1. Zielone oczy

20.9K 393 128
                                    

*Tonny*

- Co tu się stało, do cholery? – mamroczę pod nosem, gdy podjeżdżamy pod budynek naszej szkoły. Właściwie to nie wiem, czy rzeczywiście jest to nasza szkoła, ponieważ pożółkłe ściany budynku magicznie zamieniły się w piękną białą kostkę, a cały dziedziniec jest wyłożony trawą. Gdzieniegdzie stoją wielkie drzewa, ale to nie jest największa nowość. Otóż do placówki prowadzi brukowana dróżka, na której końcu jest wielki, do połowy zajęty parking.

- Nie słyszałaś o tym? – pyta Theo, a ja marszczę brwi w niezrozumieniu. 

O czym nie słyszałam? 

Patrzę pytająco na brata, a on wzdycha głośno, gdy ja parkuję auto na miejscu najbliżej szkoły. W pewnym momencie zauważam, że z obu stron zajętego przeze mnie miejsca parkingowego stoją dwa śliczne auta - srebrne porsche 911 oraz białe porsche Cayenne, na widok których moje oczy lekko się rozszerzają.

Okej. Coś jest bardzo nie tak.

To nie tak, że w naszej szkole nigdy nie pojawiły się takie auta, bo było ich aż nazbyt dużo. Bogate dzieciaki od zawsze lubiły chwalić się pieniędzmi zarobionymi ciężką pracą przez ich rodziców, ale tak czy inaczej to nie zmienia faktu, że nie każdy może pozwolić sobie na tak drogi samochód.

– Robi wrażenie, nie? – zagaduje mój brat, który również rozgląda się na boki – Wracając do tematu... – patrzy na mnie znacząco. – W tym roku do naszej szkoły przyjechał pewien bardzo bogaty inwestor razem z synem. Chłopak będzie się u nas uczyć, a z tego, co słyszałem, jest nieziemsko przystojny – mruga do mnie, a ja daję mu za to kuksańca w bok. – No co? Czyżby mała Tonny nie wierzyła we własny urok osobisty? – mówi wyzywająco, pobudzając tym moją wojowniczą stronę. Szybko jednak uspokajam rozbiegane myśli i odpowiadam z niewzruszoną miną:

- Po prostu dla mnie nie liczą się pieniądze tylko charakter – uśmiecham się z wyższością, po czym wysiadam, zwracając wielką uwagę, aby nie obić auta obok. – Jak myślisz, czyje są te auta? – pytam Theo, gdy ruszamy w stronę szkoły.

- Jego ojca i jego.

Gwałtownie zatrzymuję się na te słowa.

- Serio?

- No. Kto niby mógłby kupić sobie takie auto? – spogląda prosto w moje oczy, po czym luźnym krokiem rusza w stronę przyjaciół, którzy czekają na niego pod jednym z dębów – Nara.

- Cześć – mówię lekko rozkojarzona, po czym udaję się do szkoły. Nie udaje mi się przejść nawet kilku metrów, gdy w pasie oplatają mnie czyjeś mocne ramiona.

- Cześć, kochana! – woła Paul, a ja szczerze się do niego uśmiecham, obracając się w bok, a następnie zarzucając mu ręce na szyję.

- Hej! – woła Beth, gdy wyłania się zza swojego auta i podchodzi do nas, po czym dołącza się do naszego uścisku. – Ale się za wami stęskniłam!

- Widzieliśmy się przedwczoraj, wariatko – zauważam, ale w duszy ja również czuję, jakby to był szmat czasu.

- I? To nie oznacza, że nie mogę za wami tęsknić! – wykrzykuje dziewczyna, po czym obaj moi przyjaciele puszczają mnie i razem idziemy w stronę szkoły.

Gdy wchodzimy na korytarz, uderza mnie hałas wielu rozmów. Nigdy bym się do tego nie przyznała, ale trochę tęskniłam za tym miejscem.

Ruszamy w stronę naszych szafek, które mamy od trzech lat. To właśnie kocham w tej szkole - nie zmienia się szafek co roku, tylko ma się jedną przez cały spędzony tu czas.

Surrounded by boysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz