*Tonny*
Wchodzę do poczekalni, w której wita mnie uprzejmy uśmiech sekretarki. Nie jest zbyt szczery, ale mimo wszystko widać, że kobieta ma wprawę w wykonywaniu go. Odwzajemniam gest i kieruję się do lady, przy której siedzi.
- Dzień dobry - mówię przyjaźnie.
- Dzień dobry - odpowiada kobieta, sztucznie zainteresowanym głosem.
- Przyszłam do dyrektora. Miałam z nim omówić szczegóły zaległych testów.
- Oczywiście. Proszę, usiądź, a pan Moore zaraz przyjdzie - ponownie posyła w moją stronę półuśmiech, a ja odwracam się w stronę siedzącego na krześle Paul'a. Usadawiam się na krześle obok niego i spoglądam w jego stronę. Moje spojrzenie spotyka się z jego elektryzującymi tęczówkami.
- Denerwujesz się? - pyta. Marszczę brwi w niezrozumieniu.
- Nie. Czym miałabym się denerwować? To tylko rozmowa.
- No, niby tak, ale mimo wszystko... Od tych testów zależy czy zdasz klasę. Nie martwi cię to ani trochę? - pyta, znacząco na mnie spoglądając.
- Może masz trochę racji - zaczynam zastanawiać się nad jego słowami. Moje ręce mimowolnie zaciskają się delikatnie, tak, że czuję, wbijające się w skórę paznokcie - Kurcze. Może teraz trochę - mówię po chwili ciszy, podczas której nieprzyjemne skurcze opanowały mój żołądek.
- Nie dziwię ci się - mówi niczym nie wzruszony.
- Nie pomagasz! - krzyczę pół żartem, pół serio - Przez ciebie się stresuję.
- Hej - kładzie rękę na moim ramieniu - Nie ma się czym martwić. Ja tylko żartuję - uśmiecha się delikatnie, a ja wtulam się w jego przyjemną i dobrze mi znaną klatkę piersiową.
~~~
- Przecież ja tego nie przeżyję - mówię do Paul'a, który stoi obok mnie - Cztery sprawdziany w ciągu dwóch tygodni! Dobra, gdyby były to takie normalne testy, to byłoby to do przeżycia, ale ja mam zaliczać z dwóch miesięcy!
- Ej - chłopak łapie mnie za ramiona i stawia przodem do siebie - Dasz radę. Przygotowywałaś się, jak jeszcze byłaś w szpitalu. Dostawałaś od nas notatki, z których się uczyłaś. Nic ci nie będzie.
- Oby - mówię do niego i spuszczam wzrok - Oby - mruczę pod nosem, jakbym chciała przekonać samą siebie o rzetelności moich słów.
*Nial*
Wysiadam z auta, widząc idącą w moją stronę brunetkę. Rozpościeram ramiona i zamykam ją w niedźwiedzim uścisku. Dziewczyna wtula się w moją bluzę, przylegając do mnie całym ciałem. Delikatnie głaszczę ją po włosach. Gdy już odrywamy się od siebie, Tonny staje na palcach i powoli mnie całuje. Oddaję czułość, przejeżdżając językiem po jej dolnej wardze. Dziewczynie ucieka ciche sapnięcie, a ja uśmiecham się do siebie. Brunetka odskakuje ode mnie i delikatnie trzepie mnie po głowie.
- Nie jesteśmy darmowym porno - mówi i zatacza koło wokół siebie. Spoglądam we wskazanym przez nią kierunku i zauważam, że większość uczniów ukradkiem na nas spogląda. Gdy tylko zauważają, że ja również się im przyglądam, odwracają wzrok i wracają do przerwanych rozmów.
- Jedziemy? - pytam z powrotem patrząc w niebieskie oczy brunetki.
- Jasne - odpowiada dziewczyna i z lekkością wsiada do auta. Zamykam za nią drzwi i obchodzę auto dookoła. Ostatni raz spoglądam na budynek szkoły, przed którą stoi jeszcze trochę uczniów, po czym zakładam okulary i wsiadam do pojazdu.
Zapinam pasy i włączam zapłon. Samochód wydaje z siebie przyjemne dla uszu dźwięki, a ja z piskiem opon wyjeżdżam z podjazdu. Radio cicho wygrywa ostatnio wydane piosenki, a my milczymy rozkoszując się widokami. Dzień jest iście bajeczny - na niebie nie ma ani jednej chmury. Widać jedynie, rażące po oczach, słońce, wyłaniające się spomiędzy drzew, rosnących przy drodze.
