Część 1

500 27 10
                                    

Arthur Fleck spoglądał w przestrzeń, siedząc w przedziale obskurnego pociągu jadącego przez szare centrum Gotham City. Droga do pracy, jak każdego dnia dłużyła mu się niemiłosiernie, a jego zaspane oczy śledziły obraz przesuwający się za oknem.

Pociąg minął kilka brudnych stacji, na których ścianach widniały przekleństwa wypisane sprayem, by następnie wyjechać na powierzchnię, ukazując wieżowce i ulice miasta Gotham.

Z daleka wszystko wyglądało normalnie - oszklone budynki, żółte taksówki i ulice pełne spieszących się do pracy ludzi. Jednak gdy przyjrzeć się dokładniej, obraz nie był już tak zwyczajny. Na każdej przecznicy piętrzyły się czarne worki ze śmieciami, które powodowały niemiłosierny odór. Po ulicach szwendali się bezdomni ubrani w brudne płaszcze, a pośród nich biegały ogromne szczury wyhodowane na stertach odpadów. Gotham tylko z daleka wyglądało zwyczajnie. Było zepsute od środka, niczym robaczywe jabłko. Z zewnątrz niby ładne i błyszczące, niestety z szarym, zgniłym wnętrzem. Tylko miejscowe elity miały dostęp do wygód, bezpieczeństwa i piękna tego miasta.

Arthur nie należał jednak do miejscowych elit

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Arthur nie należał jednak do miejscowych elit. Żył w małym mieszkaniu, na przytłaczającym swą szarością blokowisku. Ze skromnej pensji próbował utrzymać siebie i swoją matkę, którą się opiekował. Pracował jako clown, reklamując sklepy i restauracje. Nie było to zajęcie które darzył sympatią, ale na co dzień starał się o tym nie myśleć, bowiem jego marzeniem było zostać komikiem. Sam przed sobą udawał, że bycie clownem przybliżało go do realizacji swojego pragnienia. Że to swoista praktyka.

Obraz za szybą przesuwał się szybko, Arthur rozejrzał się po przedziale. Tuż przed nim siedział mały chłopczyk o ciemnej karnacji. Dziecko  wbiło w niego zaciekawiony wzrok. To było niesamowite - dzieci, te niewinne istoty, zawsze potrafiły na niego spojrzeć bez obrzydzenia i strachu. Zupełnie inaczej niż dorośli, którzy zwykle odwracali od niego wzrok, skupieni jedynie na swoim ego.

Arthur zrobił kilka zabawnych min, by rozbawić chłopca, który zaśmiał się szczerze.

- Hej, czy możesz przestać go zaczepiać ? - matka dziecka odwróciła się nagle, by zwrócić uwagę mężczyźnie.

Na te słowa Arthur znowu to poczuł. Nie mógł nad tym zapanować, choć próbował. Jego histeryczny śmiech wypełnił nagle cały przedział.

Ludzie siedzący nieopodal spojrzeli na niego z ciekawością i niesmakiem. Ich wzrok był osądzający, jak zwykle. Pewnie myśleli, że to kolejny wariat lub narkoman.

Prawda była jednak inna. Arthur był chory. Mężczyzna z trudem, krztusząc się od śmiechu, wyjął zza pazuchy małą, zalaminowaną kartkę i podał ją kobiecie. Ta spojrzała na niego niepewnie i odczytała widniejący na niej napis, który brzmiał: "Proszę wybaczyć mój śmiech, cierpię na jego niekontrolowane wybuchy niezwiązane z sytuacją,co jest to spowodowane chorobą neurologiczną".

Reszta pasażerów przyglądających się zajściu, zaczęła się zastanawiać co było na kartce.

- Jestem ch-chory... - Arthur wychrypiał przez śmiech, jakby czytając w myślach ludziom przyglądającym się zajściu.

Jego wyznanie nie wywołało jednak w nich współczucia. Część z pasażerów patrzyło na niego ciekawością, a pozostali z mieszanką strachu i obrzydzenia. Arthur był przyzwyczajony do takich spojrzeń, bowiem czuł je na sobie codziennie.

Całej scenie przyglądała się też młoda kobieta o imieniu Layla.

Joker 2019 - Arthur Fleck - Fanfiction - Joaquin PhoenixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz