*Nial*
- Przejedziemy się? - pyta z drwiną - Chyba, że się boisz...
- Nie - przerywam mu - Ale chcę wiedzieć, że ona będzie bezpieczna.
- No... i tu mamy problem - robi "słodką" minę - Mam pewne zasady.
- Słucham - syczę.
- Po pierwsze: wszystkie chwyty dozwolone. Po drugie: jedziemy 3 okrążenia. A po trzecie... Tonny jedzie ze mną w aucie.
- Co?! - krzyczę - Nie ma mowy!
- No, jak chcesz. To ja idę ją jeszcze raz prze...
- Dobra - przerywam mu. To i tak nie ma sensu - Ale chcę ją przynajmniej zobaczyć.
- No, za dużo ci nie powie. Śpi.
- Zajebiście - klnę pod nosem - Gdzie jest?
- Zapraszam - wykonuje nieokreślony ruch dłonią i wraca w stronę drzwi, którymi tutaj wszedłem. Przy okazji ciągnie za sobą krzesło. Po hali rozchodzą się nieprzyjemne dla ucha dźwięki.
Docieramy do drzwi, gdzie Mike, jako dżentelmen, przepuszcza mnie przodem. Idziemy korytarzem, a chłopak za mną mówi mi kierunki. W końcu docieramy do pomieszczenia znajdującego się na końcu długiego i krętego korytarza, a tam Mike odklucza drzwi małym, srebrnym kluczykiem. Wchodzimy do środka, a chłopak znajdujący się obok mnie zapala światło.
Na łóżku leży jakaś postać, zapewne Tonny. Podchodzę bliżej, ale gdy mam zamiar jej dotknąć Mike patrzy na mnie surowo, więc cofam dłoń. Przyglądam się twarzy dziewczyny, która jako jedyna jest widoczna spod kołdry. Oprócz kilku zadrapań nie ma na niej nic. W sumie to trochę dziwne, bo Mike zawsze był brutalny, ale najwyraźniej rzeczywiście zależało mu tylko i wyłącznie na mnie. Brunetka leży w dość sztywnej pozycji, jakby ktoś ją tak ułożył.
Czerwone lampki zapalają się w mojej głowie.
- Kiedy ona ostatnio NIE spała? - pytam.
- Nie wiem - odpowiada Mike wymijająco. Jego wzrok na chwilę kieruje się na bok. Nie patrzę w tamtą stronę tak, aby się nie zorientował, że to zauważyłem - Chodźmy już.
- Ale ja...
- Powiedziałem IDZIEMY do kurwy! - chyba ktoś tu ma okres. Podchodzę do łóżka, na którym leży Tonny i delikatnie ją podnoszę. Ani drgnie. Staram się nie przejmować tym, że wygląda jakby nie żyła. Podczas gdy ją niosę spoglądam w miejsce, w które patrzył się Mike. Stoi tam dziwne drewniane krzesło.
- Mike... - mówię - Muszę zawiązać but - odkładam Tonny z powrotem na łóżko i klękam na jedno kolano.
Podnoszę głowę i patrzę na Mike'a. Przygląda się czemuś co znajduje się za drzwiami. Najciszej jak potrafię wsuwam rękę pod krzesło i sprawdzam czy nic pod nim nie ma. Dotykam drewna, a mój palec natrafia na coś wystającego. Jeszcze raz patrzę na Mike'a po czym szybko otwieram małą szufladę. W środku znajduje się plik kartek i coś metalowego. Wyciągam to i ze zdziwieniem stwierdzam, że trzymam jakąś teczkę, a co ważniejsze, w mojej prawej dłoni znajduje się pistolet. Szybko chowam przedmioty pod kurtkę i wstaję. Mike odwraca się w moją stronę, ale nic nie mówi. Z powrotem biorę Tonny na ręce i podążam za brunetem.
Znowu idziemy tym długim korytarzem z tą tylko różnicą, że zamiast wrócić na halę, kierujemy się do wyjścia. Mike otwiera drzwi i wychodzi. Sam mam niemały problem, aby z Tonny na rękach jakoś się wydostać, ale w końcu mi się udaje. Moje buty jeszcze bardziej się brudzą, gdy idę po piaszczystym podłożu.
Podczas drogi zastanawiam się nad tym, gdzie do cholery jest Peter. A co jeżeli jego też porwał? Ale w sumie po co? Jako zapas?
