— Naprawdę myślisz, że ona się na to nabierze? — spytał Draco, wpatrując się w różową fiolkę trzymaną przez niego w dłoni. Nie potrafił zrozumieć jak Theo mógł wpaść na tak bezsensowny, irracjonalny plan.
— Obiecasz jej kilka rzeczy w zamian i jest twoja, przecież wiesz. Nie po to załatwiałem te zaproszenia, żebyś teraz rezygnował — burknął Nott, kolejny raz poprawiając muszkę na szyi. Mocniej przygładził włosy, upewniając się kilkakrotnie, że są perfekcyjnie ułożone. Theodor był wyjątkowo przystojnym chłopakiem - ciemne, gęste włosy odziedziczył po ojcu, tak samo jak niemal czarne oczy, potrafiące odczytać prawie wszystko. Swoje wyraziste kości policzkowe oraz bladą cerę miał po matce, która była niesamowicie piękną kobietą. Teraz Theo pozostały po niej tylko cechy fizyczne, bowiem charakter w całości po matce otrzymała Nora, będąc tak samo temperamentną i empatyczną jak ona. Theo był przeciwieństwem kobiet w tej rodzinie, różnił się także od ojca. Nigdy nie miał potrzeby bycia w związku - nie zależało mu na takich prostych rzeczach, nie odczuwał pożądania czy miłości. Był wyprany z uczuć, pusty i obojętny - kochał jedynie swoją siostrę, nikogo poza nią. Dlatego też zdecydował się na ten plan - miał on jej pomóc przejrzeć na oczy i podjąć słuszną decyzję.
— Jesteś pewien, że Jenkins tam będzie? — dopytał Malfoy, poprawiając rękawy swojej czarnej marynarki. — Bez twojej siostry?
— Tak, jestem. A teraz chodź, nasze partnerki czekają — mruknął Theodor, zabierając eliksir z dłoni przyjaciela, i chowając go do kieszeni.
— Wytłumaczysz mi dlaczego zaprosiłeś akurat Daphne?
— Ma dobry kontakt z Pansy i była pierwszą dziewczyną, którą spotkałem jak tu wróciliśmy — odparł ślizgon, kierując się w stronę kominka, znajdującego się w pokoju wspólnym. To tam na kanapie siedziały Parkinson z Greengrass, wyraźnie wyczekujące przybycia mężczyzn. Pierwsza z dziewczyn ubrana była w czarną suknię do ziemi o krótkich rękawach, druga zaś miała na sobie krótszą, srebrną sukienkę na ramiączkach. Obie wyglądały, jakby szykowały się conajmniej kilka godzin - taka też była prawda.
— No nareszcie! Świetnie wyglądasz, Draco — mruknęła Pansy, całując chłopaka w policzek. Ten westchnął, podając jej dłoń i powtarzając sobie w myślach, że to tylko część planu, nic więcej. Cała czwórka udała się w kierunku wyjścia, każda osoba mająca w głowie inne intencje względem siebie.
***
Noreen była wściekła. Za pięć minut miała być już w pokoju wspólnym, lecz zapomniała o wcześniejszym przygotowaniu sobie rzeczy, które miała ze sobą zabrać. Ubrana w suknię, na szpilkach, biegała po całym dormitorium szukając drobnej torebki, o której obecności była przekonana. Gdy ją znalazła, kolejne minuty zabrało jej przypomnienie sobie zaklęcia, które pozwoliłoby jej na powiększenie zawartości torby. Gdy myślała, że już jest gotowa, przypomniała sobie, że przecież nie ułożyła włosów. Całe to zamieszanie oglądała Tracey z Milicentą, podburzające dziewczynę.
CZYTASZ
Zagubiony ‧ DRACO MALFOY
FanfictionPamiętała, gdy pierwszy raz ujrzała jego szczery uśmiech, tak wyjątkowy, niespotykany. Pamiętała, gdy pierwszy raz zobaczyła znak na jego przedramieniu, stworzony bólem i męką. Pamiętała, gdy pierwszy raz otworzył przed nią serce, nie uprzedzając, ż...