Rozdział 5

247 23 1
                                    

jak to co? — zapytał Bluszczowa Łapa. Jego brat denerwował kocura, i Bluszczowy z trudem powstrzymywał się od skoczenia na niego. Nienawidził Szybkiej Łapy i miał do tego powody.

— ja prowadzę. — miauknął Szybka Łapa, co zdenerwowało rudo-białego ucznia.

— nie! Ja! — warknął. Nie mógł pozwolić rudemu kocurowi na prowadzenie, na pewno doprowadzi do jakiegoś nieszczęścia!

Wtedy odezwała się Tygrysia Łapa:
— ja poprowadzę ten patrol! A wy przestańcie wreszczcie, nie jesteście kociakami! — jej słowa oczywiście od razu zostały zaakceptowane. Bluszczowa Łapa posłusznie wyszedł obok niej z obozu.

***

Postanowili pójść do Słonecznych Skał. Bluszczowa Łapa był przekonany, że za często tam chodzi, ale nie sprzeczał się z Tygrysią Łapą, bo nie chciał zranić kotki. Szybka Łapa polizał ją po uchu, co wzbudziło złość i zazdrość w uczniu Falowanego Obłoka. Szedł przy drugim boku kotki, ocierając swoje szorstkie futerko o jej pręgowane złote futerko miękkie i gładkie jak chmurka...Kotka była taka piękna, taka...Rozmyślania Bluszczowej Łapy przerwał krzyk Tygrysiej Łapy.

— borsuk! — wrzasnęła. Miała rację. Przed nimi była nora borsuka. Tygrysia Łapa bardzo bała się tych zwierząt. Bluszczowa Łapa wiedział, że w środku jest zwierzak, gdyż wyczuł jego zapach. Nagle usłyszał ryk. Borsuk musiał ich wyczuć!

— uciekaj na drzewo! My się nim zajmiemy! — krzyknął Szybka Łapa. Tym razem Bluszczowa Łapa przyznał mu rację; Tygrysia Łapa musiała być bezpieczna.

Uczennica wykonała polecenie. Powoli weszła jak najwyżej się dało, przysiadła na jednej z grubszych gałęzi i obserwowała z przerażeniem całą akcję.

Wtedy bracia zaatakowali borsuka. Pomimo przewagi liczebnej przegrywali walkę. Bluszczowa Łapa się bał. Bał się, że umrze. Nigdy wcześniej nie doświadczył tego uczucia. Czując pazury borsuka wbite w jego grzbiet, przypomniał sobie wszystkie chwile spędzone w żłobku z innymi kociakami, mianowania na uczennice Tygrysiej Łapy i jej siostry - Królewskiej Łapy. Pierwsze treningi, pierwsze spotkanie z Mroczną Puszczą, a dokładniej z zastępczynią Szylkretowej Gwiazdy - Jasną Skórą. Teraz mógł to wszystko stracić.

Zobaczył Szybką Łapę. Jego brat leżał nieprzytomny, mocno poraniony, ale żył. Nagle kocurek spojrzał w górę. Tygrysia Łapa! Nie... Pomyślał, gdyż gałąź na której siedziała kotka, złamała się i ta wpadła wprost przed borsuka. Uczeń poczuł, że ją zawiódł. Nie uratował jej.

Wtedy w jego ciele pojawiła się nowa siła. Nie obchodziła go możliwość śmierci. Nie obchodziło go nic innego niż Tygrysia Łapa...Napiął mięśnie i skoczył.

Odrzucił Tygrysią Łapę na bok, a sam walczył z borsukiem. Z początku był zwycięzcą tej walki, ale już wkrótce wróg zaczął wygrywać. Potem było jeszcze gorzej. Krzyki biało-rudego kota, łzy spływające po jego futrze, krew. Bardzo dużo krwi. Ryki borsuka, ugryzienia i jego ostre pazury. A potem była już tylko ciemność.

***

— witaj, Bluszczowa Łapo. — to były pierwsze słowa, które usłyszał bo tym, jak zalała go fala ciemności. Gdzie jestem? Znajdował się w ogromnym lesie bez dostępu do światła...w Mrocznej Puszczy. Zobaczył przed sobą Szylkretową Gwiazdę. Jego mentorka i przywódczyni tego miejsca.

— cz-czy ja umarłem? — zapytał. Jeśli okazałoby się, że to prawda, nie wiedziałby, co zrobić. Przecież on miał zaledwie dziesięć i pół księżyca! Po drugie dlaczego trafił tu, a nie do Klanu Gwiazdy?

SKR: PB #1 oskarżony ✅Where stories live. Discover now