Niestety nie jest mi dane dłużej myśleć, ponieważ podchodzimy do auta Mike'a. Kurde.
- Bugatti Chiron. Najszybsze auto świata - chwali się patrząc mi w oczy - Jeżeli chcesz się wycofać to nadal możesz.
- Chyba się jednak nie wycofam - wyciągam kluczyk od swojego auta i na niego wskazuję - Bugatti Chiron - Chłopaka oczy powiększają się od razu. Jego twarz, naraz pokazuje miliard emocji. Początkowe zdziwienie przeradza się w dezorientację, strach, a na końcu gniew. Tak. Dużo gniewu.
- Przynajmniej będzie sprawiedliwie - syczy przez zęby. Widzę jednak cień złowieszczego uśmiechu przemykającego po jego twarzy.
Podchodzę do tylnych drzwi auta i niemo pytam Mike'a o pomoc. On z cwanym uśmieszkiem kręci głową i wciska coś na pilocie. Bagażnik się otwiera.
- Co?! - wydzieram się - Nie będzie jechała w bagażniku! Nie ma mowy!
- Albo pojedzie w bagażniku - wyciąga coś zza pleców - albo oboje teraz zdechniecie - moim oczom ukazuje się spory pistolet. Widzę na jego twarzy ten wstrętny uśmiech. Adrenalina zaczyna buzować w moich żyłach, a twarz wykrzywia grymas złości. Jestem bliski odłożenia Tonny na ziemię i rzucenia się na niego, ale do moich uszu dochodzi cichy głos.
- Ogarnij się! - krzyczy Ian do słuchawki, która jest zamontowana w moim uchu - Nie daj się wyprowadzić z równowagi. Chcesz żebyście obaj zginęli?
Nie
Biorę głęboki wdech i przybieram neutralny wyraz twarzy. Mike jest ewidentnie zdziwiony, zapewne dlatego, że kiedy jeszcze się znaliśmy, łatwo było mnie wyprowadzić z równowagi. Jeżeli ktoś już to zrobił to byłem nie do powstrzymania.
- Pojedzie na tylnym siedzeniu - mówię ze stoickim spokojem.
- W bagażniku i nie ma innej opcji! - krzyczy, jak jakiś psychopata. Strzela ponad swoją głową, a ja od razu zniżam się na klęczki. Taka samoobrona. Spoglądam na niego. Wygląda jakby był obłąkany.
- Dobrze. Pojedzie w bagażniku - robię krótką pauzę - Ale moim.
Jego wzrok szybko przenosi się na mnie. Chwilę stoi tak, wpatrzony we mnie, jak w obrazek, po czym jakiś cudem znajduje się tuż obok mnie. Podnosi rękę i celuje z pistoletu w głowę Tonny.
- Bagażnik. Już.
Bez zastanowienia ruszam we wskazaną stronę. Gdyby to do mnie mierzył, to by było tylko pół biedy. Ale to głowy Tonny dotyka spluwa. A to już zupełnie inna bajka.
Delikatnie odkładam dziewczynę do bagażnika. Spoglądam na jej nic nie wyrażającą twarz. Lekko całuję ją w czoło, a gdy się odsuwam zakładam włosy za ucho. Po głowie chodzi mi tylko jedno słowo. Jedna modlitwa. Jedno marzenie.
Żyj
Powtarzam to słowo jak mantrę. Jakby mogła to usłyszeć.
- Oj, już bez tych czułości, bo się wzruszę - mówi sarkastycznie Mike. Zaciskam pięści.
Bez słowa odwracam się na pięcie i ruszam do auta, które jest zaparkowane niedaleko. Brunet również nic nie mówi. Czuję, że odprowadza mnie wzrokiem, aż do czasu, gdy wsiadam do auta. Spoglądam na chłopaka - wpatruje się chwilę w Tonny, znajdującą się w jego bagażniku. Po chwili obchodzi samochód i wsiada do przodu, a bagażnik się zamyka. Spoglądam na niego jeszcze praz chwilę po czym dotykam swojego lewego ucha.
- To co robimy?
CZYTASZ
Surrounded by boys
RomanceTonny jest zwyczajną nastolatką. Ma świetną rodzinę, ale w jej życiu od zawsze byli głównie chłopcy - jej mama zmarła, gdy dziewczyna była jeszcze mała. Wszystko w jej życiu przewraca się do góry nogami, gdy w szkole pojawia się syn pewnego bogatego...