Pamiętała, gdy pierwszy raz ujrzała jego szczery uśmiech, tak wyjątkowy, niespotykany.
Pamiętała, gdy pierwszy raz zobaczyła znak na jego przedramieniu, stworzony bólem i męką.
Pamiętała, gdy pierwszy raz otworzył przed nią serce, nie uprzedzając, ż...
How could a heart like yours Ever love a heart like mine How could I live before? How could I have been so blind?
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Nora szeroko się uśmiechnęła, drugi raz już słysząc takie wyznanie z ust blondyna. Pochyliła się w jego stronę i lekko go pocałowała, czując, jak odwzajemnia uśmiech pod wpływem jej pocałunku.
— Ja ciebie też kocham, Draco — odparła w końcu, gdy odsunęła się już od ślizgona.
Całą resztę dnia postanowili spędzić razem - po tym jak Malfoy zostawił swój prezent w dormitorium, uprzednio chowając go pod stosem ubrań w kufrze, razem z dziewczyną udał się na szkolne błonia, gdzie mogli w spokoju pospacerować i porozmawiać. Cieszyli się swoją obecnością, trzymając się za dłonie i śmiejąc się, jakby za kilkanaście dni Draco wcale nie musiał zabić potężnego czarodzieja, a Nora nie musiała zdradzić swoich najbliższych. Teraz liczyli się tylko oni, chociaż na chwilę mogący oderwać się od swoich trosk i problemów.
— Myślisz, że wrócimy za rok do Hogwartu? — zapytała Nott, gdy razem z chłopakiem usiedli nad brzegiem jeziora.
— Jeśli Snape zostanie dyrektorem, to jest taka szansa — odparł blondyn, obejmując dziewczynę i patrząc prosto na jezioro. Kilkanaście metrów od nich jakaś grupka młodszych uczniów postanowiła wbiec do wody, nie zważając na jej niską temperaturę.
— Ciekawe jak wyglądałoby nasze życie gdybyśmy się urodzili jako inne osoby, na przykład jak taka Daphne, Pansy albo Zabini... — mruknęła Nora, również patrząc na kąpiącą się grupę i opierając głowę o klatkę piersiową chłopaka.
— Byłoby cholernie nudne — odparł Draco, na co Nott głośno się zaśmiała, przyznając mu rację.
— Cóż, ale nie narzekałabym, gdybym urodziła się w ciele takiego Blaise'a... — zaczęła ślizgonka, na co Malfoy spojrzał na nią morderczym spojrzeniem.
Nim cokolwiek zdążyła zrobić Draco poderwał się z miejsca przerzucając sobie Norę przez ramię i idąc w stronę jeziora. Dziewczyna zaczęła krzyczeć jednocześnie się śmiejąc, wiedziała bowiem, że Malfoy w życiu nie wejdzie do tej zimnej, brudnej wody, do tego jeszcze w ubraniach.
Jej mina jednak zrzedła, gdy ten stanął po kolana w jeziorze, patrząc z pewnym siebie uśmiechem na trzymaną w ramionach brunetkę.
— Nie zrobisz tego — powiedziała stanowczo, mocno trzymając się szyi blondyna, aby ten jej nie puścił.
— Jesteś pewna? — spytał, szerzej się uśmiechając i zbliżając twarz do Nory. Ta lekko się uśmiechnęła, nie wiedząc, że to tylko podpucha, i po chwili poczuła jak spada prosto do lodowatej wody znajdującej się pod nią.
Gdy wynurzyła się oblepiona swoimi mokrymi ubraniami i z przylegającymi jej do twarzy włosami, słyszała tylko oddalający się śmiech ślizgona. Odgarnęła kosmyki z buzi i ruszyła w pogoni za blondynem, który wiedział, że jego jedynym wyjściem teraz jest ucieczka. Dobre piętnaście minut gonili się wokół najbliższego drzewa, w międzyczasie Nora wyzywała Dracona od najgorszych i obiecywała mu tak wymyślne zemsty, że nawet sam chłopak się tego nie spodziewał. W końcu jednak postanowił odpuścić i sam złapał wciąż przemoczoną dziewczynę w objęcia, przyciągając ją do siebie.