Spokojnie jedziemy drogą, gdy za nami rozlegają się syreny policyjne. Spoglądam w lusterko wsteczne - za nami jedzie wóz glin.
- Kurwa - mówię do siebie. Tonny ogląda się za siebie, a jej oczy rozszerzają się, gdy widzi auto.
- Przechlapane - mówi dziewczyna z kwaśną miną. Spoglądam na licznik. Wskazuje 59 mil na godzinę* na 40 dozwolonych. Zjeżdżam na pobocze, a samochód zatrzymuje się tuż za nami. Ze środka wysiada policjant i kieruje się w naszą stronę. Otwieram okno, przy którym, już chwilę później, stoi policjant.
- Aspirant policji Matt Regelt - mówi formułkę - Gdzie się tak spieszymy? - pyta, ale nawet nie czekając na moją odpowiedź, mówi: - Dowód tożsamości i dowód rejestracyjny, proszę - wyciągam dokumenty, o które zapytał i przekazuję mu je. Gdy już mam zacząć się tłumaczyć, w rozmowę wtrąca się Tonny.
- Dzień dobry - mówi zalotnym głosem. Zdziwiony odwracam się w jej stronę, lecz ona niewzruszona tym gestem, mówi dalej: - Bardzo pana przepraszamy, ale naprawdę się śpieszymy. Mój kot miał wypadek i jest u weterynarza. Strasznie się o niego martwię, więc brat zaproponował, że mnie podwiezie - tłumaczy ze skruszoną miną. Gdy wspomina o tym, że jestem jej krewnym, wbijam w nią wkurzone spojrzenie.
- Brat... - powtarza mundurowy i odrywa spojrzenie od dokumentów. Spogląda na słodko uśmiechającą się brunetkę - Nie spotkaliśmy się już wcześniej? - pyta, gdy przez jego twarz przebiega grymas rozpoznania.
- Nie sądzę, ale z chęcią bym to nadgoniła - odpowiada niczym nie zdenerwowana brunetka. Policjant wygląda na lekko zaskoczonego, ale nic nie odpowiada.
- Bardzo współczuję i rozumiem, dlaczego się tak spieszycie. Dzisiaj skończy się na upomnieniu, ale proszę w przyszłości, nie jeździć tak szybko, bo następnym razem może nie być tak miło. Do widzenia - żegna się.
- Do widzenia - odpowiada siedząca obok mnie dziewczyna. Zamykam okno, ale mimo tego nie odjeżdżam z pobocza.
- Co to było? - pytam po chwili milczenia.
- Wyciągnęłam nas z tarapatów - odpowiada dumnie.
- Daruję ci to, że nazwałaś mnie bratem, tylko dlatego, że przez to nie będę musiał zapłacić mandatu - mówię i delikatnie ściskam jej udo. Dziewczyna sapie cicho, a ja zaczynam śmiać się z jej reakcji. Powoli odjeżdżam z pobocza i już do końca drogi, nie łamię żadnego przepisu.
* 59 mil/h to około 95 km/h
***
Aaaaaa!!!
Jezu ludzie! Czy Wy to widzicie?! 0,5 K wyświetleń! W życiu nie pomyślałam, że coś takiego się zdarzy! Jesteście wspaniali!
Bardzo dziękuję Wam za wszystkie przeczytane rozdziały. To jest naprawdę niesamowite uczucie - wiedzieć, że ktoś szanuje to co robisz. Naprawdę brak mi słów żeby to opisać.
Teraz trochę spraw organizacyjnych. Ostatnio przeglądałam poprzednie rozdziały i kategorycznie stwierdziłam, że to opowiadanie potrzebuje poprawy. Właśnie z tego powodu, w najbliższym czasie mam zamiar posprawdzać kilkanaście pierwszych rozdziałów. Postaram się jednak, żeby nie wpłynęło to na częstotliwość wrzucania.
To w sumie tyle. Jeszcze raz dziękuję Wam za wszystkie wyświetlenia! I, no cóż mogę więcej powiedzieć...
Do następnego!
Domsixa
CZYTASZ
Surrounded by boys
RomanceTonny jest zwyczajną nastolatką. Ma świetną rodzinę, ale w jej życiu od zawsze byli głównie chłopcy - jej mama zmarła, gdy dziewczyna była jeszcze mała. Wszystko w jej życiu przewraca się do góry nogami, gdy w szkole pojawia się syn pewnego bogatego...