Opowieść zawiera elementy o treści 18+, czytasz na własną odpowiedzialność!
*Tonny*
Rano budzę się już bez bólu głowy. Podnoszę się do siadu i orientuję się, że nie leżę sama. Patrzę na spokojną twarz szatyna. Jego klatka piersiowa unosi się spokojnie, raz za razem poruszając okrywającą nas kołdrą.
Wygląda tak... bezbronnie.
Odgarniam pojedynczy kosmyk z jego twarzy. Dopiero teraz zauważam szczegóły, których wcześniej nie widziałam. Chłopak ma zadziwiająco długie rzęsy jak na mężczyznę. Pewnie wiele dziewczyn mogłoby mu ich pozazdrościć. Kilka niesfornych piegów znajduje się wokół jego nosa, a na lewym policzku, tuż przy żuchwie, ma dwa, małe pieprzyki. W jego lewej brwi znajduje się mała dziurka, więc zakładam, że ma ją przekłutą.
To musi wyglądać na nim seksownie.
Odganiam zbędne myśli i ponownie przyglądam się Nialowi. Bezwiednie podnoszę rękę i delikatnie muskam opuszkami palców jego wargi. Powoli obrysowuję kontur jego ust. Gdy przypominam sobie, jak smakował, gdy mnie całował, przeszywa mnie dreszcz. Ostrożnie odsuwam rękę i z ociąganiem podnoszę się z łóżka.
*Nial*
Budzi mnie dziwne uczucie na ustach. Z czystego lenistwa nie otwieram oczu, chcąc, by ta rozkosz trwała jeszcze chwilę. Po chwili jednak pieszczony mijają, zastąpione zimną pustką, na co momentalnie uchylam powieki. Moje zdziwienie jest nie do opisania, gdy widzę, że to Tonny właśnie wstaje z łóżka.
To ona robiła coś z moimi ustami?
Działając instynktownie, wyciągam rękę i ciągnę zdezorientowaną dziewczynę na siebie.
- Dzień dobry - mówię zachrypniętym głosem, a po jej minie widzę, że to jej się podoba.
- Cześć - odpowiada pewnie, lekko unosząc podbródek.
- Dotykałaś moich ust? - pytam, odgarniając opadający na jej twarz kosmyk. Dziewczyna chyba bezwiednie, lekko pochyla się nade mną, rozchylając wargi. - Zrób to znowu.
Nie potrafię nic wyczytać z jej spojrzenia, gdy nachyla się jeszcze bardziej. Na jej usta wpływa pewny siebie, prowokujący uśmieszek. Szatynka powoli unosi jedną dłoń, kładąc ją na dolnej części mojego brzucha. Delikatnie sunie palcami wzdłuż zarysu mięśni, opuszkami rysując skomplikowane wzory. Dotykiem znaczy moje obojczyki i szyję, w końcu dojeżdżając do ust. Obrysowuje ich kształt, wpatrując się w nie dokładnie.
Gdy przenosi wzrok na moje oczy, pomiędzy naszymi ciałami wybucha płomień, którego nie jestem w stanie zignorować. Wiem, że ona też go czuje, reagując na moją bliskość w ten sam sposób, co ja na jej.
Subtelnie zaciska palce na mojej dolnej wardze, odgarniając ją na bok. Kciukiem odchyla ją delikatnie w swoją stronę, wciąż się we mnie wpatrując. Pomiędzy nami toczy się niemy dialog, którego żadne z nas nie potrafi zrozumieć.
Gdy nieznacznie się ode mnie odsuwa, łapię za jej biodra, przyciągając ją z powrotem. Lekko popycham jej plecy, przysuwając jej twarz bliżej mojej.
- Co chcesz na śniadanie? - pytam.
- Naleśniki - odpowiada pewnie, zaznaczając, że moje śmiałe ruchy wcale jej nie poruszyły.
- Na życzenie - nieznacznie unoszę brew, nie przerywając kontaktu wzrokowego. W końcu szatynka się odsuwa, schodząc z łóżka i przeciągając się. - Możesz ubrać coś mojego. Poszukaj w szafie.
- Jasne - odwraca się do mnie, przez ramię posyłając mi delikatny, pasujący do jej twarzy uśmiech. Gdy wstaję, ona właśnie otwiera jedną z szuflad, wyciągając jakąś koszulkę.
CZYTASZ
Surrounded by boys
RomansaTonny jest zwyczajną nastolatką. Ma świetną rodzinę, ale w jej życiu od zawsze byli głównie chłopcy - jej mama zmarła, gdy dziewczyna była jeszcze mała. Wszystko w jej życiu przewraca się do góry nogami, gdy w szkole pojawia się syn pewnego bogatego...