Podróż do Hogwartu Noreen spędziła ze swoimi przyjaciółmi, w końcu czując się dobrze. Była wśród ludzi, przy których nie musiała udawać kogoś, kim nigdy nie była i nie będzie, mogła beztrosko się śmiać i mówić dokładnie o tym, co leżało jej na sercu. Hogwart był jej prawdziwym domem, tam czuła się bezpiecznie, to tutaj była zrozumiana i doceniona. Jednak wciąż coś kłopotało jej myśli, bo od dnia poprzedniego nie widziała ani Dracona, ani swojego brata. Na dworzec odstawiła ją Narcyza, nie odzywając się ani słowem. Była blada i widocznie przerażona, nawet makijaż nie ukrył spuchniętych od płaczu oczu kobiety. Nie widziała swojego syna, który na peron został odprowadzony przez kogoś innego. Nie mogła nawet się z nim pożegnać przed wyjazdem, łamało to kobiecie serce.
Nora jednak z powodu swojej ciekawskiej natury jak najprędzej dowiedzieć się chciała, o co chodzi. Jej przyjaciele znów zainteresowani byli przebiegiem jej wakacji, podczas których nie mogli się zobaczyć.
— ...No i jak wróciliśmy z Turcji, to tata chciał jeszcze odwiedzić naszą rodzinę w Walii, ale przez ostatnie wydarzenia uznaliśmy, że to zbyt niebezpieczne. Nigdy nie wiadomo, kogo spotkalibyśmy w drodze — skończyła swoją opowieść Maggie, puchonka w wieku Nory. Były przyjaciółkami od drugiego roku, gdy troll napadł na Hermionę w toalecie, a one uciekające w popłochu wpadły na siebie.
— Przynajmniej gdzieś pojechałaś. Moja mama uznała, że musimy zostać całe dwa miesiące w domu z uwagi na środki ostrożności. Tak, bo na pewno śmierciożercy staliby przed naszym domem i czekaliby, aż wyjdziemy... — skomentowała Tris, dziewczyna o długich, rudych włosach i najpiękniejszym uśmiechu, jaki można było zobaczyć. Pochodziła z rodziny mugoli, więc jej rodzicielka była teraz w niebezpieczeństwie, co widocznie odbiło się na życiu puchonki.
— Za to ja mam ich po dziurki w nosie. Całe dwa miesiące musiałam siedzieć w domu, gdzie co chwilę zbierało się to wyborowe towarzystwo i słuchałam, jak ględzą o czystości krwi i o tym, jaki z Same-Wiecie-Kogo super gość — mruknęła Noreen, wyraźnie nie w nastroju. Była zmęczona i martwiła się o brata, którego nie widziała już prawie dwadzieścia cztery godziny. Jedyne, o czym marzyła to o swoim ciepłym, wygodnym łóżku w dormitorium Slytherinu.
— Ciekawe, czy zwiększyli w tym roku środki ostrożności — powiedziała Maggie, zajadając zakupione niedawno słodycze z wózka.
— Na pewno. Odkąd on wrócił...
Słowa rudowłosej przerwało głośne otwarcie drzwi, za którymi pojawiły się głowy Seamusa Finnigana, Deana Thomasa oraz Ginny Weasley, jego dziewczyny.
— Co wy takie ponure? Wracamy do szkoły, czeka nas kolejny rok nauki! — krzyknął Finnigan, siadając między Tris a Norą. Druga z nich przewróciła oczami, wiedziała, że ich spokój właśnie się skończył.
— Gramy w eksplodującego durnia? — zapytał Dean, zajmujący miejsce obok siedzącej naprzeciwko Maggie. Ginny wcisnęła się pod okno, patrząc współczująco na Nott, która widocznie nie chciała tu być. Ciemnowłosa podniosła się i pod pretekstem rozprostowania kości opuściła przedział. Ilość uczniów przerzedziła się, wózek ze słodyczami już dawno zdążył zniknąć, każdy więc rozkoszował się swoim towarzystwem i podróżą. Nora postanowiła odnaleźć przedział, w którym znalazłaby swojego brata oraz przy okazji Pansy, z którą chciała porozmawiać. Ślizgonka przez pierwsze lata szczerze nienawidziła Nott za to, że rozmawiała z innymi domami równie swobodnie, jak z nią, nie potrafiła zrozumieć jak ktoś z tak dobrego, szlachetnego domu chciał bratać się z mugolakami i zdrajcami krwi. Teraz, gdy dorosła, zrozumiała, że dziewczyna nigdy nie robiła niczego złego, żyła jednak pod presją swojej rodziny, jak i przyjaciół, więc nie potrafiła im się sprzeciwić. Czerpała jednak radość z rozmów, jak i towarzystwa Noreen, do czego nie chciała się przyznać. Zazdrościła jej tej łatwości w nawiązywaniu kontaktów i braku jakichkolwiek uprzedzeń.
