zważała na nic innego — na to, co pomyślą nauczyciele, co pomyślą jej ślizgońscy znajomi. Nie miało to teraz znaczenia. Liczyło się tylko i wyłącznie bezpieczeństwo jej przyjaciół.
Na twarzy Nory pojawił się lekki uśmiech, gdy dotarło do niej, co robi. Jakim cudem trafiła do Slytherinu, gdy tak naprawdę nigdy nie zważała na siebie i swoje bezpieczeństwo czy dobro, a jedynie na to jej bliskich? Cóż, może to wszystko wina jej pochodzenia i czystej krwi, ale w głębi duszy czuła się prawdziwą puchonką, i chcąc nie chcąc była z tego powodu dumna.
Nagle portret Grubej Damy odchylił się, a zza niego wyszedł Potter, z depczącą mu po piętach Hermioną i krzyczącym coś Ronem. Na widok wstającej ślizgonki Harry zatrzymał się, lekko marszcząc brwi.
— Dobrze, że jesteście. Musimy pilnie porozmawiać... — zaczęła Nott, ale Potter pokręcił głową, przerywając jej.
— Muszę iść, Hermiona i Ron Cię wprowadzą we wszystko. Uważaj na siebie!
Odbiegł, nim Nora zdążyła otworzyć usta. Wbiła spojrzenie w znikającą sylwetkę przyjaciela, zastanawiając się, co mogło być tak ważne.
— O co chodzi? — zapytała Granger, stając obok zdziwionej dziewczyny.
— Hermiona, nie ma czasu! — powiedział Ron, unosząc ręce ku górze, ale chłodne spojrzenie gryfonki go uspokoiło. Zerknęła z powrotem na przyjaciółkę, która wzięła głęboki oddech, nim zaczęła mówić.
— Pamiętasz, jak mówiłaś o tym, że możesz mi zapewnić schronienie?
Granger skinęła głową, potwierdzając słowa ślizgonki.
— Musicie mnie tam przenieść dzisiaj. Inaczej to wszystko może się skończyć tragicznie...
— Ale wiesz, że to już było ustalone? — przerwał Ron, na co Granger odpowiedziała mu donośnym westchnięciem.
CZYTASZ
Zagubiony ‧ DRACO MALFOY
FanfictionPamiętała, gdy pierwszy raz ujrzała jego szczery uśmiech, tak wyjątkowy, niespotykany. Pamiętała, gdy pierwszy raz zobaczyła znak na jego przedramieniu, stworzony bólem i męką. Pamiętała, gdy pierwszy raz otworzył przed nią serce, nie uprzedzając, ż...