Nora w końcu przedostała się do wagonu ślizgonów. To tu było najspokojniej, każdy zajęty był sobą, a głośno prowadzone rozmowy od razu cichły, gdy ich prowadzący dostrzegali kogoś na horyzoncie. Tak i było tym razem, gdy Noreen zaczęła zbliżać się do przedziału, w którym znajdował się jej brat wraz z przyjaciółmi. Theo, jak zwykle, pogrążony był w lekturze, Crabbe, Goyle i Zabini prowadzili jakąś burzliwą dyskusję, a Draco leżał na kolanach rozanielonej Pansy. Rozmowy ucichły, gdy Nott zbliżyła się do wejścia i otwarła je, patrząc z furią na swojego niewzruszonego brata.
— Mógłbyś mi wyjaśnić, dlaczego nie wiem co się z tobą dzieje od tylu godzin? — warknęła, wbijając wściekłe spojrzenie w Theodora. Ten jedynie wywrócił oczami, ignorując chichoty jego znajomych. — Poza tym cześć wszystkim.
— Nie zachowuj się, jakbyś była moją matką, bo przypominam, że ona nie żyje — odparł Theo, wracając do lektury. — Mam prawo wracać, o której chcę, i być gdzie chcę. To nie twoja sprawa.
Noreen zamarła, albowiem jej brat nigdy nie był w jej stronę tak oschły i cięty. Od razu wyczuła, że stało się coś niedobrego, coś, o czym nie był w stanie jej powiedzieć.
— Nie stój tak, usiądź — powiedziała Pansy, klepiąc miejsce obok siebie. Crabbe z Goyle'm wymienili się spojrzeniami, Zabini znów zaczął przenikliwie przyglądać się nowo przybyłej. Draconowi bardzo nie podobał się wzrok jego przyjaciela, obserwował brunetkę jak zwierzynę, którą mógłby zdobyć. Dziewczyna z grupą ślizgonów zwykle wymieniała jedynie uprzejmości, nigdy nie czuła, że mogłaby przynależeć właśnie do nich.
— Nie trzeba, muszę wracać. Z resztą, nie jestem tu mile widziana — odparła brunetka, patrząc po raz ostatni na ignorującego ją brata. Opuściła przedział, szybko mrugając oczami, zaczęła podążać w stronę wyjścia z wagonu, nie chcąc, aby łzy popłynęły jej po twarzy. Nagle poczuła mocny uścisk na nadgarstku, odwróciła się i ujrzała twarz nikogo innego jak Blaise'a. Chłopak od zeszłego roku chciał nawiązać jakąś bliższą znajomość ze ślizgonką, jednak zawsze mu się wymykała. Tym razem postanowił, że nie zmarnuje swojej szansy i spróbuje ze wszystkich sił zaprzyjaźnić się z Nott.
— Hej, Nora. Theo już taki jest, nie przejmuj się.
— Jestem jego siostrą od szesnastu lat, wiem doskonale jaki jest — mruknęła, wyrywając dłoń z uścisku chłopaka.
— Będziemy mieli w tym roku dużo wspólnych zajęć... — dodał Blaise, starając się podtrzymać rozmowę.
— Ona nie jest tobą zainteresowana, Zabini — rozległ się pewny siebie głos zaraz za plecami ciemnoskórego chłopaka. Obydwoje spojrzeli się w miejsce, skąd on dochodził, i ujrzeli wysokiego, wyniosłego blondyna ze swoim aroganckim uśmiechem na twarzy.
— Bo niby tobą jest? — odparł Blaise, patrząc wyzywająco na przyjaciela.
— Mną nie da się być niezainteresowanym. A Tobą, cóż...
Zabini ostentacyjnie przewrócił oczami, Nora znów poczuła się speszona. Ten Draco zupełnie różnił się od tego, z którym spędzała wakacje. Wróciła jego arogancja i pycha, które sprawiały, że był tak nieznośną osobą.
— Jak widać, jednak się da. Żegnam, panowie — Noreen odwróciła się, szybko jeszcze puszczając oczko do Blaise'a, który nie mógł powstrzymać się od parsknięcia śmiechem. Malfoy zaczerwienił się, nie był przyzwyczajony do odrzucenia, tym bardziej od kogoś tak niepozornego, jak Nott. Miał wrażenie, że dziewczyna była nim zainteresowana, szczególnie przez wakacyjne zdarzenie — nie chciał nawet dopuścić do siebie myśli, że się myli, a tym bardziej tego, że mogłaby wybrać Blaise'a.
— Założę się, że będzie moja do końca roku — mruknął ślizgon, uśmiechając się.
— Założę się, że dam radę owinąć sobie ją wokół palca jeszcze szybciej — odparł blondyn, przewracając oczami. — Z resztą błagam, Blaise, nie uda ci się zdobyć siostry Theodora.
— A niby tobie tak?
Draco nieznacznie się uśmiechnął, doskonale wiedząc, że tak. Czekał go ciężki rok, dlaczego więc nie miał sobie pozwolić na chwile przyjemności?
***
CZYTASZ
Zagubiony ‧ DRACO MALFOY
FanfictionPamiętała, gdy pierwszy raz ujrzała jego szczery uśmiech, tak wyjątkowy, niespotykany. Pamiętała, gdy pierwszy raz zobaczyła znak na jego przedramieniu, stworzony bólem i męką. Pamiętała, gdy pierwszy raz otworzył przed nią serce, nie uprzedzając, ż...